Michał Białoński, Wojciech Górski, Interia: Czy Narodowy Model Gry to nadal 1-4-3-3? Marcin Dorna, dyrektor PZPN-U: - Oprócz tego ustawienia preferujemy też 1-3-5-2 i 1-3-4-3. Obserwując to, co się dzieje w Europie, widzimy, że zespoły bardzo łatwo zmieniają system w trakcie meczu. Dlatego bardziej się chcemy oprzeć w grze o zasady, o proaktywność, o ryzyko, niż o przypisanie do struktury. Czy wykonujecie prognozy wzrostu, jaki dany piłkarz osiągnie po dojrzeniu fizycznym? - Prognozy takie wykonujemy wszystkim bramkarzom i obrońcom środkowym. Kiedy młody zawodnik zostaje przypisany do konkretnej pozycji? - Na początku piłki 11-osobowej może występować nawet na dwóch-trzech, ale w wieku 19 lat powinien już osiągnąć mistrzostwo i specjalizację na jednej. Można sobie wymarzyć, że dany piłkarz zostanie środkowym obrońcą, ale somatycznie okaże się to wykluczone, jeśli prognozę wzrostu będzie miał na 1,68 m. Czytaj też: Polska nie zgubi talentów takich jak Zieliński? Dyrektor Dorna o programie "Future" Ma pan poczucie, że liczba świadomych trenerów młodzieży będzie wzrastała skokowo, czy trzeba na odpowiednią liczbę poczekać? - Obserwuję dwa światy. Pierwszy elitarny. Dorna: Rywalizacja o trenerów młodzieży to nowe zjawisko Akademie zawodowych klubów? - Tak. Ciekawym zjawiskiem, którego nie było przez wiele lat, jest skauting trenerów młodzieżowych. Dawniej, gdy ktoś się urodził w Poznaniu, trenował tam do końca życia. Dzisiaj najlepsze akademie w Polsce sprowadzają najlepszych trenerów z kraju. Podobnie jest z dyrektorami akademii. W Rakowie, Legii i w innych. Do Stali Rzeszów przyjeżdżają trenerzy z Krakowa. A ten drugi świat? - Musimy wszyscy, jako całe środowisko stworzyć trenerom młodzieży takie warunki, aby mogli się zająć tylko tym. Bez konieczności dorabiania. Uważam, że mamy coraz więcej pasjonatów piłki dziecięcej, ich grono będzie się powiększać. Brakuje sędziów, trenerów, piłkarzy. Wyróbmy na to modę. Na aktywność fizyczną. Wiemy, że mamy coraz większe problemy z nadwagą, ze sprawnością fizyczną uczniów. Na dodatek młode pokolenia są coraz bardziej wygodnickie i uzależnione od gier komputerowych. - Jeżeli nie będziemy się tym zajmować jako całe państwo, to się to nie poprawi. Łatwiej siedzieć przed komputerem niż wyjść na zewnątrz i się spocić. Marcin Dorna: Z każdego miejsca można się wybić Wynagrodzenia trenerów młodzieży to spory problem. Tylko w kilkunastu akademiach ich pensje są na należytym poziomie. W małych klubach płaci się po tysiąc złotych. - Dlatego ta część trenerów traktuje tę pracę jak pasję i okazję do dorobienia. To problem ogólny. Moim pierwszym klubem jest UKS GOSiR Dopiewo. Pewnie nie wiecie, gdzie to jest. Ja też za prowadzenie dwóch zespołów dostawałem 400 zł, pracowałem pięć razy w tygodniu, choć mogłem robić treningi tylko dwa razy w tygodniu. Ktoś z Poznania zauważył moją pracę itd. Z każdego miejsca można się wybić, jesteśmy kowalami własnego losu. Jeżeli ktoś idzie na łatwiznę z wygodnictwa i braku ambicji, to nic na to nie poradzimy. Nie wyeliminujemy też takich ludzi. Coraz więcej jest jednak pasjonatów, którzy chcą iść do przodu. Marcin Dorna: Certyfikacje poprawią warunki pracy trenerów młodzieży Wiele osób, spośród choćby byłych piłkarzy, wyklucza jednak zamiar kariery trenerskiej na dole piramidy szkoleniowej, właśnie przez marne zarobki. - Mamy jednak olbrzymi projekt, dzięki rządowym środkom - zieloną certyfikację akademii piłkarskich. Te pieniądze są właśnie na to, aby akademie miały lepsze kadry trenerskie, a trenerzy mogli się bardziej poświęcić tej pracy. W certyfikacji pieniądze są olbrzymie. Rób coś dobrze, wówczas zyskasz szansę, aby zarabiać więcej. Certyfikacje akademii to bardzo dobre narzędzie poprawiające warunki szkolenia. Bierze się przy nich pod uwagę liczbę i jakość boisk w danej akademii, liczbę zawodników przypadających na trenera, jakość