Interia.pl, RMF FM: Jakie macie najmilsze wspomnienia ze Świąt Bożego Narodzenia? Urszula Radwańska: - Gdy byłyśmy małe, to brałyśmy dezodoranty, które służyły nam za mikrofony i przed lusterkami śpiewałyśmy kolędy. Agnieszka Radwańska: - Chyba każdy, zwłaszcza sąsiedzi, jest szczęśliwy, że już przestałyśmy (śmiech). Urszula: Później się zorientowałyśmy, że to nie najlepszy pomysł. Na dodatek sąsiedzi cierpieli przy tym i stwierdziłyśmy, że może jednak przestaniemy. Jakieś inne wspomnienia? Urszula: - Największą frajdę sprawia rozpakowywanie prezentów. Powinno się je po kolacji wigilijnej rozpakowywać, ale my od razu dopadałyśmy do choinki i momentalnie dobierałyśmy się do prezentów. Agnieszka: - To już jest u nas rodzinne. Pierwsze są prezenty i dopiero później opłatek i wigilijne dania. Jaki prezent wigilijny najbardziej pamiętacie? Agnieszka: - Dawno, dawno temu dostałyśmy pod choinkę wielki domek dla lalek. Był potężny, bawiłyśmy się nim przez lata. Tak nas wciągał, że ciężko nas było zaciągnąć do stołu, abyśmy coś zjadły. To był piętrowy, różowy dom. Pamiętam go dokładnie do tej pory. To był faktycznie trafiony "w dziesiątkę" prezent. Nie mogłyśmy się praktycznie od niego oderwać. Urszula: - Jednego roku patrzymy pod choinkę, a tu nie ma prezentów! Byłyśmy zdziwione, a dopiero potem zauważyłyśmy pod oknem wielkie sanki, jakie dostałyśmy od rodziców. Po porostu ten prezent był na tyle duży, że się nie zmieścił pod choinkę. Agnieszka: Od jakich rodziców? Od Mikołaja! Urszula: Oj, przepraszam, od aniołka. Byłyśmy zawiedzione, że nie ma prezentu, a tu pod oknem taka wielka paka! Urszula: Życzymy wszystkim rodzinom wesołych Świąt Bożego Narodzenia! Rozmawiali: Edyta Sienkiewicz RMF FM i Michał Białoński