Jerzy Synowiec, radny Gorzowa i były prezes Stali, zniesmaczony ripostą prezesa Marka Grzyba na WP Sportowe Fakty. W niedzielę Synowiec w komentarzu na gorzow24.pl pisał, że Stal to rak, który zżera wszystko. Według wyliczeń radnego żużlowy klub chce zgarnąć niemal całą dotację dla siebie, a na szkolenie młodych piłkarzy zostanie w budżecie miasta po 50 złotych. Grzyb odpowiedział, że to polityczny atak, bo żona Synowca szykuje się do startu w wyborach do senatu. Dodał, że o działaniach Synowca w Stali krążą legendy. Zasugerował, że tam działo się coś złego. - Sam nigdy nie startowałem w wyborach parlamentarnych i nie mam takich ambicji - wyjaśnia Synowiec. - Żona zrobiła to ostatnio, ale nie wiem, czy zdecyduje się na powtórkę. Nas nie stać na politykę. Natomiast jako radny mam prawo głośno mówić, jeśli uważam, że dzieje się źle. Mamy czas pandemii, upadają firmy, ludzie przychodzą do mnie i płaczą, a Stal wyciąga ręce po 4 miliony. Niech mnie pan Grzyb nie denerwuję, bo następnym razem wytoczę takie armaty, że panu prezesowi buty spadną. Synowiec jest oburzony zarzutami o polityczny podtekst jego słów, ale i też o bliżej niezidentyfikowane zarzuty o jakieś dziwne działania w klubie, gdy był jego prezesem i dyrektorem. - Lepiej, żeby pan Grzyb nie mówił o legendach na temat mojej niegospodarności, bo mam teczkę papierów i mógłbym powiedzieć, że dałem wiele prywatnych pieniędzy na Stal i nigdy ich nie odzyskałem. Ciekawe, czy pan prezes może się pochwalić tym samym - pyta Synowiec. - Kiedy byłem prezesem, to klub nie dostał żadnej dotacji z miasta - komentuje Synowiec. - Kiedy Stal przejął Les Gondor, a ja byłem członkiem zarządu, to Stal dostała jedną dotację w wysokości 600 tysięcy złotych. W zamian Gondor wyłożył miliony w rozbudowę stadionu. Dlatego lepiej będzie, jeśli prezes nie będzie wypowiadał się o sprawach, o których nie ma bladego pojęcia. W ogóle, jak czytam te jego wypowiedzi, to przypomina mi się żart z Jasiem, którego pani w szkole pyta, z czym mu się jesień kojarzy. Jasio mówi wprost, że z tyłkiem, bo jemu się wszystko z tym kojarzy. Odnoszę wrażenie, że z prezesem Grzybem jest tak samo - kończy Synowiec. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź</a>