Mateusz Paturaj, Akademia Młodego Piłkarza: W obliczu ostatnich wydarzeń i braku sukcesów pierwszej reprezentacji, jakie widzisz braki lub niedociągnięcia, które oddalają nas od topowych drużyn? Przemysław Kostyk, Creative Football Training: - Problem jest naprawdę złożony, ale przede wszystkim brakuje tego, o czym mówię już od lat - nie mamy dobrego szkolenia, fachowych trenerów i scoutingu na najwyższym poziomie. A co za tym idzie, nie wychowujemy topowych zawodników na poziom reprezentacyjny. Jak w każdej dziedzinie, zdarzają się oczywiście wyjątki, ale jest ich tak mało, że tylko potwierdzają smutną regułę. Do tego bardzo często dochodzi "kolesiostwo" oraz układowość - i mamy pełny, katastrofalny, obraz polskiej piłki. Jest jednak nadzieja - nasza młodzieżowa reprezentacja (U-20) potrafiła zagrać z silną kadrą Niemiec, jak równy z równym, i ograć Portugalię. Czy jest to oznaka nadchodzącego lepszego jutra w naszym szkoleniu? - Chciałbym w to wierzyć! I naprawdę bardzo mocno kibicuję naszym trenerom młodzieżówek, żeby tak było. Panowie trenerzy Rafał Lasocki i Marcin Włodarski (których mam przyjemność znać osobiście), czy Miłosz Stępiński - opiekun wspomnianej kadry U-20 (gdzie ostatnio zadebiutował mój podopieczny, Bartek Smolarczyk) - naprawdę świetnie budują swoje reprezentacje, które już rywalizują z najlepszymi. Martwię się tylko, że i w tym przypadku trafne będzie powiedzenie, że z "pustego i Salomon nie naleje", ponieważ tych zawodników, którzy prezentują reprezentacyjny poziom, nie jest znowu tak wielu. To, że osiągamy bardzo dobre wyniki w piłce młodzieżowej, nie do końca oddaje bowiem poziom naszego szkolenia. Skłaniałbym się bardziej do stwierdzenia, że to naprawdę sami trenerzy reprezentacji robią świetną robotę, przygotowując zawodników, których wybierają, do rywalizacji na najwyższym poziomie - mentalnie i taktycznie. Do tego dochodzi jeszcze temat przejścia od zdolnego juniora do topowego seniora. Nie wiem, czy mamy tylu reprezentacyjnych zawodników, których wyszkolenie czysto piłkarskie oraz motywacja wewnętrzna pozwala na osiągnięcie chociażby tego, co swego czasu było dziełem mistrzów Europy z 1993 (prowadzonych przez trenera Andrzeja Zamilskiego), z których tylko, czy aż 5-ciu zawodników zadebiutowało w reprezentacji A! A musimy pamiętać, że tamta reprezentacja była budowana z ponad 200, najlepszych w swoich rocznikach, zawodników w kraju. Coraz więcej młodych zawodników wyjeżdża na Zachód w poszukiwaniu szansy na grę. Czy twoim zdaniem jest to trend, który jest już nieodwracalny? - Mam nadzieję, że tak. Chociaż naprawdę nie jest to proste (i nie chodzi tutaj nawet o kwestie "piłkarskie", ale czysto prawne, czy logistyczne) wyjechać w młodym wieku za granicę. Ale jeżeli miałbym doradzać rodzicom młodych zawodników, którzy mają taką możliwość - z ręką na sercu bym to zrobił. Wystarczy prześledzić kadry naszych młodzieżowych reprezentacji (począwszy od najstarszej U-21, poprzez U-20, a skończywszy na U-17), gdzie przynajmniej 4-6 zawodników (a np. w U-19 aż... 10 - stan na 30.09.2023), to gracze występujący na co dzień w klubach zagranicznych. A byłoby ich zdecydowanie więcej, gdyby były tylko możliwości prawne! Kolejnym przykładem na to, że zagranicą szkolą lepiej, niech będzie fakt, że ponad 90% zawodników grających poza Polską, po powrocie do kraju ma pewne miejsce w swoich zespołach (również ekstraklasowych). To nie jest przypadek. Czyli młodzi chłopcy w wieku 16-17 lat powinni wyjeżdżać z Polski, aby się szkolić? Jakie to może przynieść długofalowe efekty? - Przede wszystkim, tak, jak już wspomniałem wcześniej, nie jest łatwo wyjechać w młodym wieku za granicę. Ale jeżeli byłaby już taka