Kibice, którzy wybrali się na Stadion Olimpijski we Wrocławiu, po pierwszej serii startów musieli przecierać oczy ze zdumienia. Niezwykle silna Betard Sparta przegrywała z Eltrox Włókniarzem 9:15. Czy niewielkie opady deszczu spowodowały nieco inny tor? - Troszkę tak, bo to był taki deszcz, który w całości wsiąkał w tor i był on troszeczkę inny - powiedział trener Dariusz Śledź. Klucz? Postawa całego zespołu Liderowi PGE Ekstraligi w kolejnych wyścigach wychodziło znacznie więcej. Szkoleniowiec nie chciał jednak nikogo wyróżniać. - Trzeba pochwalić całą drużynę, stanęła na wysokości zadania. Było widać, że zawodnicy dają z siebie wszystko. Częstochowianie bardzo mocno się postawili, na szczęście udało nam się opanować sytuację i trzy punkty zostały we Wrocławiu. Mecz był bardzo ciężki - dodał. W podobnym tonie wypowiedział się Artiom Łaguta. Rosjanin zgromadził na swoim koncie 12 punktów z bonusem. Wraz z Maciejem Janowskim i Taiem Woffindenem poprowadził swój zespół do wygranej. - Najważniejsze, że wygraliśmy mecz, który był dla nas bardzo ważny. W Częstochowie wygraliśmy wyżej, ale wygrana to wygrana. Było to trudne spotkanie. Daliśmy radę, cała drużyna pojechała bardzo dobrze - ocenił żużlowiec. Jechali z nożem na gardle Wicelider cyklu Grand Prix zwrócił uwagę, że rywale z tyłu głowy mieli walkę o play-offy. - Wiadomo, o co jechała Częstochowa. Bardzo zależało im na wygranej. My pojechaliśmy bardzo dobrze, choć w niektórych momentach zabrakło punktów. Chłopacy może mieli nie do końca dopasowane motocykle na te biegi, ale później było OK. Wygrana była najważniejsza, nieważne iloma punktami - stwierdził.