PAP: Ćwierćfinał Wimbledonu między Radwańską a Rosjanką Marią Kirilenko na długo pozostanie panu w pamięci?Wojciech Fibak: - To było niezwykle dramatyczne spotkanie. Wielokrotne przerwy w grze bardzo utrudniają koncentrację. Dodatkowo mecz został w końcówce przeniesiony na kort centralny, a z doświadczenia wiem, jakie wywołuje to emocje u zawodników. Podziwiam Agnieszkę, że poradziła sobie z tym wszystkim tak dobrze. Czy zatem odporność psychiczna zdecydowała o jej zwycięstwie? - Myślę, że tak. Szczególnie, że Rosjanka pod względem sportowym prezentowała się bardzo dobrze. Agnieszka natomiast okazała się mocniejsza mentalnie. Po raz kolejny potwierdziła, że nigdy nie odpuszcza i walczy do końca. Spodziewał się pan, że to właśnie w Londynie Radwańska po raz pierwszy w karierze awansuje do półfinału w Wielkim Szlemie? - Zawsze wierzyłem, że to tylko kwestia czasu, i że wreszcie przełamie to ćwierćfinałowe fatum. W kobiecym tenisie już od dłuższego czasu nie ma wyraźnej dominacji i Agnieszka świetnie to wykorzystuje. Wreszcie uwierzyła, że stać ją na grę o najwyższe cele. Teraz zaś ma niesamowitą szansę na finał Wimbledonu. Niemka Angelique Kerber to najsłabsza z półfinalistek? - Tak uważam. W drugiej parze zmierzą się Serena Williams i Wiktoria Azarenka, a przed losowaniem drabinki wiele osób obstawiało, że taki właśnie będzie finał turnieju. Co prawda Amerykanka nie grała ostatnio zbyt wiele, ale mimo to w dalszym ciągu jest bardzo wymagającą przeciwniczką. - Czwartkowy mecz "Isi" z Kerber, który będę obserwował już na żywo w Londynie, powinien być ciekawym i zaciętym widowiskiem, ale - moim zdaniem - ze zdecydowanym wskazaniem na Polkę. Zobaczymy z pewnością wiele długich wymian, ale Agnieszka jest bardziej doświadczona i utalentowana, ma też więcej sprytu oraz lepiej porusza się po korcie.