Czarnym charakterem w tej opowieści jest prezydent FC Porto, Jorge Pinto da Costa. Według dziennika "Correio de Manha" szef popularnych "Smoków" umieścił "swoich ludzi" w pozostałych dwóch największych portugalskich klubach - Benfice i Sportingu Lizbona. Gazeta powołuje się na informacje zdobyte przez policję. Szpiegiem Porto miał być między innymi bliski współpracownik prezesa Benfiki. Ustalono, że podejrzanie często dzwonił on do Porto, a z policyjnej analizy wynika, że jego połączenia niemal zawsze odbierała wieża sieci komórkowej najbliższa stadionowi "Smoków". Nie wiadomo na razie, na ile te praktyki rodem z filmów szpiegowskich mogły wpłynąć na fakt, że ostatni sezon był jednym z najlepszym w historii FC Porto.