Mateusz Paturaj, Akademia Młodego Piłkarza: Od jak dawna zajmujesz się coerverem i jakie stanowisko piastujesz w tym projekcie? Tomasz Spyra, Coerver Coach Training Clinic: - Moja przygoda z organizacją Coerver Coaching Poland rozpoczęła się w 2010 roku, jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem projektu, który nastąpił w 2011 roku. Po skończeniu studiów trenerskich na katowickim AWF-ie dostałem propozycję wzięcia udziału w konkursie, castingu dla przyszłych trenerów Coervera i prowadzenia Akademii w Katowicach. Propozycja przyszła od Roberta Góralczyka, który miał być dyrektorem sportowym projektu, z trenerem znałem się bardzo dobrze, bo przez 2 lata był głównym prowadzącym moich studiów trenerskich i dla mnie ogromnym autorytetem. Nie było się nad czym zastanawiać, trener zadzwonił przedstawił koncepcję i tak to się zaczęło. Kilka tygodni później pojawiłem się na pierwszym treningu i tak zostałem do dnia dzisiejszego. Jak się okazało, trener Góralczyk otrzymał propozycję pracy w ekstraklasowej Polonii Bytom i jego miejsce zajął Robert Radek, z którym miałem okazję pracować przez kolejne 5 lat. Zaczynałem więc jako trener w Akademii, po czasie zostałem koordynatorem Akademii i całego projektu na Śląsku, a dzisiaj odpowiadam za treści sportowe całego projektu, w głównej mierze za projekty szkoleniowe dla trenerów oraz współpracę z klubami w ramach projektów partnerskich. Czym jest Coerver Coaching, skąd się wywodzi i jakie są jego główne założenia? - Coerver Coaching to globalny program nauki gry w piłkę nożną. Cały projekt wywodzi się od wybitnego holenderskiego trenera Wiela Coervera (zmarł w 2011 roku), który w latach siedemdziesiątych z Feyenoordem Rotterdam wygrał Puchar Zdobywców Pucharów, wcześniejszy odpowiednik Pucharu UEFA. Wiel Coerver, mimo, że pracował z wybitnymi jednostkami w tamtym czasie, uważał, że każdego zawodnika można poprawić i mocno indywidualizował pracę swoim zawodnikom, ucząc ich zachowań i ruchów najlepszych zawodników na świecie w tamtych latach - Pelego, Platiniego, Cruyffa itd. Jego uczniowie Alf Galustian i Charlie Cook w 1984 oficjalnie założyli program Coerver Coaching, na cześć swojego nauczyciela. Program przez lata ewoluował i dzisiaj jest systemem, filozofią pracy, która oficjalnie występuje 51 krajach na całym świecie, jak wspomniałem od 2011 w Polsce. Główne założenia to indywidualny rozwój każdej jednostki poprzez spójną, zaplanowaną pracę pełną detali i szczegółów, z głównym akcentem na rozwój umiejętności piłkarskich i grę w małych grupach. Nie chcemy budować drużyn, a poprawiać każdą jednostkę, dając mu większą szansę na zafunkcjonowanie w dużej piłce. Wierzymy, że mając 11 kapitalnie wyszkolonych zawodników, "11 Messich" z taką drużyną będziemy w stanie osiągać sukcesy. Sama praca wg metody Coervera jest mocno zaplanowana, a jej bazą i fundamentem jest wyposażenie zawodnika w umiejętności mistrzowskiego panowania nad piłką - tzw. Ball Mastery. Czy są jakieś realne przykłady zawodników, którzy trenowali wg tej metodologii i odnieśli międzynarodowy sukces? - Przykłady zawodników to zawsze problematyczna kwestia, należy pamiętać, że Coerver to na całym świecie to projekt doszkalający, wspierający w pracy zawodnika, ale też trenera czy rodzica. Nigdy zatem, nawet prowadząc daną jednostkę przez 10 lat, nie powiemy, że to nasz wychowanek. To