W latach 80. i 90. duński futbol przeżywał prawdziwy rozkwit. "Duński Dynamit" kojarzony jest przede wszystkim ze wspaniałego turnieju Euro 1992, zakończonego sensacyjnym mistrzostwem Europy. Jednak według wielu ekspertów Dania na zwycięstwo zasłużyła już osiem lat wcześniej - grając znacznie bardziej atrakcyjny i widowiskowy futbol. Wówczas Euro 84 Duńczycy zakończyli w półfinale - przegrywając awans do najważniejszego meczu po rzutach karnych z Hiszpanami. Jednak po sukcesach lat 80. i 90. duński futbol systematycznie popadał w ruinę. Podczas Euro 2004 Duńczycy dotarli jeszcze do ćwierćfinału, ale z sześciu kolejnych wielkich imprez - ominęli cztery, a na dwóch kolejnych nie wyszli z grupy. Zapaść wydawała się jedynie postępować. Co więc się stało, że nagle duński futbol znów zaczął świecić pełnym blaskiem? Na MŚ w Rosji Dania doszła do 1/8 finału, podczas Euro 2020 - przegrała walkę o finał dopiero po dogrywce z Anglikami. Eliminacje do mundialu w Katarze przeszła jak burza - wygrywając 9 z 10 meczów, a już w 2022 roku potrafiła dwukrotnie pokonać urzędującego mistrza świata - Francję (2-0, 2-1). "Nowa Droga". Rewolucja od podstaw w duńskim szkoleniu Sporo światła na to, skąd wzięła się przemiana Duńczyków, rzucił internauta działający na Twitterze pod nickiem "Tata Trampkarza". Każdy, kto interesuje się tematem szkolenia, z pewnością kojarzy jego analizy w mediach społecznościowych. Ów użytkownik przypomniał artykuł duńskiego portalu Information.dk, który wyjaśnia przyczyny sukcesów tamtejszej kadry. "Aby zrozumieć reprezentację narodową, trzeba przeczytać manifest Kaspera Hjulmanda z 2005 roku" - zachęca w tytule autor artykułu. Czym jest wspomniany przez niego manifest? Mowa tu o napisanym przez Hjulmanda wspólnie z Keldem Bordinggaardem programie "Nowa Droga", który miał podnieść jakoś szkolenia Duńskiego Związku Piłki Nożnej. A przede wszystkim -zmienić sposób patrzenia na futbol dziecięcy. W głównej mierze Hjumland oraz Bordinggaard skupili się na zmianie podejścia do piłki dziecięcej i młodzieżowej. Zgodnie stwierdzili, że piłka nożna dzieci nie może naśladować dorosłego futbolu - a przed dziećmi nie mogą być stawiane podobne wymagania dotyczące wydajności i skuteczności ich gry. Przeciwnie - w tym wieku dzieci powinny czerpać radość z gry i traktować ją, jak niegdyś grę na podwórku z rówieśnikami. Kolejnym założeniem było zdjęcie presji z dzieci - także poprzez zniwelowanie nadmiernego wpływu rodzica na jego grę. Autorzy zwrócili uwagę, jak dużym obciążeniem dla psychiki młodego człowieka może być nieustanne ocenianie, krzyczenie z wysokości trybun. - Słyszałem historie dzieciaków, które nie mogły zasnąć w czwartek wieczorem z czystego strachu, że ich nazwisko nie znajdzie się na liście, gdy następnego dnia wybierany będzie skład weekendowy - cytuje wypowiedzi Bordinggarda dla Information.dk "Tata trampkarza". - Nie trzeba mówić dzieciom, że wygrana jest ważna. To przychodzi naturalnie, Może to być wina trenera lub rodziców, ale rozwój dzieci jest najlepiej stymulowany, jeśli mogą być częścią społeczności, w której mogą swobodnie wyrażać siebie, podejmować ryzyko i ponosić porażki - kontynuuje. Autorzy "Nowej Drogi" skupili się jeszcze na dwóch kluczowych według nich elementach. Jednym z nich była poprawa kreatywności zawodników poprzez pozwalanie im na jak najczęstsze obcowanie z piłką, dryblingi, wykonywanie podań. To miało pobudzić młodych piłkarzy do samodzielnego myślenia na boisku. Drugą rzeczą był dobór przeciwników dla drużyn młodzieżowych. Zdaniem Hjumlanda i Bordinggarda najskuteczniejszy miał okazać się model "25-50-25", zakładający, że dzieci powinny 25% czasu grać z zawodnikami lepszymi od siebie, 50% - przeciwko graczom na podobnym poziomie, a 25% - na niższym.