Były prezes PZPN Zbigniew Boniek chętnie korzysta z Twittera, komentując świat sportu. Ostatnio zahaczył również o kwestie związane z piłkarskim szkoleniem. Włączył się w dyskusję zainicjowaną poprzez wpis dziennikarza Marka Wawrzynowskiego, a opinia prezesa błyskawicznie rozpaliła gorącą dyskusję w mediach społecznościowych. Czy 7-latkom wolno "bawić się" w defensywie? - od tego pytania wszystko się zaczęło. Błyskawiczną kontrę wobec komentarza byłego prezesa PZPN wyprowadził reprezentant Polski Grzegorz Krychowiak. O co dokładnie poszło? Przemysław Mamczak, od lat organizujący konferencje trenerskie i angażujący się w dyskusje od szkoleniu, zadał na forum Twittera pytanie, jaki był najgorszy tekst, który padł z ust trenera na turnieju. "Panowie, bez zabawy z tyłu - do siedmiolatków" - odpowiedział mu Wawrzynowski. Co znaczy w żargonie trenerskim, że zawodnik ma "nie bawić się z tyłu"? Najprościej: ma nie wchodzić w drybling, nie próbować rozgrywać, a często oznacza to, że ma się jak najszybciej pozbyć piłki, najprostszymi środkami. Najlepiej wyekspediować ją byle dalej. Może być i na aut, byle zminimalizować ryzyko straty. Zbigniew Boniek wzbudził potężne kontrowersje Tymczasem Zbigniew Boniek wsparł autora słów zacytowanych przez Wawrzynowskiego. "Ma rację, w obronie potrzeba mądrych decyzji, zero ryzyka. Odpowiedzialności... Bawić się można pod bramką przeciwnika... nawyki trzeba zdobywać od najmłodszych lat..." - napisał były prezes. Na reakcje nie trzeba było długo czekać. Wśród tych, których zdumiał komentarz Bońka był m.in. Krychowiak. "Prezesie jak Pan używa sarkazmu to warto dodać "buźkę" na końcu, taka uśmiechniętą, jak buźki 7-latków, które powinny się bawić piłką" - wypalił pomocnik reprezentacji Polski. Przemysław Mamczak, też podłączył się do tej wymiany zdań na Twitterze. I zapytał wprost: "Panie Prezesie, zrobiłem za Pana kadencji trenerskie licencje UEFA C, UEFA B i UEFA A. Gdybym przejął drużynę żaków w nadchodzącym sezonie - kierować się tym czego mnie tam uczono, czy Pana tweetem?" Skąd oburzenie i zdziwienie komentatorów? Otóż rację ma Mamczak, który wskazuje, że według treści obecnie nauczanych na kursach trenerskich, dzieci w wieku żaka - czyli m. in. 7-latkowie - mają się na całej długości i szerokości boiska właśnie "bawić". Mają przede wszystkim zaliczać jak najwięcej kontaktów z piłką, uczyć się jej prawidłowego prowadzenia, wchodzić jak najczęściej w pojedynki 1x1. Nie mówiąc już o tym, że trudno w ogóle mówić o odpowiedzialności w defensywie na etapie 6-latków i 7-latków, które w większości są jeszcze na tzw. etapie "egocentrycznym": interesuje ich to, by mieć piłkę i strzelać gole. Co więcej, to wszystko znajdywało się w programie nauczania kursów dla trenerów organizowanych jeszcze za kadencji Bońka. Rafał Wisłocki: Nie wszyscy akceptują przemianę w szkoleniu W komentarzach zdarzali się też trenerzy, którzy próbowali bronić stanowiska ex-prezesa Bońka. Argumentowali, że "nonszalancja" w polu karnym to "defekt", który trzeba wyeliminować bądź apelowali, by "uczyć dzieci odpowiedzialnych nawyków od najmłodszych lat". Pytanie, co rozumiemy przez "odpowiedzialność"? Według najnowszych trendów w futbolu odpowiedzialnością piłkarską zdecydowanie nie jest wykopywanie futbolówki byle dalej czy zakazywanie małym dzieciom dryblingu, nawet blisko własnej bramki. Stracą? W porządku. To jest moment, gdy wynik nie jest najważniejszy, a nauka. - W tej wymianie spojrzeń była odczuwalna pewna różnica pokoleniowa. Oczywiście nikt nie ma zamiaru odbierać Zbigniewowi Bońkowi, że ma dużą wiedzę piłkarską i ciekawe spojrzenie na futbol na poziomie profesjonalnym. Natomiast futbol się nieustannie zmienia i w wielu federacjach funkcjonuje się w trochę innym systemie, niż to miało miejsce jeszcze kilka - kilkanaście lat temu. Podobnie zmienił się polski system szkolenia. Podręczniki, które jeszcze nie tak dawno były używane na kursach trenerskich w Polsce też diametralnie się zmieniły, bo wszyscy teraz idą z tym nurtem rozumienia gry i kierują się opracowaniem pióra Pawła Grycmanna, dyrektora Szkoły Trenerów PZPN - wskazuje Rafał Wisłocki, wieloletni trener młodzieży, a ostatnio działacz piłkarski, pracujący obecnie w Bruk-Bet Termalice. I dodaje: - Ta przemiana jeszcze nie przez wszystkich została zaakceptowana. Wisłocki znakomicie skontrował też we wspomnianej twitterowej dyskusji argument o dobrych nawykach. Zauważył on, że we współczesnym futbolu "dobrym nawykiem" obrońcy wcale nie jest pozbywanie się piłki byle szybciej, a zupełnie coś innego. "Jeden z ważniejszych konceptów