pracy, całą infrastrukturę. Marcin Dorna o współpracy z selekcjonerem Czesławem Michniewiczem Jako dyrektor sportowy PZPN-u teoretycznie jest pan przełożonym selekcjonera Czesława Michniewicza. Jak wygląda wasza współpraca? Pytał go pan o to, dlaczego tak słabo wypadliśmy w czerwcowym dwumeczu z Belgią? - Współpracujemy, wspólnie robimy analizy zawodników i przeciwników. Pomagałem trenerowi przy analizie Szwecji, teraz oglądam Meksyk. Pierwsza reprezentacja to bezpośrednia odpowiedzialność selekcjonera. Wiemy, jak transparentny i głęboko analizowany z każdej strony jest to świat. Ja odpowiadam za reprezentację U21 i młodsze. Tam również mamy swoje ambicje. Cieszy nas awans na ME U17, pierwszy od 10 lat. Uważam go za sukces zespołowy, który jest efektem wcześniejszych zmian. Mamy ambicje, aby częściej jeździć na ME. Z kadrą U17 poprzednio byliśmy na mistrzostwach w 2012 r., gdy miałem przyjemność być jej trenerem, z rocznikiem 1995. Teraz Darek Gęsior awansował z rocznikiem 2005. W tym dążeniu do wyniku jest bardzo ważne, aby zawodnicy doświadczali konfrontacji z najlepszymi w Europie. Nie chcę niczego deklarować, ale uważam, że mamy grupy zawodników, którzy pozwolą nam awansować częściej, niż to się działo wcześniej. Marcin Dorna o poprawie intensywności gry w CLJ-kach Jesteście w stanie poprawić intensywność gry w CLJ-kach? - To możemy zmienić. Są ligi, gdzie gra się intensywniej. Dążymy do tego poprzez edukację trenerów. Po to objeżdżamy województwa i szkolimy trenerów. Do tego dochodzi skauting, bo są tacy zawodnicy, którzy zniosą wyzwania wynikające z intensywnej gry, ale są też tacy, którzy ich nie wytrzymają. To też pójdzie do przodu. Musimy zrozumieć, że potrzebujemy postępu w jakości treningu i intensywności gry. Jednym z narzędzi do poprawy jest certyfikacja. Podczas oceny treningów akademii bierzemy pod uwagę również intensywność. Ten temat zdiagnozowaliśmy jako poważne wyzwanie. W Holandii spotkałem przedstawiciela polonii, który widział na żywo konfrontacje U17 ADO Haga z Legią Warszawa. Nasz zespół prezentował się lepiej, ale tylko przez pierwszy kwadrans. Później nie wytrzymał tempa i stracił bramki. Czyli różnica nie była w umiejętnościach piłkarskich tylko w adaptacji organizmów do dłużej trwającego intensywnego wysiłku. - Dokładnie. Poprawa tego jest również procesem, to się nie stanie z tygodnia na tydzień. Jest to dla nas wyzwanie i chcemy mu sprostać nie tylko jako PZPN, ale całe środowisko. Kluby również zdają sobie z tego sprawę i intensywność gry jest coraz większa. Podczas pracy z kadrą U21 przeprowadziłem wiele rozmów z zawodnikami. Pytałem ich, na czym polega większa intensywność w zachodnich klubach. Odpowiadali: "Na tym, że tam nigdy nie ma zmiłuj się, jest zawsze szybko". Inne jest środowisko zawodników, są wyselekcjonowani pod tym względem. U nas bywa, że trzech biega wolniej, a trzech szybciej itd. Bywało tak, że przygotowanie motoryczne było atutem naszych drużyn. Warto wrócić do tego. Mamy GPS-y. Jeżeli będzie proaktywność, o której mówiłem na początku, to poprawi się również intensywność. Idealny dla mnie świat? Jeden zespół otwiera grę nisko, próbuje się wydostać spod pressingu, najlepiej dolnymi podaniami, a drugi ze średniej obrony przechodzi do wysokiej. Gdyby tak wyglądał każdy mecz w Polsce, w CLJ-kach, ligach wojewódzkich, to zrobilibyśmy olbrzymi postęp. W meczu z Holandią U16 żaden z naszych piłkarzy nie ma momentu, w którym jest bez presji ze strony rywala. Na krajowym podwórku zbyt często ma komfort rozgrywania na stojąco i przyjęcia piłki bez presji. Jakość piłkarza rośnie, gdy uczy się radzić sobie z presją ze strony rywala. Z takim przesłaniem podróżujemy po kraju. Świadomość rośnie. Nie tylko w piłce zawodowej. Czytaj też: I część wywiadu z dyrektorem Dorną - "Szkolić proaktywnie z inicjatywą" Rozmawiali: Michał Białoński, Wojciech Górski, Interia