możliwość, to osobiście (powtarzam!) jestem jak najbardziej za tym, żeby tak zrobić. To naprawdę nie jest przypadek, że nie jesteśmy piłkarską potęgą. Pomijając już wszystkie techniczne czy mentalne aspekty - na Zachodzie gra się po prostu szybciej i intensywniej, gdzie na naszym krajowym podwórku (powtórzę również, że z małymi wyjątkami) tego po prostu nie ma. Dam taki przykład - jakiś czas temu (z pomocą zaprzyjaźnionego scouta, który m.in. pomógł wysłać Bartka i Janka Smolarczyków do FC Dordrecht) wysłałem na testy do akademii klubu holenderskiej Eredivisie młodego zawodnika z poziomu II Ligi polskiej seniorów (bez debiutu na tym szczeblu, ale nie ma to w tym przypadku żadnego znaczenia - zawodnik w codziennym II-ligowym treningu z weekendową grą w seniorskich rezerwach). Chłopak przez trzy dni zbierał pochlebne recenzje, ale czwartego dnia, naciągnął sobie przywodziciela. Zatelefonowałem do niego i pytam, jak to możliwe - czy jest chory, nieprzygotowany, zapomina o regeneracji, rozciąganiu czy rolowaniu? Odpowiedział - "Trenerze, robię wszystko czego trener mnie uczył, dbam o siebie itd. Po prostu intensywność jest za duża"! Powtórzę jeszcze raz - intensywność treningów w juniorach (!) holenderskiego klubu jest większa niż u naszych seniorów z poziomu centralnego. A takich przykładów można mnożyć i mnożyć. Więc chyba nie muszę już dodawać, jakie długofalowe efekty może przynieść trening w zachodniej akademii. Borussia Dortmund szkoli w Polsce. "Długofalowy projekt" Jakie, twoim eksperckim okiem, są różnice pomiędzy młodzieżą w krajach zachodnich a naszymi zawodnikami? - Do pewnego momentu tych różnic praktycznie nie ma. Szczególnie jest to widoczne w najmłodszych rocznikach, które rywalizują z rówieśnikami z zagranicy (na różnego rodzaju turniejach). Jeżeli do tego dodamy ("TEGO" wyjątkowego) trenera, który takim młodziutkim zawodnikom pozwala "grać w piłkę", kiwać i samodzielnie podejmować decyzje, zwraca uwagę na szczegóły w ułożeniu stopy czy pracy rękoma, to wielokrotnie polscy gracze górują nad tymi z innych krajów. I nagle (szczególnie w momencie wejścia w wiek trampkarza, o juniorze już nie wspomnę) te proporcje się zmieniają - oczywiście na korzyść zawodników z zagranicy. Oni również są duzi, silni i szybcy (tak, jak nasi) z tą różnicą, że oni potrafią i nie boją się grać w piłkę. U nas już zaczynają rządzić hasła "nie kiwaj", "podaj do Heńka/Józka/Basi", "co robisz/bo cię zdejmę" itd. Komunikaty, które nie tyle, że nie pomagają czy zabijają kreatywność, ale wręcz (w wielu przypadkach) "wiążą" młodym zawodnikom nogi i niszczą ich pewność siebie. Na jakie aspekty techniki powinni zwrócić uwagę młodzi gracze, którzy będą podejmowali przejście z juniora do seniora? - Uważam, że nie można zaniedbać żadnego aspektu technicznego! Ale przede wszystkim tacy gracze powinni zwrócić uwagę na przyjęcie jednym kontaktem w ruchu, doskonalenie podań (szczególnie pod presją), umiejętność dryblingu (nie pomijając żadnego z czterech punktów, o których mówię pracującym ze mną zawodnikom) czy pracę rąk - zarówno w ofensywie, jak i w defensywie! Do tego praca nad ułożeniem stopy i tułowia przy podaniu czy strzale, praca nad zmianami kierunku, ze zwróceniem uwagi na ochronę piłki - jest tego trochę. A nie zapominajmy jeszcze o elementach mentalnych, motorycznych czy taktycznych. Dlaczego, gdy ogląda się nasze zespoły, widać braki w grze 1v1 czy robienia przewagi w bocznych sektorach przez skrzydłowych? Jest na to jakaś recepta? - Jeżeli chodzi o pierwszą część pytania, to odpowiedź jest prosta - mamy braki w tym aspekcie, ponieważ albo w większości (od wieku trampkarza "w górę", z drobnymi wyjątkami) tego nie