Drugą część rozmowy - na temat szkolenia w hiszpańskim Elche CF oraz Stanach Zjednoczonych - znajdziesz w tym miejscu. Wojciech Górski, Interia: W jaki sposób polski trener może trafić na staż do klubu topowej ligi? Mateusz Paturaj, trener dzieci i młodzieży: - Opowiem na naszym przykładzie. Na pierwsze staże wyjeżdżaliśmy jeszcze na studiach. Polecieliśmy do Anglii z programu Erasmus+. Tam mieliśmy zorganizowany staż w lokalnych klubach m. in. Eight FC czy London Eagles. Już na miejscu udało się poznać kilku Polaków, którzy pracowali lub mieli znajomości w większych klubach i w ten sposób udało się zorganizować staże w akademiach Crystal Palace oraz Queens Park Rangers. Szymon Matyjasek, trener dzieci i młodzieży: - Jako studenci AWF korzystaliśmy z programu, który pozwalał wyjeżdżać w okresie wakacyjnym dla dziennych studentów. Zanim jednak wyjechaliśmy, musieliśmy znaleźć klub, który będzie sprawował nad nami "opiekę", w międzyczasie szukaliśmy staży w silniejszych zespołach. To był intensywny czas. Byliśmy w jednym klubie, a jeśli tylko była chwila, jechaliśmy do drugiego. Za pierwszym razem, w 2017 roku, gdy byliśmy w Londynie, dostaliśmy się do Crystal Palace. Tam poznaliśmy trenera, który jest Polakiem, odpowiadał wówczas za przygotowanie bramkarzy od U-9 do U-12, generalnie człowiek orkiestra. Bardzo oddany swojej pracy, było w nim widać pełne zaangażowanie i profesjonalizm. MP: - Był nim trener obecnie pracujący w naszym kraju. Bardzo sympatyczny człowiek. Na treningi jeździliśmy z północy Londynu z Wembley Park, na samo południe miasta. Podróż zajmowała nam około 2,5 godziny. Stamtąd wspomniany trener zabierał nas samochodem i jechaliśmy do bazy Crystal. Mieliśmy tam okazję rozmawiać z trenerami, zawodnikami, członkami sztabów. Wszyscy byli bardzo otwarci, nie spotkaliśmy się z sytuacją, w której ktoś nie chciał dzielić się wiedzą, może z wyjątkiem kwestii związanych ściśle z pierwszą drużyną. Prowadził ją wówczas Frank de Boer, który dbał o odpowiednią organizację zespołu, a w tym prywatność zawodników. Mieliście swobodny dostęp do treningów wszystkich młodzieżowych drużyn? SM: - Tak. Głównie współpracowaliśmy z drużynami kategorii od U9 do U13. Mieliśmy okazję dobrze zwiedzić piłkarski południowy Londyn, choć jak wspomniał Mateusz, logistycznie było to ciężkie wyzwanie. W jedną stronę "schodziło" nam 2,5 godziny drogi. W tamtym czasie, ciężko nam było o znalezienie stancji, musieliśmy zdecydować się na coś w naszym przedziale cenowym. Zobacz skróty półfinałowych spotkań LM Opowiedzcie kilka słów o akademii Crystal Palace czy QPR. Jak liczne są drużyny, ilu trenerów pracuje wokół jednej drużyny? MP: - Liczba zawodników wygląda podobnie jak u nas - aby sprawnie przeprowadzić zajęcia, trener potrzebuje około 15 zawodników. W oczy rzucała się za to liczba członków sztabu - było ich od sześciu nawet do dziesięciu. Każda ekipa miała trenera głównego, któremu towarzyszyło przynajmniej dwóch asystentów, do tego stażyści, osoby od opieki medycznej, czy koordynator. Ciekawą różnicą był zakaz wstępu rodziców na obiekt. Rodzice przyprowadzali dzieciaki na trening i udawali się na taras, z którego mogli oglądać mecze. Mogli spędzić czas w kawiarni, ale nie mieli wstępu na teren boiska, o polemice z trenerem nawet nie wspominając. SM: -Akademia Crystal Palace i QPR na cztery możliwe kategorie, zakwalifikowały się do drugiej. Dla przykładu w pierwszej kategorii jest Manchester United, Chelsea czy City. Akademia Palace dzieli swoje szkolenie na 4 fazy: U7/U8 Pre Academy, U9/U12 Foundation Phase, U13/U16 Youth Development Phase, U18/U21 Proffesional Development Phase. Grupy treningowe młodszych grup liczyły około 15 zawodników, natomiast w zespołach od U17 w górę około 25, sztab zespołu liczył 5-6 trenerów. Wszystko było bardzo profesjonalne, każdy wiedział jakie ma zadanie, od zawodników po ludzi pracujących na obiekcie.