Mateusz Paturaj, trener i ekspert Akademii Młodego Piłkarza: Jak do tego doszło, że po przygodzie w Legii trafiłeś do tak egzotycznego państwa, jakim jest Zambia? Słwomiar Cisakowski, trener piłkarski: Jest to dla mnie już standardowe pytanie (śmiech). Pracując w Legii pojawiła się możliwość wyjazdu do Zambii na kilka tygodni. Był tam pewien projekt do zrobienia. Zostałem wytypowany do niego. Zgodziłem się, ponieważ jestem otwarty na tego typu inicjatywy. Zresztą to widać to po moim CV: Anglia, Hiszpania, Stany. Spędzając tam trzy tygodnie nawiązałem kontakty i po powrocie do Polski pojawiła się propozycja pracy tam na stałe. Zdecydowałem się pojechać, gdyż w Legii byłem drugim trenerem, a chciałem być jako "jedynka" i chciałem spróbować się w tej roli za granicą. Zresztą też przez to, że większość edukacji trenerskim odbyłem za granicami naszego kraju, ucząc się w języku angielskim, często lepiej prowadzi mi się treningi właśnie w tym języku. Byłem więc otwarty na to, aby tam pojechać. W Polsce lubimy podchodzić trochę z ignorancją, dodatkowo to Zambia i bałem się, że zostanę zaszufladkowany, ale było to świetne doświadczenie. MP: Dodajmy, że ostatnio Polak zdobył mistrzostwo Gwinei. - Tak, Kazimierz Jagiełło. Także tworzycie świetną markę dla Polskich trenerów w Afryce! - Szczerze mówiąc, chciałbym tam w przyszłości wrócić. Zrobić coś większego. Tam jest ogromny potencjał, jest duże zainteresowanie piłką. Patrząc też na swoim przykładzie. Podobnie jak ty współpracowałem z UK International Soccer i pojawiały i pojawiają się oferty powrotu do USA, czy to przez Linkedina zaczęły pojawiać się różnorakie pytania... Czy posiadając swoje social media dostajesz jakieś propozycje zza granicy? - Wiesz co, czasami ktoś się odzywa, ale to bez większych konkretów. Jak byłem w Afryce to dostałem telefony z pytaniami. Myślę, że to trochę dlatego, że słabo działam w social mediach (śmiech). To jest u mnie do poprawy. Jak wygląda poziom szkolenia w Zambii w porównaniu do naszego podwórka? - Poziom szkolenia w Zambii jest dużo niższy. Jeżeli chodzi o organizację szkolenia to nie jest to do końca dobrze zorganizowane. Ci zawodnicy szkolą się sami, grając na podwórkach. W wieku 13-14 lat idą do grup młodzieżowych. Nie ma szkolenia jak u nas, w grupach U-7/U-8. Raczej grają na podwórkach i w wieku zazwyczaj 14 lat trafiają gdzieś do klubu. Chociaż ten wiek też się obniża. Grając w piłkę sami rozwijają swoje umiejętności i dopiero później wchodzą w jakieś struktury. Jest kilka klubów, które zeszło niżej w szkoleniu i zaczynają nabory od U-12, U-10, ale są to pojedyncze kluby. Jak zawodnicy trafiają w takim wieku do klubu to nie mają jakiś złych nawyków? Nie jest dla nich za późno na profesjonalizm? - Pytanie to, jakie to te złe nawyki? Kiedyś w Polsce też szkolenia nie było, a mieliśmy wiele talentów i bardzo mocną reprezentację. Czy ta organizacja też za bardzo nie przeszkadza, wbijanie zawodników w ramy też nie do końca jest dobre. W Zambii bardzo dużo zawodników jest dobrze wyszkolonych technicznie i kreatywnych. Może nie są tak dobrzy w grze defensywnej, taktyki im brakuje, ale jeśli mają tak duże podstawy przygotowania technicznego to spokojnie można ich doszkolić w pewnych aspektach. Jadąc do Afryki słyszałem stereotypy, że zawodnik tam jest silny fizycznie i dobry technicznie, ale taktycznie bardzo słabo. Okazało się, że Ci zawodnicy mają bardzo duży potencjał i szybko łapali nowe rzeczy i dało się z nimi bardzo fajnie grać w piłkę. Jakie są wiodące akademie w Zambii? - Numer 1 to Atletico Lusaka. Czy mają oni jakieś powiązania z zachodnimi akademiami? Czy zachodnie kluby interesują się zawodnikami z Zambii? - Co roku kilku najlepszych Zambijczyków wyjeżdża za granicę. Drugim takim topowym klubem jest Kafue Celtic. Oni też działają, ale na słabszym poziomie. Atletico ma swoją bazę, kilka boisk, dobrze zorganizowane szkolenie i skauting. Ostatnio