Dyskusja o powrocie zagranicznego juniora w Ekstralidze regularnie wraca. Ostatnio temat pojawił się, gdy Kamil Pytlewski jechał bardzo słabo podczas spotkania Moje Bermudy Stal Gorzów - Marwis.pl Falubaz Zielona Góra. Młodzieżowiec po prostu dojeżdżał do mety, co nie bawiło kibiców, a męczyło pewnie i samego zawodnika, który został wystawiony na pośmiewisko, choć jedzie na miarę możliwości. W takich momentach odzywa się grono chętnych powrotu zagranicznych juniorów do zespołów. Niektórzy burzą się, że to zabije polskich zawodników. Poza tym czemu mamy martwić się problemami innych. Zwolennicy są gotowi na kompromis, robiąc jedno obowiązkowe miejsce dla polskiego młodzieżowca. Wtedy obie strony byłyby zadowolone. W Ekstralidze prawie bez zmian Przyjmując wspomnianą zasadę, warto zobaczyć, jakim arsenałem dysponują kluby PGE Ekstraligi. Zagranicznego juniora w składzie posiadają: Moje Bermudy Stal Gorzów (Marcus Birkemose), eWinner Apator Toruń (Petr Chlupac), Motor Lublin (Mark Karion) i Marwis.pl Falubaz Zielona Góra (Jan Kvech). Ewentualnie do listy można dołączyć Fogo Unię Leszno, która mogłaby wyciągnąć z Kolejarza Rawicz Keynana Rew'a i Matthewa Gilmore'a. Ten scenariusz jest jednak mało realny. Jedynym pewniakiem do jazdy byłby Jan Kvech, który bez problemu wygryzłby Jakuba Osyczkę i Nile Tuffta. Markus Birkemose na początku wypchnąłby ze składu Kamila Nowackiego. Dotychczasowe występy Duńczyka nie napawały jednak optymizmem, więc Nowacki mógłby dostać swoją szansę. Petr Chlupac nie byłby faworytem w starciu z duetem Krzysztof Lewandowski - Karol Żupińskim, choć słaba postawa drugiego dałaby Czechowi okazję do zaprezentowania się. Mark Karion z kolei dotknąłby ligi tylko gdyby kontuzji nabawił się Wiktor Lampart i Mateusz Cierniak. Lista zagranicznych juniorów szału nie robi Zakładając możliwość zagranicznego juniora, kluby szukałyby wzmocnień. By jednak do takich doszło, na rynku musiałby pojawić się ktoś ciekawy. Obecnie czołowymi juniorami spoza Polski, oprócz Kvecha, są Mads Hansen, Jonas Seifert-Salk i Francis Gusts. Cała trójka czaruje w 2. Lidze Żużlowej. Duńczycy mają utrudnione zadanie, bo jeżdżą jako u-24. Hansen i Seifert-Salk mają jednak 21 lat. Ich transfer w następnym sezonie zatem odpada. Pozostaje Gusts, który jest gościem w Betard Sparcie Wrocław. Sparta ostatnio cierpi na juniorskie braki. Ponadto wiek młodzieżowca kończy Przemysław Liszka. W klubie nie widać zastępcy, więc Łotysz odnalazłby się w drużynie Dariusza Śledzia. Skoro z listy został jeden, warto szukać dalej. Kilka ciekawych nazwisk jeszcze jest, jak choćby Philip Hellstroem-Baengs, Drew Kemp, czy Norick Bloedorn. Każdy zdołał się pokazać z dobrej strony. Żaden jednak niczego nie gwarantuje. Polacy spaliby spokojnie Wydaje się, że kluby PGE Ekstraligi nie rzuciłyby się na zagranicznych młodzieżowców, bo większość Polaków zapewni podobne wyniki. Ci, którzy dostaliby szansę, nie mieliby gwarancji regularnych startów. Oczekiwania byłyby duże, podobnie jak płacone pieniądze, więc cierpliwość w przypadku słabych wyników byłaby zdecydowanie mniejsza. Wprowadzenie zasady zredukowałoby natomiast przypadki pokroju Pytlewskiego, podniosło poziom ligi i dało klubom więcej wariantów. W polskiej lidze swój talent mogłyby pokazać perełki jak jeszcze niedawno Darcy Ward czy Emil Sajfutdinow. O zapaści polskich juniorów nie ma jednak mowy. Ci nadal mieliby sporo miejsc dla siebie. Poza tym zdrowa i większa konkurencja jest dobrym powodem do cięższej pracy i robienia większych postępów.