Radwański w rozmowie ujawnia kolejne fakty o incydencie, do jakiego doszło podczas meczu Fed Cupu Izrael - Polska, jaki został rozegrany 8 lutego w Ejlacie. Piotr Robert Radwański podkreśla, że "sprawa jest przemilczana". - Owszem, nie ma co tego jakoś przesadnie roztrząsać, ale odnotować i wyświetlić prawdę jednak warto - uważa. - Wiadomo, że kibole są wszędzie. Tylko że naszych się nie toleruje, naszych wsadzą do kryminału, a już ci izraelscy są normalni, im wolno, ich ekscesy lepiej wyciszyć. Werbalne, agresywne zachowania, wyzwiska, puszczanie samolocików... - opowiada Radwański, który o szczegółach skandalicznych wybryków pseudokibiców z Ejlatu dowiedział się od córek i innych świadków wydarzeń, gdyż nie było go na miejscu. - Bez wątpienia padały takie stwierdzenia jak "katolickie suki". W czterech językach. Po hebrajsku, rosyjsku, angielsku i po polsku - opowiada ojciec Agnieszki i Urszuli. Zapytany o to, czy zabierał córki obowiązkowo na marsz w rocznicę katastrofy smoleńskiej, podkreślił, że Aga z Ulą są dorosłymi osobami. - Katastrofa nami wstrząsnęła. Mamy podobne zdanie, różnimy się w kwestii metod przekazywania emocji. Czy dziewczyny nie mają już tego trochę dosyć? Nigdy nie będą miały dosyć, jeśli ktoś im będzie puszczał na kort samolociki. Przecież to było celowe działanie kiboli, z ewidentnym podtekstem - uważa Radwański. Piotr Radwański potwierdził nasze informacje, że nie trenuje już córek nawet wtedy, gdy przebywają w Krakowie. W tym tygodniu Agnieszka i Urszula właśnie pod Wawelem przygotowywały formę przed turniejem w Indian Wells. Najpierw ćwiczyły pod okiem trenera Uli - Macieja Synówki, a później do Krakowa dotarł coach Agnieszki - Tomasz Wiktorowski. Turniej WTA w Indian Wells potrwa od 6 do 17 marca, jego pula nagród wynosi 5,185,262 mln dolarów. Więcej w tygodniku "W Sieci". Poniżej relacja wideo z krótkiej konferencji po meczu Pucharu Federacji Izrael - Polska.