Ten język stał się cechą rozpoznawczą redaktora Jacka Portali, podobnie jak elegancki i rozbudowany sposób formułowania przez niego myśli. Jacek był jeszcze dziennikarzem starego stylu, traktującego łamy czy to gazet, czy to potem serwisów internetowych jako pole do uprawiania małych form literackich, w jego wypadku niezwykle rozpoznawalnych. Tor żużlowy często był u niego "granitowym owalem", a pod jego piórem żużlowcy zakładali na siebie "kewlarowe garnitury". Potrafił wskrzeszać i używać zwrotów już zapomnianych, przypominając o tym, że język i dziennikarstwo są starsze niż ostatnie kilka lat.Nie zajmował się tylko żużlem, który był jego największą miłością sportową. Był też świetnym i niezrównanym komentatorem piłkarskim. Pisywał o Lechu Poznań, o piłce angielskiej, z wielkim upodobaniem do Liverpool FC. Był dziennikarzem wszechstronnym, postacią niezwykle barwną i rozpoznawalną. Człowiekiem o małym ciele, ale ogromnym sercu.Jacek Portala był niezwykle szanowany w środowisku żużlowym. W czasach, gdy pisywał regularnie do "Tygodnika Żużlowego" czy "Głosu Wielkopolskiego", znał go każdy zawodnik czy trener, a były to lata siedemdziesiąte, osiemdziesiąte, dziewięćdziesiąte. Od wielu lat już nie publikował, znalazł się poza sportowa branżą.Zmarł w Poznaniu po ciężkiej chorobie w wieku 73 lat.