Tego dnia w Wiedniu Austria zagra z Niemcami w mistrzostwach Europy, a stawką może być awans do ćwierćfinału, który byłby historycznym osiągnięciem współgospodarzy turnieju. Historia spotkań reprezentacji obu krajów sięga 1908 roku. 7 czerwca w Wiedniu gospodarze wygrali 3:2 i było to jedno z ich ośmiu zwycięstw. Ostatnie - jakże okazałe 4:1 - w październiku 1986 roku na otwarcie stadionu im. Ernsta Happela - obiektu, który przeszedł wówczas gruntowną modernizację. Po dwa gole zdobyli wówczas Toni Polster, który mecze tegorocznych ME komentuje dla austriackiej telewizji, oraz Reinhard Kienast, którego syn Roman znajduje się w austriackiej kadrze na Euro-2008. Później obie jedenastki zmierzyły się jeszcze sześciokrotnie, a Austriakom ledwie raz udało się zremisować. Bilans bramkowy mówi sam za siebie: 4-17. Po raz ostatni te zespoły spotkały się w meczu towarzyskim w lutym tego roku w Wiedniu i Niemcy wygrały 3:0. W Austrii wszyscy jednak przed poniedziałkowym meczem wspominają mundial w Argentynie 1978 roku i wygraną z Niemcami 3:2. Dla Austriaków "Cordoba" jest tym, czym dla Polaków "Wembley" i remis z Anglią w 1973 roku - meczem-legendą, do którego zawsze można się odwołać "ku pokrzepieniu serc". Ogólny bilans spotkań Austrii z Niemcami jest niekorzystny dla drużyny współgospodarzy Euro-2008. Z 34 meczów wygrała osiem, w sześciu - zremisowała, a aż 20 przegrała. Bilans bramek: 75-51 na korzyść Niemiec. Spośród 34 meczów jeden nie przynosi chwały obu zespołom - w kończącym zmagania w grupach spotkaniu w mistrzostwach świata w 1982 roku w Gijon Austria przegrała 0:1, po golu Horsta Hrubescha w 11. minucie gry. Wynik ten "wyrzucał" z turnieju Algierię, która wcześniej sensacyjnie pokonała Niemcy, a premiował obu sąsiadów awansem do drugiej rundy. Nikt z obserwatorów meczu nie miał wątpliwości, że wynik był ustalony. "Hańba z Gijon" - tak do dziś jest wspominane to spotkanie w Austrii, a po latach jego uczestniczy przyznali, że ukartowali rezultat przed rozpoczęciem gry. Po takich doświadczeniach władze światowego futbolu zdecydowały, że od ME w 1984 roku we Francji ostatnie spotkania w grupach rozgrywane są w tym samym czasie. W poniedziałek 51 tys. widzów na wiedeńskim stadionie zapewne nie będzie obserwować kunktatorstwa i markowania walki, gdyż obie drużyny mają o co walczyć.