Wszystkim jego sympatykom pozwala zrozumieć skąd bierze motywację do skakania i odporność na stressy i chwilowe niepowodzenia. Poznajemy Małysza jako człowieka mającego dużo dystansu do samego siebie i szumu wokół jego osoby, ale jednocześnie potrafiącego swoimi występami ciągle utrzymać zainteresowanie mediów i kibiców swoja osobą. "Moje życie" to lektura obowiązkowa dla wszystkich, którzy chcą zrozumieć fenomen Adama Małysza i nie chcą podziwiać jego skoków patrząc na zawodnika z numerem startowym na piersi, lecz na człowieka z krwi i kości. <a href="http://akcje.interia.pl/ks/malysz/?s_id=2473">Przeczytaj fragment książki "Moje życie"</a> oraz <a href="http://akcje.interia.pl/ks/malysz/?s_id=2474">weź udział w konkursie i wygraj jeden egzemplarz autortswa Adama Małysza.</a> Fragment o upadku w Salt Lake City: Uważam, że chyba najgorszą chwilą, poza moim wielkim kryzysem po 97 roku i igrzyskach w Nagano, był upadek na skoczni w Salt Lake City w ubiegłym sezonie. Przez niego nie mogłem dokończyć Pucharu Świata. Upadłem na treningu i opamiętałem się dopiero w karetce. Ludzie opowiadali mi jednak, że przytomność odzyskałem w miarę szybko jeszcze na skoczni. Ponoć rozmawiałem ze wszystkimi, prosiłem by mnie nie wiązać, żeby mi ktoś zdjął buty, bo mi niewygodnie. Przyznam się szczerze, że zupełnie tego nie pamiętam. Długo dochodziłem do siebie, nie było to przyjemne. Później jak oglądałem w telewizji powtórki ze skoczni to sam upadek nie wyglądał tak groźnie i nikt nie przypuszczał, że szkody mogą być aż tak poważne. O tym jak silne było uderzenie przekonałem się oglądając swój pęknięty kask. Jednak wypadek nie wpłynął tak bardzo na moją psychikę. Wiem, że gdybym teraz znowu pojechał do Salt Lake City, stanął na rozbiegu i przypomniał sobie to zdarzenie, skoczyłbym bez najmniejszego problemu. INTERIA.PL jest patronem medialnym tej książki