W słowach Witalija Kliczki, wypowiadanych po walce o mistrzowski pas WBC na Stadionie Miejskim we Wrocławiu, nie było ani cienia kurtuazji. - Owszem, przez cały czas miałem sytuację pod kontrolą, ale naprawdę, zdecydowana większość bokserów, po otrzymaniu takich potężnych ciosów z mojej prawej ręki, jaki zainkasował Tomasz w drugiej rundzie, padłaby na ring i walka zakończyłaby się najpóźniej w trzeciej rundzie. Tymczasem Tomek wciąż stał i stał, aż sam nie mogłem w to uwierzyć! Biłem z całych sił, aż mnie bolała ręka, patrzę i myślę "Wow! Ten Adamek wciąż stoi i stoi". Doprawdy, ma chyba stalową szczękę - kręcił głową z niedowierzaniem "Doktor Żelazna Pięść". Tomasz "Góral" Adamek wniósł do ringu wszystko co miał - wielką wiarę i wielkie serce, wspaniałe umiejętności techniczne, ale i tak nie starczyło to na kolosa z Ukrainy. - Jestem pełen podziwu dla waszego Tomasza. On naprawdę próbował pokonać Kliczkę, choć ten jest zdecydowanie silniejszy. Większość rywali Kliczki, nawet spośród tych dorównujących mu wzrostem, wagą i zasięgiem ramion bało się podjąć walki z nim, a Adamek bił się, podjął rękawicę, choć właściwie z góry był skazany na porażkę - cmokał w rozmowie z nami ukraiński dziennikarz. Można spekulować, czy "Góral", niesiony niesamowitym momentami dopingiem 43 tysięcy kibiców, nie za często skracał dystans, przez co już w drugiej rundzie nadział się na potężny prawosierpowy, który poważnie nadwątlił jego siły, nogi później już go tak dobrze nie niosły, ale gdyby nawet uniknął takiej "bomby" we wczesnej fazie walki, Witalij Kliczko był poza jego zasięgiem. Z uwagi na zasięg ramion, różnicę w wadze, wzroście, a przede wszystkim siłę ciosu. Gdyby ją zmierzyć, okazałoby się pewnie, iż lewy prosty Kliczki jest silniejszy nawet od prawosierpowego Adamka. Różnica była kolosalna, sporadyczne uderzenia "Górala", które dochodziły do celu, nie robiły wrażenia na ukraińskim olbrzymie. - Tomek jest najlepszym pięściarzem świata. Ale nie w kategorii ciężkiej, tylko półciężkiej. Rozmyślałem na ten temat wiele jeszcze przed walką i doszedłem do wniosku, że Adamek nie jest ciężkim. On nim się stał tylko dlatego, że dużo jadł, a żeby być ciężkim, trzeba być wielkim, silnym facetem, który sporo waży - dowodził po pojedynku Witalij Kliczko. Trudno mu odmówić racji. W boksie zawodowym, w niższych kategoriach wagowych dzieli się bokserów co dwa-trzy kilogramy (np. junior kogucia do 52,163 kg, a kogucia zaledwie o 1,4 kg wyżej - do 53,524 kg, superśrednia do 76,204 kg, a średnia do 79,379 kg). Tymczasem między Tomkiem a Kliczką, czy mówiąc po ukraińsku Kłyczką było aż 12 kg różnicy. To przepaść nie do zasypania najsprytniejszą nawet taktyką! Choć obaj Adamek spełnia warunek boksera wagi ciężkiej, gdyż waży ponad 90,7 kg, tak naprawdę jest z innej kategorii wagowej, niż gigantyczny Witalij. Trudno jednak o jednoznaczne stwierdzenie, że Adamek Team popełnił błąd podejmując decyzję o przejściu do kategorii ciężkiej. W półciężkiej zdobył i obronił mistrzostwo, zatem brakowało mu wyzwań. Owszem, mógł wzorem Dariusza Michalczewskiego kolekcjonować kolejne zwycięstwa i zejść ze sceny jako niepokonany. Chciał jednak spróbować swych sił tam, gdzie jest największe zainteresowanie i największe pieniądze - wśród najcięższych. - Łatwo powiedzieć, że przejście do kategorii ciężkiej było błędem, ale czy na walkę Adamka z jakimkolwiek bokserem z wagi cruiser przyszłoby na ten stadion 43 tysiące ludzi, a starcie chciałyby pokazać największe telewizje świata? - pytał retorycznie komentator Polsatu Sport Mateusz Borek, który trafił w sedno. Szacuje się, że na Walce XXI wieku Adamek zarobił 3-4 mln euro, a Kliczko nawet ponad 6 mln! Dzięki odwadze Adamka, w debiutującym w Polsce systemie pay-per-view aż 200 tys. osób nabyło prawo oglądania starcie Tomasza z Witalijem Kliczką! Zobacz ostatnią, 10. rundę w pojedynku Tomasz Adamek - Witalij Kliczko: