Pierwszą część wywiad z Benjaminem Galantem oraz Wojciechem Wieczorkiewiczem na temat funkcjonowania akademii Borussii Dortmund w Warszawie można przeczytać po kliknięciu w ten link. Mateusz Paturaj, Akademia Młodego Piłkarza: Jak wygląda to w kwestii metodologii? Rozumiem, że w metodologię zaopatrujesz szkółkę Ty - Benjamin. Czy Borussia wysyła swoje środki treningowe, swoje konspekty? Benjamin Galant, koordynator akademii Borussii Dortmund: Oczywiście, nie możemy przełożyć tego 1 do 1 do tego co mamy w Dortmundzie. Trochę inny poziom, inny poziom selekcji. Musimy się dopasować do środowiska. Staramy się wziąć najlepsze rzeczy, które mamy w Borussi tj. system szkleniowy, ale przede wszystkim chodzi o świadomość trenerów. Nasi trenerzy wiedzą, że nie da się tego przełożyć 1 do 1, więc musimy być elastyczni i adaptować się do naszych warunków. Chcemy wziąć filozofię, metodologię BVB i dostosować do warunków w Warszawie. Wojciech Wieczorkiewicz, dyrektor BVB Academy WBS Warsaw: Myślę, że warto dodać, że dostajemy to "know how", natomiast trenerzy mają swoją kreatywność odnośnie tworzenia środków i konspektów treningowych. Nie narzucamy im środków, które mają wykorzystać, ale muszą działać zgodnie z wytycznymi. Ważnym aspektem jest, że w naszej filozofii kładziemy nacisk, aby nasi zawodnicy byli odważni, podejmowali grę 1v1 i żeby działali na dużej intensywności. To charakteryzuje grę Borussi Dortmund, czy to z piłką czy bez piłki. Ta intensywność musi być na jak najwyższym poziomie. Patrząc nawet na ostatnie spotkania reprezentacji Polski to można stwierdzić, że jest problem w kontekście wygrywania pojedynków 1v1, czy nieustępliwością w działaniach ofensywnych. Jest to pole do poprawy. Jakie widzicie długofalowe korzyści z występowania takich projektów jak BVB w Warszawie? Czy może mieć to wpływ na rozwój naszych lokalnych dzieciaków? Za ile lat możemy widzieć wymierne efekty działania szkółki? WW: - Myślę, że gigantycznym plusem dla zawodników i lokalnej społeczności jest prowadzenie campów. Staramy się szerzyć wartości, które uzyskujemy z Dortmundu. Począwszy od prowadzenia zdrowego trybu życia po kulturę pracy i dążenia do rozwoju, otwierania głowy na projekty międzynarodowe. Zachęcanie ludzi do podejmowania dialogu międzykulturowego. Jest to temat dużo szerszy i moglibyśmy rozmawiać o tym godzinami, ale skupiając się na tematach bardziej wymiernych to zwiększenie liczebności dzieci uprawiających sport.. Poprzez projekty wyjazdowe jesteśmy w stanie stworzyć strukturę dla zawodników utalentowanych, którzy chcą się rozwijać, którzy jeżdżą na turnieje międzynarodowe. Jeżdżą do Niemiec, biorą udział w projektach, mogą pokazywać swój talent także zagranicą. Tak jak rozmawialiśmy wcześniej, możemy wysyłać najbardziej utalentowanych zawodników na testy, dawać im okazję do pokazania się. Natomiast poprzez budowanie świadomości, możemy pokazywać naszą filozofię, trochę takie porównanie zastosowania tej metodologii w różnych miejscach. Na Śląsku, na Mazowszu czy w Dortmundzie. Zawodnicy mogą zobaczyć intensywność kulturę gry, jaka występuje w Dortmundzie oraz drogę jaką muszą przejść, żeby wskoczyć na wyższy poziom. Wiadomo, że nie każdy dotknie tego piłkarskiego Olimpu, natomiast wiedza i informacja, którą otrzymujemy poprzez tą współpracę jest bardzo cenna. BG: Chcemy też implementować w Polsce innowacyjne metody jak : Funiño, czy twin games, czyli mniej dzieci grających na boisku w tym samym czasie. Lepiej zbudować dwa boiska dla mniejszej liczby zawodników, niż ustawiać dużą grę. Z tego wynika, że każdy zawodnik ma o wiele więcej akcji z piłką. Myślimy po prostu, że to pomaga w budowaniu piłkarza. Moje spostrzeżenie po krótkim pobycie w Warszawie jest takie, że mało klubów jest na to gotowych. Większość chce fokusować się na wyniku. Dla trenerów, dla rodziców najważniejszy jest wynik. Oczywiście jest to globalny problem. W Niemczech to też występuje. Natomiast myślę, że gry 3v3, 4v4, czy 5v5 jest dobrym fundamentem pod kolejne etapy gry. Te narodowości, które teraz święcą największe sukcesy jak: Anglia, Belgia dużo działają na małych grach. Mniej na zorganizowanym sporcie. Tego trochę mi brakuje w Polsce. Taka gra uliczna.. BG: Tak, myślę że warto to wspierać. Ostatecznie to my mamy wpływ na naszych zawodników, ich motywację. Parę lat temu Zbigniew Boniek powiedział, że w tym momencie brakuje typowej gry ulicznej. Kiedyś zawodnicy przychodzili do klubu gotowi. Obecnie bazuje się na treningu w akademii czy treningu indywidualnym. Zawodnikom brakuje godzin spędzonych na niezorganizowanych grach. Trochę jak w Brazylii. WW: To się przenosi także na sprawność ogólną. Często rozmawiamy o tym wewnętrznie. Gdy bywamy na treningach BVB w Dortmundzie to widzimy bardzo dużą wymienność na pozycjach. Zawodników, którzy odnajdują się w każdym miejscu na boisku. Jest to ważny temat, by pozwalać dzieciom cyrkulować na boisku i pozwalać doświadczać różnych pozycji. Widziałem w kategorii U-10 jak każdy zawodnik stawał na bramce i wykonywał kapitalne parady. Byli na tyle dobrze rozwinięci fizycznie, że bronili sytuacje sam na sam, czy potrafili rzucić się i wybronić piłkę z okienka. Później wejść w roli środkowego napastnika i umieć wykończyć akcję. Kiedyś istniała taka teoria, że zawodnik, który potrafił zagrać wszędzie to ostatecznie nie nadawał się do niczego. Natomiast od kilku lat ta tendencja się zmieniła i ideologia jest taka, żeby tworzyć zawodników sytuacji a nie pozycji. Żeby potrafili się odnaleźć w danym miejscu w danym czasie na boisku, a nie przypisani do pozycji, która definiuje ich jako zawodnika na 15 lat do przodu. Także myślę, że jest to ta otwartość i świadomość, którą staramy się budować u naszych rodziców. Jest to związane z szeroko pojętym zdrowym trybem życia oraz rozwojem mentalnym. Organizujemy dla naszych podopiecznych konsultacje dietetyczne w każdym tygodniu. Mamy warsztaty z przygotowania mentalnego, bądź koordynacji wzrokowo- intelektualnej. Stosujemy różne techniki, które później pozwolą nam łatwiej implementować niektóre informacje w trening. Dotykamy także tematów, które są na boisku jak i poza nim. Uświadamiamy zawodników jak i rodziców o celowości naszego działania. Czy Borussia Dortmund upatruje jakąś szansę w otwarciu szkółek w Polsce? Czy stworzyli sobie szansę na dopływ zawodników do Akademii? BG: To nie jest pierwszy argument, dlaczego jesteśmy tutaj. Wiadomo mamy dobry skauting, więc jeśli są jacyś wybitni piłkarze w Polsce to mamy o takim graczu wiedzę. Chodzi bardziej o to, żeby mieć dobrze działającą markę na polskim rynku, żeby działać pozytywnie. Tak, mamy taką nadzieję, że następny Łukasz Piszczek będzie pochodził z Warszawy albo Goczałkowic, ale nie jest to najważniejszy powód, dlaczego stworzyliśmy akademię w Polsce. Chcemy wspierać piłkę nożną na całym świecie i szerzyć nasze wartości. Odnośnie szkolenia trenerów, czy cyklicznie prowadzisz takowe? Czy działasz z trenerami wewnątrz klubu? Jak często uczestniczycie w szkoleniach wyjazdowych w Dortmundzie? BG: Mamy szkolenia na miejscu, które ja prowadzę czy inni trenerzy-koordynatorzy na miejscu.. Każdy trener ma mieć przynajmniej raz na rok/2 lata szansę wyjazdu do Dortmundu, aby odbyć taki staż. Ja odpowiadam za pokazanie obiektów w Dortmundzie i wprowadzenie trenerów polskich. Mam za zdananie ułatwić im funkcjonowanie w trakcie takiego mikrocyklu. WW: Ja osobiście byłem kilka lat temu na takim stażu w Dortmundzie. Dzięki uprzejmości niektórych trenerów w akademii nawet byłem włączony w