zawsze będzie wychowanek klubu X czy Y, na którego mieliśmy większy lub mniejszy wpływ. Z polskiego podwórka mamy ostatnio kilka przykładów zawodników, którym Coerver pomógł. Pierwszy z brzegu Jakub Kiwior (Arsenal Londyn), który cytując słowa Marcina Kuśmierza (Marcin uczestniczył w pierwszym szkoleniu Coervera w Polsce, jeszcze w 2010 roku), czy jego trenerów, którzy w Tychach bardzo mocno stawiali na tę koncepcję pracy. Idąc dalej Jordan Majchrzak, dzisiaj trenujący w AS Roma u samego Jose Mourinho przez wiele lat cyklicznie uczestniczył w naszych obozach, a przez okres ponad roku będąc zawodnikiem Akademii Silent Dąbrowa Górnicza, trening Coervera prowadzony przez naszych trenerów na Śląsku miał w każdym mikrocyklu, bo klub korzystał z naszych usług i każdy rocznik raz w tygodniu miał dodatkową jednostkę, uzupełniającą szkolenie klubowe. Na świecie najlepszy przykład to Japonia, gdzie znajduję się najwięcej Akademii Coervera na świecie, a ich model różni się od przyjętego w innych krajach. Japończycy na Coervera postawili jeszcze w latach dziewięćdziesiątych, trenerzy szkolili się i zaczęto otwierać szkoły Coerver Coaching. Chyba dobrze im to wychodzi bo na Mundialu w Katarze, zagrało 3 wychowanków tych akademii, m. in. Ritsu Doan, który strzelił gola Niemcom, czy Hiszpanom. Czy znasz przykłady trenerów, którzy korzystali z usług coervera i bazowali w swoich sesjach na przykładzie metodologii Coervera? - Wielu trenerów z Coervera korzysta i to bardzo dobrze, taki jest cel naszych szkoleń i naszej pracy, żeby trenerów do tego zachęcić. Przykład z piłki na najwyższym poziomie, parę lat temu odbyło się szkolenie dla trenerów akademii Juventusu Turyn, a po jego zakończeniu Massimiliano Allegri, czyli ówczesny trener pierwszej drużyny zażyczył sobie, aby analogiczne szkolenie przeszedł również sztab I i II zespołu. Fajna reklama dla nas. Inny przykład to angielska Premier League, która miała jakiś czas temu podpisaną 3-letnią umowę z Coerver Coaching i cyklicznie przedstawiciele, koordynatorzy, dyrektorzy akademii wszystkich klubów angielskiej ekstraklasy uczestniczyli w szkoleniach prowadzonych m.in. przez Alfa Galustiana. Potwierdził to na naszym podwórku trener drużyny Chelsea, podczas swojego wystąpienia na Lech Conference, mówiąc że na co dzień korzystają z naszych środków treningowych dopasowując je do swojego modelu pracy. Czy masz kontakt z trenerami coervera z innych centrali na świecie i jakie są ich spostrzeżenia w temacie polskiego szkolenia? - Coerver funkcjonuje obecnie w 51 krajach, spotykamy się cyklicznie, raz na 2 lata na takich wewnętrznych konferencjach, ale nie rozmawiamy o problemach polskiej piłki. Skupiamy się na rozwijaniu naszej metody, wymieniamy się doświadczeniami, pomysłami i rozmawiamy jak różne projekty funkcjonują na świecie. Dołożyliśmy też cegiełkę w ostatnich latach, wprowadziliśmy program Coerver School, dedykowany dla nauczycieli i np. w Stanach Zjednoczonych dzisiaj funkcjonuje już ponad w 500 szkołach. Czy masz wiedzę, lub jakieś spostrzeżenia w czym ciągle odbiegamy od zachodu (Hiszpania, Anglia, Francja, Włochy, Niemcy) i w jaki sposób moglibyśmy je zniwelować? - Mam swoje spostrzeżenia, ale te pytanie zawsze wywołuje lawinę dyskusji i otwiera puszkę Pandory w naszym kraju. Wydaję mi się ogólnie i nie odkryje tutaj Ameryki, że bardzo przeszkadza nam ta