Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Radwańska - Cibulkova Spotkanie Polki ze Słowaczką trwało godzinę i jedenaście minut. Radwańska zaczęła mecz jakby trochę zdenerwowana. W pierwszym gemie popełniła sporo prostych błędów. Nie pomógł nawet as serwisowy i Polka od razu dała się przełamać, a za chwilę oddała drugiego gema. W trzecim prowadziła już 40:0, potem popełniła dwa podwójne błędy serwisowe, ale ostatecznie wygrała na przewagi. Radwańska w czwartym gemie nie wykorzystała pięciu break-pointów. W piątym znów dała się przełamać, rozkręcającej się Cibulkovej i było 4:1 dla Słowaczki. "Gdzie jest Radwańska z meczu z Azarenką?" - zastanawiali się zapewne fani naszej zawodniczki. Być może to zmęczenie spotkaniem z Białorusinką spowodowało, że Polka grała źle i oddała pierwszego seta Słowaczce, wygrywając tylko jednego gema. W pierwszym secie Polka trzy razy dała się przełamać i miała aż 15 niewymuszonych błędów, przy 11 rywalki. Początek drugiej partii nie przyniósł przemiany Radwańskiej. Polka popełniała błąd za błędem i momentalnie przegrywała 0:2. W kolejnym gemie, przy serwisie Słowaczki, Radwańska prowadziła już 40:0, a mimo to oddała to starcie. Cibulkova wygrała siódmego gema z rzędu i wydawała się nie do zatrzymania przez bardzo źle grającą Polkę. Po przegraniu ośmiu gemów z kolei zerwała się jeszcze Radwańska i przełamała swoją rywalkę. To była ostatnia szansa na uratowanie meczu. Po chwili znakomity serwis pomógł "Isi" zmniejszyć straty na 2:4. Słowaczka za moment wyszła jednak na 5:2. Szeroki uśmiech Cibulkovej przed meczem w korytarzu prowadzącym na kort, jak się później okazało, zwiastował jej sukces. Drugiego seta i cały mecz pewnie wygrała Słowaczka. - Wciąż nie mogę uwierzyć, że awansowałam do swojego pierwszego wielkoszlemowego finału. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się tak szybkiego rozstrzygnięcia, bo Aga to świetnie grająca w obronie tenisistka - przyznała Cibulkova, która po ostatniej akcji meczu z radości rzuciła w górę rakietę i położyła się na korcie. Było to siódme spotkanie 24-letniej krakowianki z urodzoną w Bratysławie rówieśniczką. Dopiero drugi raz ze zwycięstwa cieszyła się niżej notowana Cibulkova. Radwańska po raz trzeci wystąpiła w półfinale wielkoszlemowego turnieju. Do najlepszej czwórki imprezy tej rangi dotarła wcześniej dwukrotnie podczas Wimbledonu. Rok temu została tam wyeliminowana właśnie na tym etapie, a w 2012 roku przegrała w finale. Tegoroczny wynik jest najlepszym osiągnięciem "Isi" w historii jej występów w Melbourne. Do tej pory granicą nie do przejścia był w jej przypadku ćwierćfinał, na którym zakończyła start czterokrotnie - w 2008 roku i w trzech ostatnich edycjach. Za dotarcie do półfinału w tym roku zapewniła sobie premię w wysokości 540 tys. dol. australijskich, czyli około 1,46 mln zł. Co sądzisz o półfinałowej grze Radwańskiej? W zakończonym przed meczem Radwańskiej z Cibulkovą półfinale Na Li (4.) w 86 minut pokonała młodą Kanadyjkę Eugenie Bouchard (30.) 6:2, 6:4. W finale imprezy w Melbourne Li wystąpiła trzy lata temu i w ubiegłorocznych zmaganiach. W obu przypadkach musiała uznać wyższość rywalek (odpowiednio Belgijki Kim Clijsters i Białorusinki Wiktorii Azarenki). Bouchard w zakończonym właśnie występie w Australian Open zanotowała najlepszy wynik w karierze. 19-letnia Kanadyjka rozpoczęła nowy sezon pierwszy w karierze awansem do półfinału zawodów wielkoszlemowych. W poprzednim została uznana przez organizację WTA za "Debiutantkę Roku". Dotarła wówczas m.in. do finału turnieju w Osace, zadebiutowała w Wielkim Szlemie, osiągając trzecią rundę w Wimbledonie oraz drugie w Roland Garros i US Open. Wyniki półfinałów: Dominika Cibulkova (Słowacja, 20) - Agnieszka Radwańska (Polska, 5) 6:1, 6:2 Na Li (Chiny, 4) - Eugenie Bouchard (Kanada, 30) 6:2, 6:4