Kolor niebieski nie był przyniósł szczęścia indywidualnemu i drużynowemu mistrzowi Polski. W hali ExCel walki szermierzy rozgrywane są na czterech planszach w różnych barwach (ponadto żółta, zielona i czerwona). Z urodzonym w Belgii Limbachem Skrodzki miał świetny tylko początek, gdy prowadził 2:0 i 3:2. "Czułem, że jest do pokonania, zresztą szermierka to taki sport, w którym każdy może wygrać z każdym. Spotyka się dwóch ludzi mających ten sam problem, bo jeden chce przechytrzyć drugiego, pytanie tylko, który to zrobi szybciej" - powiedział 28-letni Skrodzki. Limbach, mistrz świata z 2009 roku i wicemistrz z 2010 i 2011, zanotował sześć trafień z rzędu i odskoczył na 8:3. Tej straty Polak nie był już w stanie odrobić. "Skąd tyle straconych akcji? W dużej mierze to kwestia koncentracji, choć po tym względem byłem dobrze przygotowany do igrzysk. Przy moim prowadzeniu rywal zmienił formę przygotowania akcji i za późno się w tym połapałem. Przewaga Niemca w pewnym momencie była już kolosalna i walczyło mu się łatwiej" - ocenił. "Poprzednio walczyliśmy chyba trzy lata temu, ale nie ma co porównywać, bo to strasznie dawno. Na pewno Limbach jest bardziej doświadczony, ma świetne warunki fizyczne i w tym pojedynku był lepszy. Mam nadzieję, że sprawiłem mu przynajmniej trochę trudności" - przyznał Skrodzki. Potyczki szermierzy na olimpijskim obiekcie rozgrywane są przy komplecie publiczności. Wrzawa jest niesamowita, niektórym sportowcom tumult pomaga, innym przeszkadza. "Przy tak żywiołowo reagującej publiczności jeszcze nie walczyłem. Na pewno jej zachowanie pomaga, ale i deprymuje. Kiedy wchodziłem na planszę wszyscy patrzą i klaszczą, a podczas walki dopingują obu. To uskrzydla" - zaznaczył. Skrodzki stoczył w niedzielę dwie walki; w inauguracyjnej pokonał reprezentanta Hongkongu Hin Chung Lama 15:10. "Na początku musiałem gonić rezultat, ale już na przerwę schodziłem prowadząc 8:6. Potem zanotowałem serię ważnych trafień i odskoczyłem. Miałem wynik pod kontrolą. W końcówce Azjata zadał dwa-trzy celne uderzenia, lecz to już nie miało znaczenia" - podsumował Polak, który wybiera się teraz na urlop. Dalej będzie też szlifował hiszpański, bo tego języka się uczy. Cztery lata temu w Pekinie Limbach (ma teraz 27 lat) w tej samej fazie rywalizacji zakończył przygodę z igrzyskami Marcina Koniusza. Jeszcze nie tak dawno szermierka należała do medalodajnych dyscyplin w polskim sporcie. Pierwsze dwa dni rywalizacji w Londynie to klęska "Biało-czerwonych"; w sobotę w pierwszej rundzie odpadły wszystkie trzy florecistki. W poniedziałek startuje szpadzistka Magdalena Piekarska.