Mocny głos z Niemiec. "Młodym Polakom brakuje pewności siebie"
- Nie mamy pewności siebie. Jak się patrzy na mecze naszej reprezentacji, to chce się płakać. Mamy takich zawodników i tego nie wykorzystujemy. Jednak w ostatnich latach Błaszczykowski, Piszczek i Lewandowski dali przykład nowej generacji. Młodzi Polacy to widzą i wydaje mi się, że za 10-15 lat możemy stworzyć naprawdę silną drużynę - mówi Bartosz Masłoń, polski trener obecnie pracujący w Niemczech.
Mateusz Patuaj: Jak wygląda twoja ścieżka kariery i z jaką kategorią wiekową obecnie pracujesz?
Bartosz Masłoń: - Na początku chciałbym zaznaczyć, że urodziłem się w Polsce, ale w bardzo młodym wieku wyjechałem, dlatego czasami się gubię i troszkę kaleczę język (śmiech)... Obecnie odpowiadam za dwie drużyny. Działam w Akademii Schalke, gdzie pomagam przy zespole juniorek. Tam staram się wspomagać swoim doświadczeniem. Do tego na co dzień trenuję drużynę seniorską w Landeslidze, jednym z niższych szczebli rozgrywkowych w Niemczech. Ale to jest taki klub z tradycją z Essen. Grali niedawno Regnalidze, tylko mieli troszkę pecha i spadli z ligi. Teraz próbujemy ten klub odbudować.
Oprócz tego staram się o dokumenty na licencję UEFA A w Polsce, żeby dalej się rozwijać i może w przyszłości podjąć pracę w kraju.
Słyszałem, że działałeś też w Afryce.
- W młodych latach mieszkałem w Niemczech. W akademii byłem w Schalke, później w Wattenscheid 09. Byli tam tacy piłkarze, jak w bracia Altintop czy Basturk, a także Marek Leśniak czy Michał Probierz.
Kiedyś z bratem założyliśmy własną szkółkę piłkarską . Zaczęliśmy z 10 chłopakami i tak to wyrosło, że aktualnie mamy ponad 100 dzieci. Dobrze nam to funkcjonuje, nawet mamy jako logo orła polskiego, kolory białe-czerwone. Zawsze nas ciągnęło do Polski. I czujemy się też jak Polacy, stąd te patriotyczne znaki.
Pewnego razu z bratem debatowaliśmy, co możemy zrobić, żeby może coś "oddać". Bo w sumie mieliśmy szczęście, przyjechaliśmy do Niemiec, rodzice dali nam możliwość, żeby się wykształcić i pomyśleliśmy, że my teraz możemy trochę tego szczęścia przekazać dalej. I poznałem się, przez przypadek, z panem Wolfgang Geretsem. On założył w Gambii przedszkole i później szkołę podstawową. Pomyślałem, że skoro mam szkółkę już piłkarską i jestem też na co dzień nauczycielem WF w Niemczech, to czy nie mogę założyć szkółki piłkarskiej w Afryce? Skontaktowałem się z tym facetem i on wszystko mi tłumaczył. Powiedział, że to super sprawa, bo dzieci nie mają piłek. Nie mają też butów, generalnie wszystkiego co potrzebujesz na WF. No i przez pół roku zjeździłem cały nasz region i zbierałem z bratem piłki oraz sprzęt do treningu, a potem wysłaliśmy ten sprzęt do Gambii.
Do tego zatrudniłem tam dwóch trenerów i jedną kobietę, która też jest reprezentantką piłki nożnej w Gambii. Na chwilę obecną szkółka działa od trzech lat, ale planujemy ją powiększyć. To jest oczywiście też kwestia kosztów i czasu, ale staramy się, żeby to szło do przodu. Nie jest łatwo, ale się nie poddajemy. Pomagamy w tym, jak m.in. jak tworzyć sesje treningowe i na co zwracać uwagę, ale planujemy też z bratem, by pojechać na rok i pomóc na miejscu.
Jakie największe różnice dostrzegasz między szkoleniem w Polsce a w Niemczech?
- Chodzi głównie o ciężką pracę. Jestem Polakiem, tak nas wychował ojciec W meczach pomiędzy krajami, jestem oczywiście za Polską.
