Tuż po rozpoczęciu wojny Agnieszka Kobus-Zawojska skontaktowała się z Ołeną Buriak, która w 2010 roku w czwórce podwójnej została mistrzynią Europy. Polka pomogła ukraińskiej sportsmence zorganizować mieszkanie w Warszawie u swojej szwagierki przebywającej wtedy w Stanach Zjednoczonych. Czwarta zawodniczka igrzysk w Rio de Janeiro przyjechała do stolicy Polski wraz ze swoją mamą, jej przyjaciółką i dwuletnią córką przyjaciółki. Przez jeden dzień w Warszawie przebywał także mąż Ołeny, białoruski wioślarz. Dwukrotny olimpijczyk szybko wrócił na Ukrainę i wstąpił do tamtejszej armii jako ochotnik. - Mąż Oleny sprzeciwia się prezydentowi Białorusi Aleksandrowi Łukaszence, walczy za kraj swojej żony. To niezwykła historia. Od razu wrócił na Ukrainę, żeby pozałatwiać formalności i jak najszybciej wstąpić do armii. Co kilka dni piszę do niego z pytaniem o zdrowie. Bardzo się boimy, żeby nic mu się nie stało, żeby nie zginął w tej okrutnej wojnie - mówi nam Agnieszka Kobus-Zawojska. Agnieszka Kobus-Zawojska: Staliśmy się przyjaciółmi - W całej sytuacji która nas otacza, staram się rozliczać swoje sumienie, być dobrym człowiekiem. Jedynym plusem, jeśli można tak powiedzieć jest to, że wraz z Oleną, jej przyjaciółką oraz małżeństwem Julią i Andriejem, które zamieszkało u moich rodziców staliśmy się przyjaciółmi. Lubię z nimi spędzać czas. W święta wielkanocne gościli w moim domu, w święta prawosławne pojechaliśmy z mężem do nich. Wcześniej nigdy nie miałyśmy okazji z Oleną dłużej porozmawiać, chociażby podczas zawodów. Nie znałyśmy się dobrze, a teraz wszystko się zmieniło - dodaje dwukrotna medalistka igrzysk. - Między nami zrodziła się przyjaźń. Staram się robić wszystko, żeby w Polsce dobrze się czuli i żyli normalnie, żeby nie czekali tylko aż skończy się wojna, by móc wrócić do swojego kraju. Staram się, aby na ich twarzy pojawiło się choć trochę uśmiechu. Jest z nimi także dwuletnia dziewczynka i to też jest ważne - przekonuje w rozmowie z nami 32-letnia wioślarka. Wojna w Ukrainie. Agnieszka Kobus-Zawojska: To co się stało jest straszne Obecnie pomoc Agnieszki Kobus-Zawojskiej dla przyjaciół z Ukrainy wygląda nieco inaczej niż na początku wojny. W niektóre dni polska mistrzyni trenuje razem z Oleną, dużo czasu spędzają na rozmowach. W czwartek wraz z mężem zorganizowała gościom z Ukrainy wycieczkę do Poznania. Robi wszystko, aby Olena Buriak i jej przyjaciele choć na chwilę zapomnieli o wojnie. A to nie jest to łatwe. Kilka tygodni temu w wojnie zginął mąż przyjaciółki Oleny. - Stracił życie w wojnie w Mikołajewie podczas bombardowania jednego z budynków. Pamiętam ten straszny dzień. Rano byłam w odwiedzinach u Oleny i wtedy przyszła informacja, że jest ranny. Cztery godziny później wykrwawił się i niestety zmarł. Przyjaciółka Oleny jest w tym wszystkim naprawdę bardzo dzielna. Wielką siłę do życia daje jej dwuletnia córka. Bardzo ją podziwiam, to co się stało jest straszne. W piątek jadą na tydzień do Ukrainy, żeby pozałatwiać sprawy formalne. Mam nadzieję, że ta okrutna wojna skończy się jak najszybciej - zakończyła Agnieszka Kobus-Zawojska. Rozmawiał Zbigniew Czyż