Pięć lat temu na słoweńskim mamucie "Orzeł z Wisły" pofrunął 225 m, ustanawiając tym samym rekord Polski. "Nie myślałem o tym, że mój rekord Polski utrzymuje się zbyt długo. Ale każdy metr dodany do rekordu życiowego to wielkie przeżycie i frajda. Zawsze kiedy jestem w Planicy, chcę ten rekord pobić, tylko że od czasu zdobycia trzeciej Kryształowej Kuli nie miałem ani takiej formy, ani szczęścia, żebym był w stanie tego dokonać" - przyznał czterokrotny mistrz świata, który jest optymistą przed decydującymi konkursami Pucharu Świata. "Forma dopisuje i wiem, że jestem w stanie powalczyć z rywalami. A poza tym ja naprawdę lubię latać. Zresztą kto nie lubi? To niesamowita przyjemność, gdy wieje wiaterek z przodu, gdy jest się w formie i skoki są równe. Bo kiedy tak nie jest, wtedy latanie może męczyć" - dodał Adam Małysz.