Paweł Pieprzyca: Po wczorajszym meczu z Francescą Schiavone wydawało się, że to była trudna przeciwniczka, ale Yvonne Meusburger również była twardym orzechem do zgryzienia. Agnieszka Radwańska: - Faktycznie to była dość ciężka rywalka, zupełnie inna niż Włoszka, aczkolwiek też zmusiła mnie do stuprocentowego wysiłku i do mocnego biegania. Co było kluczem do zwycięstwa nad Austriaczką? - Wydaje mi się, że kluczowy był pierwszy set. Był on na "styku", mnie również kilka gemów serwisowych uciekło. Kluczem okazały się wygrane przeze mnie gemy od stanu 15:40. Po pierwszej partii presja się zmniejszyła i w następnej było już dużo lepiej. Meusburger grała dość równo z głębi kortu, ale w kluczowych momentach to ty byłaś górą. Umiałaś zagrywać takie piłki, jak pierwsza w piątym gemie, gdy stałaś pod siatką i odbijałaś wszystko, a rywalka biegała spod siatki do linii i z powrotem. To musiało również negatywnie wpływać na Austriaczkę. - Na pewno starałam się robić wszystko, by przeciwniczka biegała. Tutaj od razu nie da się skończyć piłki, ponieważ ta nawierzchnia nie jest aż tak szybka. Kluczem było więc, aby ruszyć ją z miejsca, a po drugie grać bardziej agresywnie i tak, wydaje mi się, że zagrałam w drugim secie - dlatego było troszkę łatwiej, stąd i wynik inny. Mimo wszystko kilka razy miałaś pretensje do sędzi stołkowej, ale chyba przede wszystkim do liniowych. - Nie da się ukryć, że challenge przydałby mi się w tym meczu (uśmiech). W sobotę grasz w półfinale z Alize Cornet. Z Francuzką spotkałaś się w tym roku już dwa razy i oba mecze wygrałaś. Tym razem chyba nie będzie do trzech razy sztuka? - Te spotkania były dwuipółgodzinne albo nawet trzygodzinne, więc spodziewam się dobrego meczu z jej strony, bo w tym roku jest w formie i naprawdę dobrze gra. Mam jednak nadzieję, że uda mi się ją po raz trzeci pokonać, choć wiem, że łatwo nie będzie. W przyszły weekend Polska gra w Pucharze Federacji z Hiszpanią na wyjeździe o awans do Grupy Światowej. Poznaliśmy właśnie składy i zawodniczki z Półwyspu Iberyjskiego wystąpią bez swoich najlepszych zawodniczek (Carli Suarez Navarro i Garbine Muguruzy). To stawia was z jednej strony w bardzo uprzywilejowanej sytuacji, ale z drugiej strony rola faworytów nie wszystkim odpowiada. Chłopaki pokazali to z Chorwacją. - Oczywiście, że nie zawsze faworyci muszą wygrywać, tym bardziej że one zagrają u siebie, na swojej nawierzchni, pewnie swoimi piłkami - wszystko zrobią pod siebie. My do tych warunków będziemy musiały się dostosować, bo szansa jest. Mam nadzieję, że nam się uda, bo szansy na awans do Grupy Światowej nie ma się przecież codziennie, więc zrobimy wszystko, by ten mecz wygrać. - Natomiast jeśli chodziło o brak rakiet numer jeden i dwa, to Hiszpanki mają tyle tenisistek, że to nie ma znaczenia. Jest kilka innych, które też prezentują światowy poziom i na pewno łatwo nie będzie.