Różnice jest jednak taka, że Niemcy nas deklasują, choć muszę przyznać, że powoli się to zmienia. Ale my mamy jakieś kompleksy, zawsze stawiamy siebie w gorszej pozycji. Nie wiem, z czego to wynika, ale nie potrafimy się "pozytywnie sprzedawać". Polak zawsze był zbyt skromny, tymczasem mamy ten sam talent co Niemcy i takie same warunki fizyczne. Przez ostatnie lata niszczyła nas jednak psychika. Na szczęście dzięki Lewandowskiemu czy Piszczkowi nasze morale i samopoczucie poszło w górę. Widać to w wynikach grup U17 czy U19. Zrobiliśmy duży krok do przodu, ale jeszcze wiele nam brakuje.
Nie znam zbyt wielu polskich trenerów, ale wydaje mi się, że podejście oraz kwalifikacje szkoleniowców to aspekty, nad którymi jeszcze trzeba popracować. Choć myślę, że za następne 10 - 15 lat w Polsce będziemy mieli wielkie nazwiska i dobry poziom. Myślę, że chodzi o podejście oraz mentalność.
MP: Co do tej mentalności, to myślę, że mogę się zgodzić, bo sam jako trener wiele razy grałem z drużynami zza granicy. Teraz chłopcy już bardziej łapią taką europejską kulturę, ale jak pracowałem jako trener w USA , to też zawsze stawiałem siebie w tej drabince niżej niż Brytyjczyków, czy Hiszpanów. Sporo czasu zajęło, żeby się tego wyzbyć.
- I nie do końca wiem, dlaczego tak jest, bo w piłce ręcznej czy siatkówce mamy inne podejście. Jesteśmy za szybko zadowoleni. Brakuje nam większej zawziętości, głodu po jeszcze więcej. Niemcy jak wygrywają 2-1, to są niezadowoleni, dlaczego nie wygrali 4-1. A my cieszymy się, jak jest 1-1.
Podam przykład - mieliśmy kiedyś turniej z Schalke i była drużyna z Polski. Rozmawiam z rodakiem i pytam, jak chcielibyście grać. On mi odpowiedział, że z kontry. I to jest właśnie to podejście - my cofamy się i myślimy nad defensywą. Zamiast iść śmiało i pokazać pewność siebie.
Nasz styl jest defensywny. Całość to defensywa i przeszkadzanie. Nie mamy takiej pewności siebie. A Niemcy wierzą w siebie. Jak się patrzy na mecze naszej reprezentacji, to chce się płakać. Mamy takich zawodników i tego nie wykorzystujemy.
Nie potrafimy szkolić ofensywnie, nie budujemy pewności siebie. Mamy do tego chłopaków, a patrzymy głównie na wzrost i waleczność, a nie na technikę. Spójrzmy na przykład na obrońców reprezentacji Niemiec. Są inaczej wyszkoleni. W reprezentacjach Polski są sami wysocy, fizyczni. A w Niemczech nie muszą być fizyczni. Są piłkarsko wyszkoleni i przygotowani taktycznie.
Mamy dobrych chłopaków u17 i u19, a kto z nich dostanie szansę gry w Ekstraklasie? Bardzo niewielu. Dlaczego? Bo kupujemy chłopaków ze Słowenii, Słowacji , Ukrainy, czy Hiszpanii.
Druga sprawa to jest zazdrość. Pamiętam taki fajny wywiad z Dawidem Kownackim. Jako 16-latek, przeszedł do pierwszego zespołu Lecha Poznań i opowiadał, że uderzył chyba z 20 metrów na bramkę. I zamiast go pochwalić, to starsi piłkarze go "zjechali", zamiast wziąć młodego i mu pomóc. Zamiast dać chłopakom możliwość rozegrania się to, to się ich tłamsi. No i później gubią gdzieś w drugiej, trzeciej lidze.
Weźmy przykład Podolskiego, on ma mentalność brutala. Jest silny, zawzięty. Ma polskie korzenie, jest Polakiem, ale został wykształcony w Niemczech. Obecnie ma 39 lat i dalej gra na wysokim poziomie i wyróżnia się. To nie jest tak, że on tak jest tylko wychowany, ale to jest efekt szkolenia w Niemczech. Gra bez kompleksów, do przodu, nie boi się, pracuje także defensywnie, ale nie jest to jego cecha wiodąca. W ostatnich latach Błaszczykowski, Piszczek i Lewandowski dali przykład nowej generacji. Młodzi Polacy to widzą i wydaje mi się, że za 10-15 lat możemy stworzyć naprawdę silną drużynę. Musimy poprawić pracę nad pewnością siebie.
