- Ciągle trzymał i był trudny do położenia. Jestem bardzo szybki i jedyną taktyką jaką mógł ze mną zastosować, to właśnie faule. Sędzia miał dużo roboty, bo McBride dwukrotnie podciął mi nogę i aż się przewróciłem - relacjonował Tomasz Adamek. - Taki jest właśnie boks i walczy się tak, jak pozwala na to przeciwnik. Ze swojej strony cieszę się, że zebrałem dobre doświadczenie i boksowałem dwanaście rund przed kolejnym trudnym pojedynkiem. Najważniejsze jest to, iż wygrałem i nie przyjąłem żadnego mocnego ciosu, może poza jakimiś "cepami", jakimi bił mnie w tył głowy. Nie będziemy jednak upominać i uczyć sędziów, bo oni sami dobrze wiedzą, kiedy mają dawać ostrzeżenia - kontynuował nasz "Góral" z Gilowic. - Dwa razy miałem go mocno trafionego i widziałem jak się chwiał na nogach. Nie chciałem jednak lecieć na niego, bo on mnie bardzo faulował i ciągle bił w tył głowy. No ale taki jest właśnie boks, czyli wszystkie chwyty dozwolone - powiedział były mistrz świata wagi półciężkiej oraz cruiser. Zapytany o zbliżającą się wielkimi krokami potyczkę z Witalijem Kliczko (42-2, 39 KO), Tomek odparł - Szefowie stacji HBO i grupy K2 powiedzieli, że walczę 10 września we Wrocławiu. Zdobycie tytułu mistrza świata wagi ciężkiej byłoby zwieńczeniem mojej kariery. Na pewno nie będzie łatwo, lecz ja, Góral z Gilowic, nie mam przecież nic do stracenia. Zawsze wychodzę na ring żeby wygrać, bo to jest przecież moja praca. Z pewnością McBride to nie to samo co Kliczko, natomiast moim atutem jest szybkość i właśnie na niej muszę bazować - zakończył Adamek.