Schodzących na przerwę piłkarzy obu zespołów żegnały gwizdy i buczenie poznańskich fanów oraz oklaski sporej grupy sympatyków Podbeskidzia. Aż trudno było wtedy uwierzyć, że na zielonej murawie mistrzowie Polski grają w niebiesko-białych strojach, a pierwszoligowcy w czerwonych. Długimi fragmentami to Podbeskidzie było zespołem lepszym, stwarzało groźniejsze sytuacje. W Lechu zawodziło niemal wszystko - może poza bramkarzem Kotorowskim. Skrzydła nie istniały, przepychanie akcji środkiem boiska też rzadko dawało efekty. Bielszczanie grali znacznie szybciej od Lecha - w pierwszych kilku minutach zamknęli nawet faworytów na ich połowie. Gdyby po strzale głową Damiana Chmiela piłka poleciała nieco w bok, to pewnie byłoby sensacyjne 0-1. Z kolei w 18. minucie piłkę z boku boiska stracił Semir Stilić - to też stworzyło okazję do kontry gościom. Sławomir Cienciała sam mógł skończyć akcję, ale zagrał piłkę do wychodzącego na czystą pozycję Adama Cieślińskiego. Uczynił to ciut za późno i sędzia asystent podniósł chorągiewkę. Później nieco obudził się Lech - w dobrej sytuacji Vojo Ubiparip źle trafił w piłkę, a Semir Stilić nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Richardem Zajacem. Jose Maria Bakero uznał chyba, że winnym słabej gry jego drużyny jest Ubiparip, bo w przerwie zdjął Serba z boiska, a w jego miejsce wystawił Bartosza Ślusarskiego, który ostatnio był niemal wyłącznie skrzydłowym. Ta zmiana się opłaciła, bo w 58. minucie Ślusarski upadając już na boisko zdołał jeszcze tak odbić piłkę głową, że ta uderzyła w poprzeczkę i wpadła do siatki. Lech uzyskał przewagę - strzał Rafała Murawskiego zdołał obronić Zajac, Stilić zaś posłał piłkę ponad poprzeczką. Tę nieco lepszą grę Lecha popsuł swoimi zmianami Bakero - najpierw bowiem wprowadził na boisko Tomasza Mikołajczaka, który nie prezentuje nawet poziomu pierwszoligowego. Każda jego akcja oznaczała stratę piłki. "Jeden zero to za mało, by na awans wystarczało" - śpiewali kibice Lecha kilka minut przed ostatnim gwizdkiem. Inaczej myślał chyba trener Bakero, który zdjął z boiska ofensywnie grającego Stilicia, a w jego miejsce posłał do boju defensywnego pomocnika Marcina Kamińskiego, którego atutem jest wzrost i umiejętność przerywania akcji rywali. Przewagę uzyskali więc goście, ale poza Adamem Cieślińskim żaden inny gracz Podbeskidzia nie potrafił poważniej zagrozić Kotorowskiemu. Podbeskidzie momentami zamykało Lecha przed jego polem karnym, a w ostatniej minucie doliczonego czasu gry goście wykonywali rzut wolny z lewej strony boiska. Piotr Malinowski wrzucił piłkę pole karne, a Cieśliński pięknym strzałem głową uciszył widownię przy Bułgarskiej. Uciszył na moment, bo po chwili rozległy się przeraźliwe gwizdy i skandowanie: "Chcemy trenera, a nie żadnego Bakera". Rewanż 19 kwietnia w Bielsku-Białej. Po meczu powiedzieli: Jose Maria Bakero (trener Lecha): - Zdawałem sobie sprawę, że będzie to trudne spotkanie, choć nie spodziewałem się, że aż tak bardzo. Tak jednak bywa w meczach pucharowych. Jesteśmy rozczarowani, zrobimy jednak wszystko, by wygrać w rewanżu. Drużyna z Bielska-Białej pokazała bardzo dużą determinację. Pierwsze 10 minut zagrali agresywnie. Potem krok po kroku nam coraz lepiej układała się gra. Stwarzaliśmy sobie sytuacje, lecz nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Po strzeleniu pierwszego gola zabrakło nam konsekwencji i skuteczności. Można było jeszcze kilka razy skarcić rywala. Tymczasem Podbeskidzie pokazało ducha walki, w końcówce atakowało ośmioma, nawet dziewięcioma zawodnikami i stało się coś, co nie powinno mieć miejsca. Musimy porozmawiać z zawodnikami i zmobilizować się na kolejne spotkania. Robert Kasperczyk (trener Podbeskidzia): - Jeżeli strzela się bramkę w ostatniej minucie doliczonego czasu gry w meczu pucharowym i ten gol daje nam remis z takim przeciwnikiem jak Lech Poznań, to trzeba być zadowolonym. W drugiej połowie był taki moment, gdy Lech nas przycisnął. Straciliśmy bramkę, na szczęście całkiem nie +pękliśmy+. Atakowaliśmy do końca i zostaliśmy nagrodzeni. Zdajemy sobie sprawę, że do awansu do finału jeszcze daleka droga. Pamiętamy, że w poprzedniej rundzie Lech przegrał u siebie z Polonią Warszawa, ale na wyjeździe potrafił wygrać. Dlatego cały czas czujemy respekt. Ale już dzisiaj mogę pogratulować chłopakom tego, czego dokonali. Już widzę oczami wyobraźni, jak będzie wyglądał stadion w Bielsku-Białej za dwa tygodnie. Lech Poznań - Podbeskidzie 1-1 (0-0) 1-0 Bartosz Ślusraski (59.) 1-1 Adam Cieśliński (90+3) Lech: Krzysztof Kotorowski - Grzegorz Wojtkowiak, Bartosz Bosacki, Manuel Arboleda, Luis Henriquez - Jakub Wilk (71. Tomasz Mikołajczak), Dmitrije Injac, Semir Stilić (81. Marcin Kamiński), Rafał Murawski, Sergiej Kriwiec - Vojo Ubiparip (46. Bartosz Ślusarski). Podbeskidzie: Richard Zajac - Sławomir Cieniała, Jacek Broniewicz, Bartłomiej Konieczny (31. Juraj Dancik), Tomasz Górkiewicz - Dariusz Łatka, Piotr Koman, Sebastian Ziajka, Damian Chmiel (64. Dariusz Kołodziej) - Adam Cieśliński, Sylwester Patejuk (70. Piotr Malinowski). Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 15 500. Rewanż: 19 kwietnia w Bielsku-Białej. Andrzej Grupa, Poznań Zobacz zapis relacji na żywo Puchar Polski - wyniki, składy, strzelcy bramek