nasza "polska" mentalność. Do wszystkiego podchodzimy za bardzo na serio, wszystko musi być "zero-jedynkowe", a tak się nie da. Trenerzy zdobywają, poszukują, pogłębiają swoją wiedzę, a później często wszystko jest spłaszczone do rozmowy, że ta metoda i forma treningu jest OK, a ta druga już się nie nadaje. Nie ma złotego środka. To mi się podoba w naszej metodzie pracy, że mimo że filozofia Coervera też się zmienia i ewoluuje to DNA zawsze pozostaje niezmienne i jest nim rozwój indywidualnych umiejętności zawodnika. Na ostatnim szkoleniu, w którym sam uczestniczyłeś argumentując słowa, że często jak mawia klasyk "naszym chłopakom brakuje luzu" opowiedziałem historię, którą i tu przytoczę. Parę lat temu odwiedzili nas zawodnicy z holenderskiego Coervera, zwiedzali Polskę, trenowali i ostatniego dnia zagrali sparing z naszymi zawodnikami (w większości topowych klubów na Dolnym Śląsku). U Holendrów przed meczem grał wielki JBL, chłopcy się śmiali, żartowali, atmosfera przypominała bardziej piknik niż rozgrzewkę przed meczem. W momencie, kiedy zabrzmiał gwizdek, muzyka została wyłączona, a chłopcy zaczęli grać, było widać, że ten luz w nich pozostał. Po parunastu minutach na tablicy widniał już wynik 5-0, zanim nasi zawodnicy zaczęli grać jak równy z równym, przestawili się i dopasowali do szybkości, techniki, nieszablonowości, kreatywności przeciwników. Tego podejścia i większego luzu brakuję przede wszystkim trenerom oraz rodzicom. Piłka ma bawić, rozwijać i uczyć, a wielu o tym zapomina. Natomiast, jeśli chcesz mieć w klubie fachowca, który ma dobry kontakt z zawodnikami, potrafi na nich wpłynąć i poprawić zawodnika w sferze sportowej, emocjonalnej, pomóc mu w całym procesie musisz tego człowieka dobrze wynagrodzić. I to jest kolejny duży problem. Ostatnio słyszę wiele historii moich głównie młodszych kolegów, znajomych, którzy uciekają z dużych ekstraklasowych akademii, są zniechęceni do zawodu lub uciekają do mniejszych klubów lub projektów doszkalających, treningów indywidualnych. Tam bez presji są w stanie zarobić te same lub nawet większe pieniądze. Ten zawód nie jest dla wszystkich, trzeba pamiętać, że w dużym klubie prowadząc nawet 8-10 latków masz minimum 4 dni treningowe tygodniowo, a weekend spędzasz na turniejach, meczach ligowych itd. Wymagania są co az większe, a czasu wolnego dla znajomych, rodziny masz bardzo mało, a jeżeli w zamian dostajesz pensję na poziomie 1200-1400 zł, mówię o przykładach akademii ekstraklasowych czy I-ligowych to w pewnym momencie powiesz: "dziękuję". Najgorsze, że na twoje miejsce przyjdą nowi, młodsi, którzy będą uważać, że złapali Pana Boga za nogi. W momencie, kiedy kluby i mam tutaj na myśli topowe akademie i największe kluby w województwach zaczną zatrudniać trenerów na pełen etat, nawet do grup młodzieżowych, wzrośnie jakość i będzie można trenerów selekcjonować i wybierać tych najlepszych do pracy z zawodnikami szczególnie w złotym wieku 8-12 lat, bo tam są potrzebni specjaliści. W 2018 roku byłem na stażu w akademii Juventusu i z zazdrością patrzyłem jak trenerzy akademii przed południem przechadzają się po korytarzach, piją kawę, analizuję poprzedni mecz, trening, przygotowują się do zajęć itd. Zdaję sobie, że jest w Polsce jest kilka klubów, które dąży do tych standardów, ale jest ich dalej zbyt mało. Bez tego nie zrobimy dużego kroku do przodu.