Niedawno głośno było o pierwszej w historii "walce żużlowców" w formule MMA. Na organizowanej przez Marcina Najmana gali "MMA-VIP" pięści skrzyżowali Edward Mazur i Dominik Tyman. Starcie zwyciężył ten pierwszy po tym, gdy jego przeciwnik poddał się w drugiej rundzie. Jeszcze przed wyjściem z oktagonu wychowanek Unii Tarnów dograł szczegóły swojego drugiego występu. Przyjął wyzwanie Kamila Wieczorka, byłego zawodnika ROW-u Rybnik i GKM-u Grudziądz. O ile Mazur jest osobą całkiem rozpoznawalną w środowisku żużlowym, startował w wielu klubach i ma nawet na koncie ekstraligowe złoto zdobyte z Unią Tarnów, to Tyman przed wejściem do klatki był nieznany nawet części najbardziej zagorzałych sympatyków czarnego sportu. Żużlowiec, który dopiero tydzień przed walką w MMA skończył osiemnaście lat jak dotąd nie brał udziału w żadnych zawodach ligowych. Kiedy było o nim głośno, to nie ze względu na sportowe umiejętności, a medialną telenowelę dotyczącą jego odejścia z PGG ROW-u. Żużlowiec wraz z matką twierdzili, że zostali źle potraktowani przez klub. W późniejszej fazie konfliktu, jego ojciec (były zawodnik i mechanik rybnickiej drużyny) stanął po stronie działaczy. - Z mamy jestem dumny, a ojciec po prostu mnie zdradził - nie przebierał w słowach Dominik Tyman w rozmowie z Przeglądem Sportowym. Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, Artur Tyman również otrzymał w ostatnim czasie propozycję sprawdzenia swych sił w oktagonie. Nie wiemy jednak jakie dokładnie były szczegóły tej propozycji i -co najważniejsze - czy rybniczanin zamierza ją zaakceptować. Taka informacja od razu prowadzi do zagwozdki. Czy jest szansa, iż jedną z kolejnych walk osób ze środowiska żużlowego będzie starcie ojca z synem? - Ja jestem pod wrażeniem zachowania żużlowców, na pewno nie odejdziemy od walk z ich udziałem, już planujemy kolejne. Chłopaki zaprezentowali ogromną klasę nie tylko podczas walki, ale i po niej. Na after party siedzieli razem i byli chyba najbardziej kulturalni w całym towarzystwie - mówi Interii Marcin Najman. - Nie wiem czy Artur Tyman chciałby podjąć rękawicę, ale takie rzeczy już się zdarzały! Jakiś czas temu w bokserskim ringu pewien pięściarz pokonał swojego syna - przypomina. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź</a>