Kingstone Mutandwa poszedł do Cagliari, gdzie trenuje już z jedynką. Gift Mphande odszedł do izreaelskiej ekstraklasy, gdzie do wybuchu wojny wszystko tam grał. Miguel Chaiwa, ponad rok temu grał przeciwko mojemu zespołowi w lidze a teraz jest w BSC Young Boys i ostatnio zagrał przeciwko Manchesterowi City w Champions League. Jest też Joseph Sabobo, który poszedł do FC Zurich, choć interesowała się nim FC Barcelona. Potencjał, jeśli chodzi o młodych zawodników jest bardzo duży. Ostatnimi czasy dwóch zawodników podpisało kontrakty tutaj, w Stali Rzeszów w drugiej drużynie. Przyjechali na testy, spodobali się i dołączyli do naszego klubu. Kilku takich zawodników co roku z Zambii wyjeżdża. Czy związek piłkarski pomaga jakoś w rozwoju w piłki nożnej? - Związek działa, organizuje ligi, szkolenia, kursy trenerskie. Choć te kursy odbywają się rzadko, bodajże raz na dwa lata. W kwestii organizacji na pewno mają dużo do zrobienia. Raczej widzę, że związek pomaga w budowie boisk. Czy występują podobne programy jak certyfikacja? Niestety nie. Nagród pieniężnych, czy wsparcia finansowego ze strony federacji niestety nie ma. Czy pojawiają się jakieś realne współprace pomiędzy tymi szkółkami a klubami europejskimi? Czy np. Atletico ma podpisaną jakąś umowę partnerską? - Nie, nie ma. Myślę, że to nie jest ich cel. Mając taką umowę byłoby to dla nich ograniczenie, a tak mogą negocjować z kim chcą. Z drugiej strony jakby jakiś europejski klub chciał wejść w taką współpracę to pewnie są to kwestie do dogadania. Kafue Celtic ma bodajże partnerstwo z drużyną z Gruzji. Co jakiś czas 4-5 zawodników jechało tam na testy. City of Lusaka, tam gdzie ja pracowałem było blisko partnerstwa, ale do tego nie doszło. Inne kluby raczej takich współprac nie mają. Dla klubów europejskich może to być dobra okazja, ponieważ nie inwestując dużych pieniędzy mają w Zambii dostęp do dobrych zawodników. Jakie są perspektywy w Zambii na zostanie zawodowym piłkarzem? Jakie jest zapotrzebowanie na grę w piłkę? Czy jest to najbardziej modny sport? - Tak, to jest zdecydowanie sport numer jeden. Perspektywy są takie, że po dostaniu się do zambijskiej ekstraklasy zarobki w tych klubach są naprawdę dobre. Na poziomie 2. ligi są kluby, które płacą równie dobrze, ale tutaj jest większa dysproporcja, bo są kluby, które płacą bardzo mało. To są dwie takie ligi, do których zawodnicy dążą. Priorytetem jest oczywiście wyjazd za granicę, najlepiej do Europy. Grając na poziomie 1., czy 2. ligi zawodnicy spokojnie się utrzymują i mają pewne życie. Zarobki w ekstraklasie są na poziomie do kilku tysięcy euro, chociaż podobno w niektórych przypadkach nawet więcej. Nawet jak na warunki polskie są to niezłe warunki. Czy życie poza piłką było dla ciebie komfortowe? Jako Polaka w afrykańskim państwie? Jak zostałeś tam przywitany? - Czułem się tam bardzo dobrze, miałem dobre warunki zapewnione przez klub. Przez to, że byłem jedynym białym w lidze to sporo osób mnie rozpoznawało. W sklepie czy na ulicy zdarzało się, że zagadywano mnie. W związku z tym, że pracowałem w Europie to bywałem też zapraszany na wywiady do radia czy tv, aby porozmawiać o piłce i różnicach między Europa a Afryką. W City of Lusaka stawialiśmy na młodzież. Gdy przychodziłem do klubu mieliśmy jednego reprezentanta młodzieżowego kraju, a gdy odchodziłem było ich pięciu, to też wzbudzało zainteresowanie. Co my robimy takiego, że jest taka moda na młodych zawodników. W Zambii panuje moda na stawianie na zawodników doświadczonych, więc było to nowe zjawisko. Czyli Ty jako młody trener też byłeś pewnego rodzaju niespodzianką? - Dzięki za komplement, ja już się za młodego trenera nie uważam (śmiech), ale fakt byłem tam jednym z młodszych trenerów. Myślę, że bardziej uwagę przyciągał kolor skóry, bo jednak wszyscy trenerzy pochodzili z Afryki. Dzięki wielkie za wspominki i ciekawą dawkę wiedzy! - Dzięki i pozdrawiam naszych czytelników!