W gdańskich zawodach Zieliński bez problemów zaliczył komplet sześciu podejść i osiągnął w dwuboju 360 kg (165+195). Ten wynik znacznie odbiega jednak od jego rekordu życiowego, który wynosi 385 kg (174+211). Właśnie ten rezultat zapewnił mu złoty medal podczas igrzysk olimpijskich w Londynie. - W Gdańsku nie poszedłem jednak na całość. W każdym boju bez problemów mogłem dołożyć po pięć kilogramów, niemniej z trenerem Śliwińskim przyjęliśmy ostrożną taktykę, bo uznaliśmy, że na tym etapie przygotowań śrubowanie wyników nie ma większego sensu. Tym bardziej, że w hali panowały trudne warunki - było gorąco i parno - wyjaśnił 24-letni ciężarowiec. Był to pierwszy od prawie roku i drugi po igrzyskach start zawodnika Tarpana Mrocza w oficjalnych zawodach. - We wrześniu wziąłem jeszcze udział w drużynowym turnieju mistrzostw Polski i od tego czasu nie pojawiłem się na pomoście. Kontuzje sprawiły, że musiałem zrobić sobie przerwę. Miałem problemy z kolanami, a te urazy są utrapieniem większości ciężarowców. Nie poddałem się jednak zabiegowi chirurgicznemu, bo każda taka ingerencja zmienia mechanikę stawu kolanowego. Zdecydowałem się na bezinwazyjną terapię komórkami macierzystymi i jestem z tego kroku bardzo zadowolony - stwierdził. Zieliński zapewnia, że powoli wraca do dawnej formy, dzięki której został zarówno złotym medalistą olimpijskim jak i mistrzem świata w 2010 roku w tureckiej Antalyi. - Zdrowie dopisuje, a gdańskie zawody pokazały, że jest również siła. Poprawy wymaga jeszcze technika, niemniej do mistrzostw świata, które pod koniec października odbędą we Wrocławiu, zostało jeszcze trochę czasu. Na razie swoją formę oceniam na 80 procent optymalnej dyspozycji - zauważył. Najlepszy polski sztangista nie ukrywa, że we Wrocławiu zamierza stanąć na podium w kategorii do 85 kg. - Aby myśleć w tej imprezie o medalu muszę być przygotowany na wynik zbliżony do tego, który dał mi olimpijskie złoto. Na co dzień utrzymuję wagę do 91 kg, czyli taką, jaką miałem przed igrzyskami. Pozostała mi także wielka ochota do treningów. Sprawiają mi one wielką radość i w ogóle nie trzeba mnie do nich zmuszać. Naprawdę jestem dobrej myśli - przyznał. Po memoriale Waldemara Malaka Adrian Zieliński komplementował również o rok młodszego swojego brata Tomasza, który z wynikiem 375 kg (165+210) zajął w tych zawodach drugie miejsce. - Tomek miał ostatnio problemy z plecami, co nie przeszkodziło mu zaprezentować się na pomoście w Gdańsku z bardzo dobrej strony. Teraz podrzucił 210 kg i jestem przekonany, że we wrześniu, podczas mistrzostw Polski w Ciechanowie, +pęknie+ 220 kg. Możemy być pewni, że w wadze do 94 kg Tomek, razem z Arsenem Kasabijewem, stworzy na mistrzostwach świata we Wrocławiu bardzo silny duet - podsumował. 18. Memoriał Waldemara Malaka był ostatnim akcentem zgrupowania polskiej kadry we Władysławowie. Zawodnicy trenować będą teraz w klubach i za kilka dni mają zameldować w Giżycku, gdzie ćwiczyć będą przez kolejne trzy tygodnie.