"Tyle się na ten temat pisze. Ogłasza się skład ekipy, dyskutuje się, kto powinien jechać, kto ma zdobyć medal. Staram się o tym nie myśleć, inaczej trudno byłoby mi znieść presję. Potraktuję igrzyska jak zwykły turniej" - powiedziała Radwańska, cytowana przez "Przegląd Sportowy". Zawodowi tenisiści nie zawsze na poważnie podchodzili do udziału w igrzyskach olimpijskich. Jak będzie w przypadku Polki? "Porównuję start w Pekinie do Wielkiego Szlema, ale jako bardzo szczególny. Drabinka turnieju będzie się składać z 64 zawodniczek, ale nie będzie wśród nich dwudziestu Rosjanek, tylko cztery. Nie będzie dziesięciu Francuzek, ale cztery. Wiele groźnych rywalek odpada, za to pojawią się nowe twarze. Na przykład Chinki, które ostatnio grają świetnie - Jie Zheng dotarła do półfinału Wimbledonu" - stwierdziła "Isia". "Nie mogę się doczekać wioski olimpijskiej. Znam to miejsce tylko z opowiadań Marcina Matkowskiego i Mariusza Fyrstenberga, którzy byli już na igrzyskach w Atenach. Cieszę się, że wioska jest blisko obiektów tenisowych, chyba około pół kilometra. Nie do końca wiem, czego się spodziewać. Na szczęście korty, linie i piłki będą takie same jak wszędzie. Ale atmosfera z pewnością będzie inna niż na jakimkolwiek turnieju" - dodała nasza najlepsza tenisistka.