Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Polonia Warszawa - Widzew Łódź Po pierwszej serii spotkań w tym roku wydawało się, że Widzew w Warszawie nie ma czego szukać. Polonia z łatwością ograła ŁKS na jego stadionie i wskoczyła na pozycję wicelidera, a Widzew przegrał w Łodzi z Pobeskidziem Bielsko-Biała, będąc zespołem znacznie słabszym. Pierwsze minuty sobotniego starca pokazały jednak, że "Czarne Koszule" zbyt szybko dopisały sobie trzy punkty. Od początku spotkania goście chcieli grać piłkę otwartą. Łodzianie wcale nie ograniczali się do głębokiej defensywy i już po kwadransie gry wyszli na prowadzenie. Po dośrodkowaniu Dudu z rzutu wolnego i fatalnej interwencji Michała Gliwy, który wypuścił piłkę z rąk, do siatki z najbliższej odległości trafił Mehdi Ben Dhifallah. Napastnik z Tunezji ma być rozwiązaniem problemów Widzewa z grą ofensywną. Trener Radosław Mroczkowski twierdzi, że jest to piłkarz, jaki jego w drużynie jest niezbędny. Mecz w Warszawie to potwierdził, bo w debiucie 28-latek zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Polonia po stracie gola próbowała odpowiedzieć. Po zagraniu Wladimira Dwalishwiliego do Edgara Caniego, strzał Albańczyka w ostatniej chwili zablokował Hachem Abbes. Gdyby nie on, piłka zapewne wylądowałaby w siatce. Łódzki zespół dalej szukał swoich okazji. Ofensywnie grający Dudu minął Aleksandara Todorovskiego, wpadł w pole karne i uderzył minimalnie nad bramką. Kilka chwil później po prostopadłym podaniu Bruno Pinheiro do Dhifallaha fatalny błąd popełnił zdezorientowany Tomasz Brzyski. Obrońca Polonii zamiast wybić piłkę na rzut rożny, przerzucił ją nad swoim bramkarzem. Takiego gola pozazdrościłby mu niejeden napastnik... Gospodarze byli w szoku. Z pewnością nie spodziewali się, że już po ponad pół godzinie gry będą przegrywali różnicą dwóch goli. Poloniści postanowili rzucić się do ataków. Za rozgrywanie wziął się Łukasz Trałka, który wypracował kolegom dwie okazje strzeleckie. Najpierw po jego zagraniu Cani uderzył nad bramką, a kilka chwil później Pavel Sultes w sytuacji sam na sam z Maciejem Mielcarzem spudłował. Jeszcze przed przerwą widzewiacy mogli zdobyć trzeciego gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową uderzał Ugo Ukah, lecz nieznacznie pomylił się. Słabo grająca Polonia, która w pierwszej połowie nie oddała ani jednego strzału, po przerwie miała wziąć się do roboty. Miała, ale tylko w teorii. Gospodarze częściej utrzymywali się przy piłce, ale nie potrafili udokumentować tego w żaden sposób. Niezłą okazję miał rezerwowy Paweł Wszołek, któremu zabrakło precyzji. Podopieczni trenera Zielińskiego najlepszą okazję stworzyli sobie w 76. minucie, kiedy Dwalishwili zagrał do Caniego, a ten uderzył kilkanaście centymetrów obok bramki. Albańczyk dał kolegom sygnał do ataku. Chwilę później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego groźnie głową strzelał Bruno Coutinho. Widzewiacy czekali na ataki gospodarzy już tylko pod własnym polem karnym i liczyli jedynie na błędy rywali. Po jednym z nich wyprowadzili groźną kontrę - Dudu zagrał do wbiegającego w pole karne Ostrowskiego, a ten przegrał pojedynek z Gliwą. Polonia do końca spotkania większość czasu spędzała na połowie gości. Nie miała jednak pomysłu, jak stworzyć zagrożenie pod bramką Widzewa, ale w doliczonym czasie gry zaczęło być gorąco. W 95. minucie z podania Bruno Coutinho skorzystał Dwalshwili, zdobywając kontaktowego gola. To nie był jednak koniec meczu, sędzia pozwolił grać dalej, a zestresowani łodzianie dopuścili gospodarzy do jeszcze dwóch okazji podbramkowych. Najpierw z piłką wypadł poza boisko Wszołek, a w ostatniej akcji spotkania ponad bramką uderzył Cani. Powiedzieli po meczu: Radosław Mroczkowski, trener Widzewa: "Po trudnym dla nas okresie i przykrej porażce u siebie z Podbeskidziem przyszedł mecz, który jest odpowiedzią na to, co robiliśmy w zimowym okresie przygotowawczym. Ta ciężka praca zaprocentowała. Pokazaliśmy, że jesteśmy dobrze przygotowani. Dzisiaj nie zabrakło drużynie ambicji, waleczności i mądrości. Gratuluję moim piłkarzom. Jeśli chodzi o debiut Mehdi Ben Dhifallaha, to cieszę się, że mamy napastnika, który umie przetrzymać piłkę, stworzyć sytuację. Nie mam pretensji do arbitra, że przedłużył mecz o osiem, zamiast sygnalizowanych pięciu minut. Arbiter wykonuje swoją pracę, a jakiś negatywne emocje z naszej strony byłyby niepotrzebne". Jacek Zieliński, trener Polonii: "Widzew zagrał dzisiaj bardzo dobrze i mądrze. Przegrywamy ważny mecz, wystarczy spojrzeć na układ tabeli. Nie spodziewaliśmy się tak ciężkiej przeprawy, ale sami sobie sprawiliśmy te kłopoty. Popełniliśmy sporo błędów w obronie. Graliśmy do końca, jednak to nie wystarczyło. W ubiegłym roku przegraliśmy z Widzewem dwa razy, teraz kolejna porażka. Czy to dla nas niewygodny rywal? Może coś w tym jest, ale z drugiej strony mecz meczowi nierówny. Spotkanie w sierpniu w Łodzi wyglądało inaczej. Tym razem Widzew grał świetnie z kontrataku, naprawdę postawił nam wysoko poprzeczkę". Polonia Warszawa - Widzew Łódź 1-2 (0-2) Bramki: 0-1 Mehdi Ben Dhifallah (16-głową), 0-2 Tomasz Brzyski (32-samobójcza), 1-2 Władimir Dwaliszwili (90+7). Żółta kartka - Polonia Warszawa: Aleksandar Todorovski, Tomasz Jodłowiec, Bruno Coutinho. Widzew Łódź: Ugochukwu Ukah, Dudu, Bruno Pinheiro. Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk). Widzów 3˙500. Polonia Warszawa: Michał Gliwa - Aleksandar Todorovski (77. Łukasz Piątek), Marcin Baszczyński, Tomasz Jodłowiec, Tomasz Brzyski - Pavel Sultes, Łukasz Trałka, Robert Jeż (46. Paweł Wszołek), Bruno Coutinho, Władimir Dwaliszwili - Edgar Cani. Widzew Łódź: Maciej Mielcarz - Łukasz Broź, Hachem Abbes, Ugochukwu Ukah, Dudu - Krzysztof Ostrowski (90+4. Souheil Ben Radhia), Bruno Pinheiro, Mindaugas Panka, Marcin Kaczmarek (90+7. Jakub Bartkowski) - Princewill Okachi, Mehdi Ben Dhifallah (75. Mariusz Stępiński). Wyniki, terminarz i tabela T-Mobile Ekstraklasy