Pep Guardiola będzie miał okazję sprawdzić: co by było gdyby. Oczywiście tylko do pewnego stopnia. Kiedy latem 2009 roku po zdobyciu potrójnej korony trener Barcy postanowił pozbyć się z klubu Samuela Eto'o, jego wybór padł na Adebayora. Piłkarz Arsenalu był wtedy tylko jedną z niespełnionych opcji, szejk Mansour z Manchesteru City był szybszy od Joana Laporty bez wahania płacąc 30 mln euro. Jak się okazało był to zakup tak samo "udany", jak sprowadzenie Zlatana Ibrahimovica do stolicy Katalonii. Transfery to natury sprawa ryzykowna, a w przypadku graczy tak ekscentrycznych i kosztownych jak Adebayor i Ibrahimovic stają się stąpaniem bosymi stopami po polu minowym. Coś mi jednak podpowiada, że Real Madryt robi tym razem dobry interes. Cztery miliony euro za wypożyczenie, to zaledwie połowa pensji Adebayora w Manchesterze City. Jose Mourinho ma pół roku na sprawdzenie, do czego nadaje się jeszcze napastnik z Togo. Nie będzie to jednak sześć miesięcy podobnych do tych minionych, w których Real rozegrał właściwie jedno prestiżowe spotkanie z Barceloną. Adebayor musi się odrodzić na mecze z Lyonem, ewentualny finał Pucharu Króla z Barceloną i wiele innych spotkań dla klubu z Madrytu absolutnie kluczowych. W czerwcu Mourinho będzie więc doskonale wiedział, czy warto skorzystać z opcji pierwokupu za 15 mln euro. Możliwości Adebayora są ogromne. Mając 17 lat był już piłkarzem Metz, kiedy w 2004 roku Porto grało w finale Champions League z Monaco, napastnik z Togo był już w kadrze Francuzów. Mourinho miał okazję przekonać się o jego klasie dopiero później, gdy Arsene Wenger wykupił go z Monaco za 3,5 mln euro. W Arsenalu Adebayor stał się gwiazdą światowego rozmiaru. Grał z numerem 25 należącym kiedyś do Nwankwo Kanu (Emmanuel jest synem Nigeryjczyków). W 104 meczach dla "Kanonierów" zdobył 46 goli, czyli aż o 16 więcej niż Kanu, który zagrał o 15 spotkań więcej. W 2008 roku w meczu Carling Cup z Tottenhamem pobił się z Nicklasem Bendtnerem. Bijatyki z kolegami z drużyny weszły mu w krew, bo niedawno na treningu Manchesteru City stoczył walkę z Kolo Toure. W 2006 roku były też poszturchiwania z nigeryjskim selekcjonerem Togo, który został zwolniony, mimo iż wywalczył historyczny awans na mundial. W 2008 roku został wybrany na najlepszego gracza Afryki wygrywając pojedynek z takimi ikonami jak Didier Drogba i Samuel Eto'o. Początek w Manchesterze Adebayor miał imponujący, choć jeszcze raz okazało się jak trudny ma charakter. W meczu z byłymi kumplami z Arsenalu najpierw nastąpił korkami na twarz Robina van Persiego, a po zdobyciu gola przebiegł całe boisko, by wykrzyczeć coś do fanów "Kanonierów". Schyłek wielkiego wzlotu zaczął się podczas ostatniej edycji Pucharu Narodów Afryki, gdy autokar wiozący drużynę został ostrzelany przez terrorystów. 12 kwietnia 2010 ogłosił, że więcej w kadrze już nie zagra. Niespodziewanie stracił miejsce w City. Roberto Mancini ustawiał zespół z jednym napastnikiem, którym jest Carlos Tevez. Latem za 30 mln euro do klubu przeszedł Mario Balotelli, a zimą za tą samą kwotę Edin Dżeko. Adebayor był wgniatany w ławkę coraz głębiej. 26 lutego kończy 27 lat. Wciąż może się rozwijać i wyciągać wnioski z popełnionych błędów. Transfer do Realu to może ostatnia okazja, by odrodzić się w wielkim futbolu. Konkurencja jest prawie żadna, bo Gonzalo Higuain jest kontuzjowany, a Karim Benzema zdobył w lidze zaledwie dwie bramki. W jakimś sensie swój trafia na swego, klub z Madrytu jest jeszcze bardziej wygłodniały sukcesu niż Adebayor. Ma za sobą dwa lata bez jednego choćby trofeum. Mourinho od początku zabiegał o napastnika, w końcu tę batalię z prezesem wygrał. Tym samym ostatni powód frustracji trenera znika. Kibice przyjmą Emmanuela prawie jak zbawiciela - w internetowej ankiecie dziennika "Marca" 60 proc uczestników uważa transfer za trafiony. Być może madrycka maszynka do zdobywania goli będzie mogła choć trochę odpocząć. W Primera Division Cristiano Ronaldo strzelił 23 bramki z 48 całej drużyny.