Polscy trenerzy są zapatrzeni na Niemcy jak na lepszy świat. To nie jest prawda, że tutaj jest coś niesamowicie lepszego, niż my mamy. Oni są pewni siebie i wierzą w to co robią. Jestem pewny, że gdyby się spotkał jakiś trener topowej szkółki w Niemczech oraz juniorów ze szkółki w Warszawie, to patrzyłby na niego, jak na lepszego od siebie. Mamy kompleks i jak ten kompleks nie zniknie, to Polska nigdy nie będzie się rozwijała.
Mamy dobrych trenerów, dobre bazy, fajne stadiony. Dla mnie to niezrozumiałe, że taki system Pro Junior zostaje bagatelizowany. Kluby otrzymują za niego pieniądze, a wolą płacić kary za niespełnienie przepisu. Kluby zagraniczne wyciągają za naprawdę małe pieniądze utalentowanych Polaków, bo nic nie tracą. Zawsze może wrócić do Polski i grać sobie tutaj. Ten cały system powinien się też zmienić. Dziwię się, że Polacy na przykład wolą iść do Serie B czy C niż grać w ekstraklasie. Oczywiście, rozumiem, że chodzi o zarobki, ale psujemy takim trendem polski rynek.
Dziwię się, że Polacy na przykład wolą iść do Serie B czy C niż grać w ekstraklasie. Oczywiście, rozumiem, że chodzi o zarobki, ale psujemy takim trendem polski rynek
Byłem ostatnio na stażu w Akademii Cracovii. Mega! Bardzo dobre wrażenie na mnie zrobiło, co tam zobaczyłem. Wcale to nie odbiega od europejskich standardów.
Innym problemem jest, że prezesi zamiast dawać trenerom komfort pracy, to oczekują od razu wyników i ulegają presji. Każdy ma jakieś presje, ale tu chodzi o poprawę naszego rynku i sytuacji Polski na arenie międzynarodowej.
Podobnie wygląda to na rynku trenerskim. Bierzemy specjalistów zza granicy, gdzie też posiadamy dobrych, młodych trenerów. Niemcy promują swoich. Przykładowo Chorwaci mają więcej trenerów za granicą niż my. My mamy Skorżę w Japonii. Cieszymy się z tego, ale to jest dowód, że nie potrafimy porządnie się promować.
W Niemcach jak Nagelsmann miał 28 lat, to był trenerem Bundesligi . Obecnie jest trenerka w drugiej Bundeslidze. W Polsce myślę, że jeszcze niestety środowisko by tego nie przyjęło.
Chcemy być na tym samym poziomie jak Niemcy, ale nie szkolimy jak Niemcy, nie myślimy jak Niemcy, więc jak mamy być na poziomie Niemców?! Niemcy idą do przodu, ofensywnie, a my myślimy defensywnie. Na przykład oni kładą duży nacisk na taktykę, a my na fizyczność. Dają młodym chłopakom szansę a my się boimy.
Takie kraje jak Holandia mają w piłce więcej do powiedzenia niż my. Jak to jest możliwe, że Belgia ma więcej do powiedzenia? Jesteśmy przecież dużo większym krajem! Tu się wszystko zaczyna od myślenia.
MP: Czy federacja niemiecka w jakiś sposób ułatwia młodym zawodnikom przedostawanie się przez szczeble juniorskie do zespołów seniorskich?
- Oczywiście, że takie kluby jak Borussia Dortmund kupują też chłopaków z Anglii czy z Afryki . Jednak już w trzeciej lidze niemieckiej musisz mieć odpowiednią liczbę zawodników U-19 albo u-21. Inny przykład, że w tym samym dniu U19 trenuje obok pierwszego zespołu. Często też biorą chłopaków treningi do pierwszego zespołu.
Mam wrażenie, że w Polsce seniorzy jednak z góry patrzą na młodzież. W Niemczech biorą pod opiekę tych chłopaków i starają się być dla nich mentorami. Oni planują rozwój zawodnika od U16. Wiedzą już, czy chłopak ma potencjał, czy nie. W tym czasie w niego inwestują.
W Schalke jest taki zawodnik - Keke Topp. Na początku grał w juniorach, później otrzymał szansę i obecnie uchodzi za ogromny talent. Nikt nie skreślił go po kilku słabszych występach. A w Polsce zbyt mały procent zawodników przechodzi na poziom centralny. Jeżeli to zmienimy, możemy być potęgą!
Rozmawiał Mateusz Paturaj