proces treningowy. Miałem możliwość asystować w treningu. W niektórych skupiałem się na obserwacji. BG: To jest bardzo indywidualne, każdy trener działa trochę inaczej. Niektórzy pozwalają tylko obserwować, niektórzy od razu pozwalają na aktywne uczestnictwo. WW: Pytania, które zadamy uzyskają swoją odpowiedź. Tak jak Benjamin powiedział jest to sprawa bardzo indywidualna. BG: Wiadomo, że jeżeli drużyna w starszej kategorii przygotowuje się do ważnego meczu, ma na to kompletny fokus. Trudniej jest załapać się do treningu, aby w nim pomagać. Jak jest przerwa zimowa to trenerzy chętniej zapraszają do aktywnego uczestnictwa. Jest to całkowicie zrozumiałe. Im wyższa kategoria wiekowa tym większe przywiązanie do szczegółów i przygotowanie się merytoryczne do rywala. Ważną wypadkową jest wynik. WW: Dużą korzyścią jest też fakt, że możemy organizować obozy w Dortmundzie dla naszych zawodników i to robimy. Cyklicznie wysyłamy grupy, które jadą tam na taki obóz. Mają okazję obejrzeć ośrodek treningowy i zagrać serię meczów kontrolnych z drużynami niemieckimi. Mają szansę wziąć udziału w treningu Footbonaut, gdzie aparatura wypuszcza piłki z określoną rotacją. Oddaje dźwięki typowe dla trybun. Można poczuć się jak na meczu piłkarskim przy pełnym stadionie. Często stosujemy tego typu środki w treningu, w sposób analogowy. Ustawiamy kilka bramek, zawodnicy dostają określone zadania. Dla dzieci jest to duża atrakcja. BG: Także współpraca z Goczałkowicami jest bardzo bliska. Traktujemy tamtą akademię jako naszego starszego brata. Mają trochę większe doświadczenie. Korzystamy z tego i nasi trenerzy odwiedzają ich ośrodek, aby rozwijać swoje kompetencje i wymieniać się wiedzą. Jest to dla nas ważne, aby mieć z naszymi kolegami z Goczałkowic bliski kontakt. Czy grywaliście już wspólne mecze, turnieje z Akademią z Goczałkowic? BG: W tym roku grywaliśmy pierwszy raz. Nasza akademia brała udział w Panattoni Cup w Goczałkowicach, gdzie były bardzo dobre zespoły. Udział wzięły min.: Dynamo Kijów, BVB czy Lech Poznań. WW: Także oni brali udział w organizowanym przez nas turnieju o puchar Prezydenta miasta Stołecznego Warszawy. Jest to impreza, która odbywa się od kilku lat. Przyjeżdżają zespoły lokalne, zagraniczne. Udział brały min: Hertha Berlin, Fortuna Dusseldorf, Żalgiris Wilno, Wisła Kraków czy Legia Warszawa. Dbamy o to, żeby poziom sportowy stał na jak najwyższym poziomie, także wobec zespołów zagranicznych, aby miały dobre doświadczenie grywając z naszymi zespołami. Także nasza współpraca z Goczałkowicami opiera się na wspólnym graniu. Wiadomo, razem raźniej. Jakie są plany lokalne szkółki w Warszawie? Na czym się skupiacie? WW: Od wielu lat działamy lokalnie na Wilanowie. Rozpoczęliśmy nasze działania także na Służewcu, Rembertowie, czy Mokotowie. Trenujemy w kilku lokalizacjach, natomiast nie wykluczamy projektów, które będą wykraczały poza obszar naszego obecnego działania. Chcemy mieć przestrzeń do rozwoju dla zawodników, którzy chcą grać na poziomie profesjo lanym. Tworzymy także środowisko dla graczy, którzy skupiają się bardziej na rekreacji. Chodzi o strukturę zespołów przypisanych do barw klubowych tj. zespoły czarne i zespoły żółte czy żółto-czarne. Mamy drużyny reprezentacyjne oraz rekreacyjne, dzieci, które chcą się rozwijać i lubią grać w piłkę, ale niekoniecznie marzą o profesjonalnej karierze. W imię rozwoju jest to popularyzacja piłki, stworzenia przestrzeni do rozwoju oraz szerzenia fanu wśród dzieci. BG: Ze strony Borussi Dortmund, widzimy to jako długofalowy projekt. Nie wprowadzamy radykalnych zmian z dnia na dzień, lecz dajemy sobie czas i spokojnie realizujemy założenia. Jest to proces, aby rozwijać trenerów, zawodników, infrastrukturę. Musimy być cierpliwi i wykonywać dobrą pracę.