Historia opisywana przez "The Sun" i "Daily Telegraph" przypomina nieco filmowy scenariusz. Malec przebywał w stolicy Katalonii na wakacjach wraz z rodzicami. Po odwiedzeniu stadionu ukochanej Barcelony, chłopiec zobaczył grupę rówieśników grających w piłkę nieopodal Camp Nou. Bez zastanowienia dołączył nich i po chwili był już w swoim żywiole. Dryblował, strzelał, przedzierał się pomiędzy małymi obrońcami. Wszystko to obserwowali skauci młodzieżowych drużyn Barcy, ponieważ mecz okazał się być sprawdzianem młodego narybku "Blaugrany". Gdy zobaczyli, co na boisku prezentuje 7-letni Anglik z uznaniem pokiwali głowami. Zachwyciła ich technika, szybkość i łatwość z jaką smyk kontroluje piłkę. Nie namyślając się długo, postanowili zaprosić go na następny dzień na testy. Tym sposobem Kai przedłużył swój pobyt w Katalonii i przeszedł sprawdzian w klubie swoich marzeń. Ojciec chłopca, Delaney nie ukrywa zdziwienia przebiegiem wydarzeń. "Nie wiedziałem z kim poszedł grać Kai. Kiedy spytałem chłopców z jakiego są klubu, a oni odpowiedzieli, że z Barcelony, byłem w szoku. Gdy już zbieraliśmy się do odejścia zjawił się trener i powiedział, że nazajutrz jest ostatni dzień testów przed wrześniowym naborem. Zaprosił mnie i mojego syna. Odparłem, że mamy samolot powrotny, ale on nalegał. Odwołałem więc lot i pojechaliśmy na testy" - relacjonował Fifield senior. Kai rozegrał testowy mecz na boisku treningowym pierwszej drużyny, a jego występ trenerzy określili jako "bardzo, bardzo dobry". "Kai jest wielkim fanem Barcelony i Leo Messiego. Marzy, żeby zagrać kiedyś na Camp Nou. Wyliczył sobie, że gdy Messi zakończy karierę, on będzie wystarczająco duży, by zająć jego miejsce. Oczywiście każdy ojciec powie to samo, ale mój syn jest fantastycznym piłkarzem. Jest mały, ale bardzo szybki. Świetnie podaje i nie gra samolubnie. Jeśli dostanie się do akademii, pakujemy bagaże i zjawiamy się w Barcelonie następnego dnia. Być może gra dla Barcy to przeznaczenie mojego syna!" - przyznał Delaney Fifield w rozmowie z "The Sun".