Uczestniczyć można było w ponad stu różnych konkurencjach. PKOl, dzięki sponsorom, rozdysponował 10 tys. nagród. Starsze pokolenie miłośników sportu ucinało sobie pogawędki z tymi, którym kibicowali w latach młodości. Adam Tomasiak, brązowy medalista olimpijski z Moskwy w wioślarskiej czwórce ze sternikiem, był zaskoczony, że tak wiele osób go rozpoznawało i prosiło o autografy. - W końcu jestem kimś - mówił z uśmiechem na twarzy. - Jestem sołtysem najmniejszej wsi w gminie Drawsko w woj. wielkopolskim, położonej między lasami i jeziorami, w której żyje 85 osób. Sprawuję tę funkcję od 2000 roku. Marylin jest oazą spokoju, nie ma żadnych zakładów pracy, kościoła, a do najbliższego sklepu spożywczego są cztery kilometry. Najistotniejszym problemem jest zapewnienie ludziom pracy - powiedział wielokrotny mistrz Polski w różnych osadach, który urodził się 15 lutego 1953 r. we wsi Biesal w woj. warmińsko-mazurskim. Ożywione dyskusje prowadził Mieczysław Nowicki, srebrny (szosa 100 km drużynowo) i brązowy (180 km indywidualnie) medalista montrealskich igrzysk olimpijskich (1976). Chociaż na dwóch kółkach osiągnął spore sukcesy, ma do nich uprzedzenie. Jak wspomniał, siedem lat temu, jadąc rowerem, został potrącony przez samochód. - Długo nie mogłem chodzić, uszkodzeniu uległo bowiem pięć kręgów. W latach 2001-2002 był prezesem Urzędu Kultury Fizycznej i Sportu, a od 2003 do 2008 r. pełnił funkcję dyrektora wydziału sportu Urzędu Miasta Łodzi. Jak przyznał, jego działania nie były popularne. - Po co Łodzi dwa stadiony piłkarskie? Byłem za tym, aby był jeden dobry, o wysokim standardzie - uważa. - Wiele miast w Europie, krajów znacznie bogatszych od Polski, nie ma takiego luksusu - dodał. Nowicki nie jest też entuzjastą "szumu" wokół Euro-2012 i działań "na pokaz". - Ja nie wątpię, że w końcu zwycięży hasło Polak potrafi, ale te mistrzostwa Europy odbiją się czkawką. Zresztą już w wielu przypadkach się odbijają. Przybędzie nam naprędce budowanych stadionów, autostrad i innych obiektów, które niedługo trzeba będzie remontować - powiedział związany z łódzkimi klubami - Społem i Włókniarzem kolarz, dyrektor Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków w latach 1995-2000. W mocnej obsadzie przybyła na piknik grupa lekkoatletów. Anita Włodarczyk wyraziła nadzieję, że najgorsze jest już poza nią. Kontuzja mocno zakłóciła przygotowania do sezonu, ale mistrzyni świata w rzucie młotem stara się nadrobić zaległości. Z kolei wicemistrz olimpijski i świata w rzucie dyskiem Piotr Małachowski postawił sobie - po zakończeniu sezonu - kolejny cel. Pokonanie dystansu 10 km poniżej godziny. - Na pewno wystartuję w Biegu Niepodległości w Warszawie - oświadczył. Starszy szeregowiec Sylwia Bogacka jako pierwsza wywalczyła kwalifikację olimpijską dla Polski. Z końcem marca, w zawodach Pucharu Świata w Sydney, zajęła szóste miejsce w karabinie sportowym 50 m w trzech postawach. Ale - jak przyznała - nie samym strzelaniem żyje. Jest fanką rajdów terenowych i jak tylko czas jej pozwala, szaleje za kierownicą na górskich trasach. Po raz pierwszy na pikniku pojawiły się kije i piłeczki golfowe. Decyzją MKOl ta dyscyplina powróciła do olimpijskiego programu i zagości w Rio de Janeiro w 2016 roku. Z końcem marca zarząd PKOl przyjął Polski Związek Golfa (PZG) do grona swych członków. W samej Warszawie nie ma wprawdzie pola golfowego, ale są takie miejsca, gdzie można próbować umieścić piłeczkę w dołku. Do takich należy m.in. Królewski Klub Wilanów, który obchodzi 10-lecie. Zwycięzca klubowych mistrzostw Paweł Laskowski, pełniący również funkcję wiceprezesa PZG, podkreślił wzrastające z każdym miesiącem zainteresowanie tym sportem. - Nie jest łatwo uderzyć poprawnie kijem w piłeczkę. To tylko tak się wydaje, jakie to proste. Ale... Jak się trafi raz, to potem trudno odłożyć kij - zaznaczył instruktor Leszek Drewniak, który przez cały czas trwania pikniku nie miał chwili wytchnienia.