Jak sobie z tym poradzić? O tym, w kolejnym odcinku wspólnego cyklu portalu Sport.Interia.pl i telewizji Polsat Sport - "Akademia Młodego Piłkarza", opowiada trener Piotr Łęczyński , który w juniorskim zespole Pogoni Szczecin prowadził Kacpra Kozłowskiego - jeden z największych talentów ostatnich lat w polskim futbolu. Jakub Żelepień, Interia: Czy Kacper Kozłowski to najlepszy zawodnik, z którym miał pan okazję pracować? A może to teza na wyrost? Piotr Łęczyński: Zobaczymy, jak będzie za kilka lat. Kacper Kozłowski to na pewno wielki talent, ale pozostaje pytanie, jaką miarą będziemy go mierzyć: czy już osiągnął swój szczyt, czy to dopiero początek pięknej przygody. Sam jestem ciekaw, co wydarzy się w jego karierze w najbliższym czasie, kiedy wróci do Anglii. Wierzę, że będzie potrafił tam brylować, ale zdaję też sobie sprawę z tego, że musimy zachować dużo cierpliwości. Na bazie doświadczeń z Kacprem Kozłowskim, ale i z innymi piłkarzami, chcę pana zapytać, jak prowadzić zawodnika, który wybija się na poziomie juniorskim. Co zrobić, aby jako trener, pozostać dla niego autorytetem? - Uważam, że jest o to trudniej, niż było chociażby 10 lat temu. Świat poszedł do przodu, pojawiły się strajki w szkołach, do tego pandemia, przez co nauczanie było zaburzone. W takich okolicznościach na pierwszy plan wysunęły się social media i agenci piłkarscy. Trener został trochę zepchnięty na bok, a wokół młodych chłopaków pojawiło się pełno podpowiadaczy. Przez to wszystko dziś nastolatkowie gorzej przyjmują krytykę, nie zawsze chcą wierzyć trenerowi, który przecież nie mówi im złych rzeczy dla zabawy, tylko po to, żeby im pomóc. Młodzież jest bardziej roszczeniowa? - Przede wszystkim bardziej niecierpliwa. Świat w każdym aspekcie przyspieszył, wszystko dzieje się tu i teraz. Stąd chłopcom wydaje się, że ich rozwój powinien być błyskawiczny, domagają się rzeczy, na które w danym momencie nie zasługują. My, jako trenerzy, musimy bardzo spokojnie wszystko im tłumaczyć i wyciągać z nich to, co najlepsze. W dużej mierze prowadzenie młodych wilków polega na rozmowie z nimi? - To niezwykle ważny element. Czasem trafią się zawodnicy, którym bardzo trudno jest wytłumaczyć, że to jeszcze nie ten moment. Pokazujemy im nagrania wideo, przedstawiamy suche fakty czy statystyki, ale nawet to nie wystarcza. Wówczas wszystko zależy od mądrości trenera, od tego, czy będzie potrafił powalczyć o chłopaka i objąć go indywidualną opieką, jednocześnie bez szkody dla całej drużyny. Trzeba umieć przekazać nie tylko komplementy, ale i te mniej fajne rzeczy na temat zawodnika. Na naszych łamach trener Ariel Jacobs mówił o tym, że nie wystarczy sama inteligencja trenera. Młody piłkarz, aby osiągnąć sukces, również musi mieć trochę oleju w głowie. - Niestety nie zdarza się to często, ale kiedy już trafi nam się zawodnik trzeźwo patrzący na swoją karierę, zdający sobie sprawę z własnych braków i niedociągnięć, to szeroko otwieramy oczy i bardzo doceniamy, że chłopak wie, na czym stoi. To oczywiście świadczy jak najlepiej o inteligencji piłkarza. Ona zresztą zawsze pomaga - nie tylko w sporcie. Lubimy zawodników inteligentnych, z nimi zdecydowanie łatwiej się pracuje. Potrafią bowiem lepiej i szybciej zrozumieć, że rozpoczęcie meczu na ławce nie oznacza, że trener się na nich uwziął. Mają świadomość względów taktycznych i dostosowują się do nich. Jak znaleźć balans pomiędzy wpasowywaniem w rzeczone ramy taktyczne a niezabijaniem kreatywności wybijających się młodych piłkarzy? - Nie jest tak, że zawodnicy wybitni na poziomie juniorskim nie dostają żadnych wskazówek czy korekt. Element szaleństwa, który wprowadzał chociażby Kacper Kozłowski, był możliwy tylko dlatego, ze to szaleństwo było skuteczne i przydatne dla zespołu i samego zawodnika. Żaden poważny trener nie zabroniłby Kacprowi dryblingu, skoro to ma sens i daje efekty. Problem pojawia się wtedy, kiedy zawodnik wchodzi w pojedynki i wciąż je przegrywa. Jeśli sam tego nie widzi i nadal de facto szkodzi zespołowi, trener musi reagować. Wszystko jest jednak kwestią treningu i nigdy nie chodzi o to, aby czegoś kategorycznie zawodnikowi zabronić. Rozmawiał Jakub Żelepień, Interia