Schmidt został zatrzymany pod koniec lutego w rodzinnym Erfurcie. Przez lata prowadził świetnie prosperujący dopingowy biznes. Pomagali mu w tym ojciec, który jest adwokatem, i prowadząca gabinet lekarski matka. Placówka posiadała autoryzację landu Turyngii i miejscowego komitetu olimpijskiego. Przez długi czas działała poza podejrzeniami. Do gabinetu doktora Schmidta zgłaszali się sportowcy z różnych dyscyplin, płacili średnio 5 tys. euro za "opiekę". Ufali mu. Torebki z krwią 21 sportowców Zatrzymanie lekarza zakończyło tę działalność. Wraz z doktorem w ręce policji dostało się również pięciu biegaczy narciarskich oraz ojciec Schmidta. Operacja została nazwana "Aderlass" (upust krwi). W pierwszych dniach śledztwa podczas przeszukań funkcjonariusze znaleźli torebki z krwią należące do 21 sportowców. Szybko zidentyfikowano 11 pakietów - własność siedmiu narciarzy klasycznych i dwóch kolarzy, w tym Austriaka Stefana Denfila, który miał być zawodnikiem polskiej grupy CCC. Pozostało jeszcze 10 torebek do zidentyfikowania. Francuski dziennik "Le Monde" podał, że kolejne należały do kolarzy Alessandra Petacchiego, Chorwata Kristijana Duraska, Słoweńców Kristjana Korena i Boruta Bożicia. Najbardziej znany z tego grona to Petacchi. Włoch wygrał 46 etapów wielkich tourów, był świetnym sprinterem. Miał stosować doping krwi w latach 2012-13. Karierę zakończył w 2015 roku. W specjalnie wydanym oświadczeniu wszystkiemu zaprzecza. Durasek jest kolarzem grupy UAE-Emirates, a Koren Bahrain-Merida, były sprinter Bożić jest dziś dyrektorem sportowym Bahrain-Merida. W środę UCI zawiesiła wszystkich podejrzanych kolarzy. Koren startował w rozgrywanym właśnie Giro d'Italia. W ubiegłym tygodniu do korzystania z usług doktora Schmidta przyznał się - w reportażu telewizji ARD - były kolarz Danilo Hondo. Niemiec pracował jako trener z kadrą Szwajcarii i po tym szczerym wyznaniu zrezygnował ze stanowiska. Nowy środek w gabinecie doktora Schmidta Schmidt specjalizował się w dopingu krwi tzw. transfuzji autologicznej. Pozwalała ona na zwiększenie hematokrytu i w konsekwencji wydolności zawodników. To bardzo trudna do wykrycia metoda niedozwolonego wspomagania, ale niemiecki lekarz poszedł na współpracę z policją. Liczy w ten sposób na niższy wymiar kary. Można się spodziewać, że kolejne nazwiska niedługo ujrzą światło dzienne. Niemieckie media ujawniły również, że wśród medycznych produktów znalezionych w gabinecie w Erfurcie znalazła się hemoglobina w proszku. Specyfik również poprawia wydolność, jest przy tym łatwy "do wykorzystania" i w transporcie w przeciwieństwie do torebek krwi przeznaczonej do transfuzji. Najciekawsze, że hemoglobina w proszku nie jest dostępna rynku. Amerykańscy prowadzili badania kliniczne nad jej zastosowaniem, ale zrezygnowali, gdy okazało się, że przyczynia się do zwężenia naczyń i wzrostu ciśnienia krwi. Po raz kolejny w sporcie, a w kolarstwie szczególnie, okazuje się, że środek poprawiający wydolność pojawia się wcześniej w sporcie niż na rynku lekarskim. Olgierd Kwiatkowski