Najwięcej emocji przeżyli kibice w Rzeszowie, gdzie po pasjonującym spotkaniu miejscowa Marma uporała się z wciąż aktualnym drużynowym mistrzem Polski - Atlasem Wrocław. Bez większych problemów swoje potyczki na własną korzyść rozstrzygali liderzy z Leszna i Torunia. Prezentujemy zawodników, których postawa najbardziej zaskoczyła nas w czasie niedzielnych konfrontacji. HOP: 1. Krzysztof Kasprzak - zawodnik Unii Leszno po tym, jak w kapitalnym stylu poprowadził reprezentację Polski do zwycięstwa w Drużynowym Pucharze Świata, w niedzielę spisał się równie dobrze w Częstochowie. Leszczynianin dla swego klubu zdobył 14 punktów, stając się po raz kolejny krajowym liderem ekipy. 2. Chris Holder - młody Australijczyk zdobywający punkty dla Atlasu Wrocław znakomicie prezentował się w Rzeszowie. Zainkasował 11 "oczek", czyli więcej niż jego rodak - indywidualny mistrz świata Jason Crump. Holder udowodnił po raz kolejny, że zakontraktowanie go było świetnym posunięciem wrocławian. 3. Rafał Okoniewski - zawodnik Polonii Bydgoszcz odrodził się w starciu z Unią Tarnów. Bydgoszczanie dysponując w końcu krajowym liderem zdołali rozprawić się z gośćmi i wciąż zachowują szansę na awans do czołowej szóstki rozgrywek. BĘC: 1. Rafał Dobrucki - zawodnik Marmy Polskich Folii Rzeszów zagubił gdzieś skuteczność z początku roku. Dobrucki zupełnie nie umiał wesprzeć zespołu w walce z wrocławianami. Zdobyte przez niego zaledwie cztery punkty najlepiej świadczą o słabej dyspozycji. 2. Fredrik Lindgren - Szwed pogubił się zupełnie w meczu ZKŻ, którego barw broni z Unibaxem Toruń. Trzy punkty to, jak na jego możliwości dorobek niezwykle mizerny. Żużlowiec "Trzech Koron" jeszcze w czwartek w Lesznie podczas barażu Drużynowego Pucharu Świata, jako jedyny objechał zarówno Leigh Adamsa, jak i Jasona Crumpa, a tymczasem w niedzielę raził nieskutecznością. 3. Damian Baliński - zawodnik Unii Leszno bardzo słabo spisał się w Częstochowie. Pojawił się na torze tylko trzy razy i zapisał na swoim koncie zaledwie dwa punkty. Dzień wcześniej Baliński sięgał po Drużynowy Puchar Świata na własnym obiekcie, dlatego jego tak słaba dyspozycja nieco dziwi. Konrad Chudziński