To była niebywała kariera, także dlatego właśnie Agnes Keleti zapewniła sobie poczesne miejsce w historii sportu, a szczególnie gimnastyki. Zapracowała na miano jednej z najbardziej wybitnych zawodniczek w dziejach tej bardzo trudnej dyscypliny. Nieprawdopodobna kariera Agnes Keleti. Jedna z najwybitniejszych Sport na najwyższym poziomie jest domeną głównie młodych, a już zwłaszcza taka dyscyplina, jak właśnie gimnastyka. Gdy nieodżałowana Barbara Ślizowska (zmarła 2 lutego 2023 roku) przedwcześnie kończyła sportową karierę w wieku 23 lat, była już dwukrotną olimpijką, w tym brązową medalistką igrzysk w Melbourne w drużynowej rywalizacji w konkurencji ćwiczeń z przyborem. Mając tyle lat, co Polka, Keleti jeszcze nie wiedziała, że przed nią tak spektakularne sukcesy, które zaczną się w wieku dopiero 31 lat. Niewykluczone, że piękną kartę zaczęłaby zapisywać cztery lata wcześniej, w każdym razie już będąc w "słusznym wieku" jak na gimnastyczkę, ale wówczas na przeszkodzie stanęła kontuzja, a konkretnie zerwane więzadło w kostce. Nie wspominając już o IO roku 1940 i 1944, odwołanych z powodu II wojny światowej. W Helsinkach w 1952 roku mająca żydowskie pochodzenie reprezentantka Węgier wywalczyła cztery medale, w tym jeden złoty w ćwiczeniach wolnych. Istny spektakl urządziła sobie cztery lata później, w Melbourne, gdzie jako 35-latka zdobyła aż cztery złote medale, które - przy takim dorobku to zasadne określenie - uzupełniła dwoma srebrnymi. To były igrzyska dwóch gwiazd, Keleti oraz urodzonej w Ukrainie, a reprezentującej ZSRR Łarysy Łatyniny (również cztery złote medale). Niezwykły jest życiorys dzisiejszej 103-latki, który przypadał na okrutne czasy, co wybrzmiewa ze świetnej lektury w "Die Welt". Dziennikarz bezpośrednio dotarł do Keleti, docierając pod jej adres do Budapesztu, w centrum stołecznego miasta. W rozmowie uczestniczył także jej najmłodszy syn Rafael, projektant mody, który pomagał mamie w poprawnym zrozumieniu wszystkich pytań. Przy czym sama nestorka jest poliglotką, posługując się językami: niemieckim, angielskim, hebrajskim i węgierskim, w trakcie rozmowy - co zaznaczył reporter - płynnie zmieniając języki. Ta najstarsza na świecie żyjąca uczestniczka igrzysk olimpijskich razem z mamą i siostrą zdołała uratować się z Holokaustu, zmuszona w czasie wojny - aby przeżyć - do ukrywania się i przyjęcia nowej tożsamości. Toteż dlatego nie było mowy, by jej kariera rozwijała się harmonijnie już w młodym wieku, bo choćby z uwagi na pochodzenie została wydalona z jednego z klubów gimnastycznych. Agnes Keleti: To był mój ostatni wywiad... Dziennikarz przywołał traumatyczny obraz, z ostatniej zimy przed końcem wojny, jakoby podczas oblężenia stolicy przez wojska radzieckie każdego ranka musieli zbierać zwłoki zamordowanych, aby pochować je w masowym grobie. Do dzisiaj odczuwa wstręt do Rosjan, przez których musiała zmienić miejsce zamieszkania na prawie 60 lat, dlatego z niechęcią odniosła się do pytania o to, czy utrzymuje relacje z 89-letnią Łatyniną. - Trauma, jaką zafundowali mi Rosjanie, nie minęła. Przez rosyjską inwazję na Węgry w 1956 r. po raz drugi w moim życiu nastąpił nagły przewrót. Gdyby tak się nie stało, z pewnością nie wyemigrowałbym do Izraela - powiedziała. Choć dziennikarz podkreśla wielką pogodę ducha, prezentowaną przez 103-latkę, bardzo szczególne jest zakończenie tego wyjątkowego wywiadu. Mocno ściska za serce... Zaraz po tym, jak pełna werwy opowiadała: "dużo czytam, często oglądam sport w telewizji, choćby ostatnie mistrzostwa świata w gimnastyce, na których Simone Biles wykonała fantastyczną robotę. Codziennie wychodzę na świeże powietrze, lubię wypić piwo i nigdy nie patrzę w lustro, bo dzięki temu czuję się młodsza", dodała symboliczne zdanie.