we współczesnej piłce europejskiej na wysokim poziomie: obrońcy przełamujący pressing rywala poprzez drybling. Nawyki trzeba zdobywać od najmłodszych lat" - wskazał. Ludzie, którzy apelują o "brak zabawy w tyłach" w przypadku 7-latków najpewniej w dużej mierze nigdy nie prowadzili zajęć dla tej grupy wiekowej. - Gdyby zrealizować te teorie w praktyce, to mecze 7-latków wyglądałyby tak, że wykopywaliby oni piłkę jak najdalej w kierunku pola karnego rywala, a gdy przejmie ją rywal to w odruchu obronnym też może wykopać ją z powrotem. W takiej sytuacji wygra ten zespół, który będzie silniej kopał na oślep - obrazowo przedstawia sprawę Wisłocki. Widać od razu, że doszłoby do absurdu. - Nie będzie w tym ani zabawy, ani rozwijania umiejętności technicznych - podkreśla. Grzegorz Krychowiak skontrował Zbigniewa Bońka Najistotniejsze w komentarzu Grzegorza Krychowiaka do stwierdzenia Bońka były słowa o uśmiechniętych buźkach 7-latków, które "powinny się bawić piłką". Reprezentant Polski znakomicie rozumie, że to właśnie radość z gry jest tym, co dla trenującego 7-letniego dziecka jest najważniejsze. I powinno być też najważniejsze dla jego trenerów. - Grzegorz jest zawodnikiem, który wcześnie wyjechał, trafił do Francji, tam chłonął idee francuskiej piłki. Doświadczył też futbolu hiszpańskiego. Ja miałem kiedyś okazję obserwować z bliska nauczanie futbolu w Kraju Basków, w Realu Sociedad San Sebastian. I myślę, że Grzegorz też w pewien sposób do tego nawiązuje: piłka w Hiszpanii przynosi radość grającym - tłumaczy Wisłocki. I podkreśla: - Najważniejsze jest to, czego dzieciaki chcą od piłki, gdy mają 6, 7, 8 lat. Dzieci chcą być przy piłce, chcą odkrywać, co mogą z futbolówką zrobić. Muszą też popełnić szereg błędów, by wiedzieć, że można coś zrobić jednak inaczej, lepiej. Takie dzieciaki najbardziej kochają dryblować i strzelać bramki. Oczywiście zdarzają się 7-latki, które lubią funkcjonować w roli obrońcy czy bronić bramki. Kluczowe jest, by robiły to, do czego naturalnie mają inklinacje. Najważniejsze, by odczuwały radość z tego, co na boisku robią. Zdarzają się też dzieci, które chcą pozbywać się piłki niemal natychmiast, bo po prostu obawiają się ją prowadzić, czy wejść w pojedynek, obawiają się popełnić błąd. Ale obawa i strach to nie jest nigdy dobry nauczyciel. Wtedy sztuką jest takie dziecko oswoić z piłką. Owszem, w dorosłej piłce wymaga się często od obrońcy, by nie podejmował zbędnego ryzyka. Ale na naukę tego jest czas w późniejszych kategoriach wiekowych, niż żak. - Tego wykopywania, "czyszczenia" zawodnicy się jeszcze zdążą nauczyć. Jeżeli chcemy, by nasza polska piłka wyglądała choć trochę lepiej, zawierała więcej elementów techniczno-taktycznych, to musimy uczyć zawodników od najmłodszych lat nieco inaczej, niż kiedyś - podkreśla Wisłocki. - Chyba, że chcemy, żeby wszystkie spotkania wyglądały, jak niedawny I-ligowy mecz Wisły Kraków z Sandecją. I stwierdza: - W Rakowie Częstochowa w wieku żaka, w którym mieszczą się 7-latki, naucza się jednego konceptu: powstrzymania. Dzieciaki to same rozumieją: jeżeli przeciwnik ma piłkę, to któryś z zawodników najbliżej niego chce ją odzyskać. Czasem chcą ją odzyskać wszyscy i widać, jak całą chmarą biegają wokół futbolówki. Rafał Wisłocki: Trzeba gonić piłkarski świat Paradoksalnie, optymistycznym sygnałem dotyczącym polskiego futbolu jest to, że taka dyskusja wokół komentarza Zbigniewa Bońka w mediach społecznościowych w ogóle się odbyła - że wzbudził on opór, krytykę, reakcję. - Ewidentnie jest duża grupa w tej społeczności piłkarskiej, która chciała powiedzieć głośno, że się z tym postrzeganiem sprawy przez prezesa Bońka nie zgadza. W futbolu, jak w medycynie: pewne rzeczy, które funkcjonowały jeszcze kilkanaście lat temu, teraz są już uznane za przestarzałe - przyznaje Wisłocki. - Świat pędzi do przodu. Warto czerpać z tego, co tworzą inni, żebyśmy byli w stanie go gonić. Dziennikarz, który zainicjował tę dyskusję, czyli Marek Wawrzynowski, od lat apeluje o unowocześnienie polskiego systemu szkolenia, ale też o to, by przestać dzieci zrażać do sportu na wczesnym etapie. A to tego doprowadza pozbawianie ich radości z gry. - Wiele dzieci odchodzi od tradycyjnego sportu na rzecz e-sportu, gier, generalnie: spędzania czasu przy komputerze. Bo to sprawia im przyjemność. Jeżeli my nie damy im z kolei radości w tradycyjnym sporcie, nie sprawimy, by trening był dla nich przyjemnością, to je będziemy tracić. My jako trenerzy jesteśmy odpowiedzialni za to, by tak prowadzić trening, by te dzieciaki chciały do nas wracać - podkreśla z mocą Wisłocki.