trenujemy, albo... zabraniamy tego robić naszym zawodnikom (również z wyjątkami - od żaka w górę). Napisałem z wyjątkami, ponieważ jest kilku (naprawdę KILKU) trenerów, którzy cały czas w swoich treningach kładą nacisk na ten element techniczny i nakazują tego podczas meczów. Jednak wystarczy pojechać na jakikolwiek mecz we wspomnianych przeze mnie wyżej kategoriach wiekowych, żeby zobaczyć na własne oczy, jak mało jest tego aspektu podczas meczów. Ale jak ma być inaczej, gdy sami trenerzy tego nie wymagają lub wręcz zabraniają. Jakiś czas temu, jeden z zawodników występujących w ekstraklasowej akademii (w meczu na poziomie CLJ) wykonał nad rywalem "rainbow’a" (dla starszych czytelników - ten element techniczny wykonał kiedyś Dariusz Dziekanowski, jako "Dykta", w filmie "Piłkarski Poker") i oddał czysty strzał prostym podbiciem, po którym piłka minimalnie przeleciała obok słupka. Zamiast usłyszeć oklaski i pochwałę od trenera za decyzję i jakość wykonania, spotkał się z ostrą reprymendą, nakazującą mu żeby się nie popisywał. I teraz odpowiedzmy sobie na kolejne pytanie - czy ten zawodnik (po takim komunikacie), kiedykolwiek to powtórzy? Co do drugiego pytania, to odpowiem pytaniem - kiedy ostatni raz widzieliśmy ruch "pójścia" na obieg na poziomie reprezentacji Polski ("ryba psuje się od głowy") czy w juniorskich/trampkarskich/młodzieżowych zespołach podczas meczów? A przecież jest to najprostszy sposób zrobienia przewagi, dający "z natury" dwie opcje zawodnikowi z piłką. Oj, jesteśmy głęboko w lesie. Czy według ciebie powinny nastąpić jakieś zmiany w Ekstraklasie czy 1. lidze, aby więcej młodych zawodników zasiliło pierwszą reprezentację Polski? - Żeby więcej młodych zawodników trafiło do reprezentacji Polski A, to muszą nastąpić zmiany, ale nie w zespołach Ekstraklasy czy 1. Ligi, tylko w akademiach tych klubów. To tam przecież "tworzy" się zawodników, tam mają zdobyć wiedzę i umiejętności, tam mają stać się kompletnymi zawodnikami, przygotowanymi pod każdym względem do gry na najwyższym poziomie. A tego nie ma. Czy wielkim problemem byłoby zatrudnienie byłych, świetnych piłkarzy danego klubu, zainwestowanie w ich szkolenie i wykształcenie, przekazanie im na co muszą zwracać uwagę u młodych zawodników i danie im możliwości pokazania i przekazania swojej wiedzy czy boiskowego doświadczenia? Przyniosłoby to zdecydowanie lepsze efekty niż sztuczne nakazywanie trenerom, że muszą wystawić tego czy tamtego zawodnika, tylko dlatego, że jest młody. To jest dopiero śmieszne. I zupełnie nie dziwię się, że niektórzy szkoleniowcy (najgłośniej mówił o tym Marek Papszun) wolą zapłacić karę finansową, niż wystawiać w meczu o punkty nieprzygotowanego zawodnika. Przecież to tak, jakby prezes, dyrektor lub właściciel jakiejkolwiek poważnej firmy zatrudnił na dowolnym stanowisku dziecko z podstawówki. Czy widzieliśmy na sali sądowej, żeby jakieś dziecko (ale obowiązkowo ubrane w togę - śmiech), brało - zupełnie do tego nie przygotowane - udział w jakimkolwiek procesie Dlaczego więc w piłce ma być inaczej? Powtórzę jeszcze raz: zamiast NAUCZAĆ, SZKOLIĆ i WYCHOWYWAĆ zawodników, wolimy wprowadzać irracjonalne zasady (właśnie sobie przypomniałem o absurdalnym przepisie sprzed kilku laty, nakazującym zawodnikom przeciwnika "pressować" wyprowadzających piłkę od swojej bramki graczom, dopiero od połowy boiska. To jak ten zawodnik ma się tego nauczyć?! Jak ma umieć wyprowadzić piłkę spod presji w dorosłym futbolu?). Jeżeli nie zaczniemy naprawdę szkolić kompleksowo od podstaw naszych zawodników, których (żeby było jeszcze tragiczniej) mamy naprawdę utalentowanych, to za kilka lat odjedzie nam nie tylko reprezentacja Albanii, ale również.. Wyspy Owcze!