Kaszuba przy ul. Kałuży jest od lata 2007 roku, ale dopiero w tym sezonie trener Stefan Majewski przekonał się do jego snajperskiego nosa. - Na każdym treningu daję z siebie wszystko i czekam, aż trener Majewski będzie mi dawał kolejne szanse - mówi z chłodną głową. Kaszuba do Cracovii trafił z Bałtyku Gdynia, gdzie popisał się nadzwyczajnym wyczynem strzeleckim: - W 30 meczach rozegranych w IV lidze strzeliłem 27 bramek - opowiada. - Byłem w Krakowie na testach przez kilka dni, a później rozegrałem sparing z Widzewem. Wypadłem chyba nie najgorzej i zostałem ściągnięty do Cracovii - zdradza drogę do krakowskiego zespołu. Pierwszy sezon pod Wawelem Jakub spędził w drużynie Młodej Ekstraklasy, z którą sięgnął po 3. miejsce w lidze. Do brązowego medalu dołożył też swoją cegiełkę, a właściwie 7 cegiełek. Zauważył to trener Majewski, który przed sezonem włączył Kaszubę do kadry pierwszej drużyny. Piłkarz docenia szansę, jaką dostał od "Doktora" i przyznaje, że zajęcia z pierwszym zespołem dużo mu dają. - To jest zupełnie inny świat, inna piłka, inne tempo gry. To dużo pomaga - mówi. Kaszuba jest obok Dudzica i Snadnego kolejnym młodym napastnikiem, w którego inwestuje Cracovia. Oprócz nich są jeszcze Moskała, Witkowski i Krzywicki. Kaszuba zdaje sobie sprawę z tego, że o miejsce w wyjściowym składzie może być trudno. - Napastników jest bardzo dużo. Trzeba powiedzieć, że jest rywalizacja, ale to jest zdrowa rywalizacja - zaznacza. - Nie ma zagrań nie fair. Według mnie, taka sytuacja w klubie stwarza dobre warunki do rozwoju umiejętności, ponieważ cały czas czuje się oddech konkurenta - mówi z przekonaniem. Czy premierowe trafienie w Cracovii przybliża go do pierwszej jedenastki? - Staram się kompletnie o tym nie myśleć. Skupiam się na każdym następnym treningu, każdej kolejnej szansie i walce, najpierw o osiemnastkę meczową, a później ewentualnie o pierwszy skład - mówi skromnie. 20-latek łączy grę w piłkę z nauką na Uniwersytecie Ekonomicznym. - Studiuję stosunki międzynarodowe. Udało mi się zaliczyć dwa pierwsze semestry, więc teraz jestem już na drugim roku - wyjaśnia. Po sposobie gry widać, że Kaszuba nie wyłącza głowy także na boisku. Dosłownie i w przenośni. Wiele bramek zdobywa po strzałach głową, ale i w jego grze widać pewien zamysł i umiejętności czytania boiskowych wydarzeń. - Staram się myśleć na boisku. Wiadomo, że wielu rzeczy mi brakuje, ale staram się nie tracić w głupi sposób piłek, utrzymać się przy nich i zrobić z nich pożytek - przyznaje. Czy jako młody zawodnik ma idola, na którym się wzoruje? - Nie mam wzoru. Staram się podpatrywać generalnie najlepszych piłkarzy, ale nie mam nikogo upatrzonego - zdradza. Jak Kaszuba czuł się po pierwszym golu dla dorosłej Cracovii? - Taka bramka bardzo dobrze smakuje - przyznaje. - Sprawiła mi dużą radość, ale niesmak pozostaje, ponieważ nie wygraliśmy niedzielnego meczu. Mieliśmy dużą okazję, żeby wreszcie się przełamać. Niestety się nie udało i pozostaje niedosyt - mówi z mieszanymi uczuciami. W poniedziałek Kaszuba zagrał w barwach Młodej Ekstraklasy ze Śląskiem Wrocław. Wszedł w 60 minucie, ale dwoma golami zapewnił zwycięstwo "Pasom". Pierwszy padł z rzutu karnego, a drugi po strzale głową po rzucie rożnym. - Staram się wykorzystywać każdą daną szansę, zarówno w Młodej Ekstraklasie jak i w pierwszej drużynie - mówi Kaszuba. Dla mnie priorytetem jest, żeby trenować z pierwszym zespołem i rozwijać się piłkarsko - jasno precyzuje swój cel młody zawodnik.