Nicolai Klindt ma za sobą kolejny udany sezon. W barwach Arged Malesa TŻ Ostrovii osiągnął fantastyczną średnią 2,135 punktu na bieg, a w PGE Ekstralidze - występując jako gość w składzie Moje Bermudy Stali Gorzów zdobył 11 punktów na trudnym meczu z Betard Spartą Wrocław. Jego powrót do najszybszej ligi świata wydawał się już przesądzony. Lata dominacji na zapleczu, udana próba podczas "występów gościnnych", doświadczenie zdobyte na torach Wielkiej Brytanii, fenomenalne reakcje pod taśmą - wszystko wskazywało na to, że Klindt będzie łakomym kąskiem dla ekstraligowych działaczy podczas najbliższego okienka transferowego. Niestety, sytuację utrudniła metryka Duńczyka, który przyszedł na świat w 1988 roku. W świetle najnowszych przepisów, które zobowiązują każdy klub do wystawienia na pozycji seniorskiej przynajmniej jednego zawodnika U24, dla Klindta zabrakło miejsca. Kolejny sezon spędzi więc w Ostrowie Wielkopolskim. Wiek i starty w pierwszej lidze nie przeszkadzają jednak Duńczykowi w marzeniach o mistrzostwie świata. Jak powiedział brytyjskiemu tygodnikowi Speedway Star, myśli tylko o tym od czasu gdy miał zaledwie 5 lat. Dodał też, iż już jakiś czas temu czuł się gotowy na awans do cyklu. - Nie chcę być jednak zawodnikiem, który dostanie się do Grand Prix tylko po to, by kończyć poszczególne rundy na 13.,14.15. miejscu. Chcę być konkurencją dla najlepszych - sprostował. - Sądzę, że teraz osiągnąłem już poziom, który pozwoli mi nawiązać tam walkę. Dlatego moim celem jest awansować w tym sezonie do cyklu - zapowiedział niezwykle ambitnie. Jednym z najprostszych sposobów na dostanie się do tego elitarnego grona jest awans z finału eliminacji - GP Challenge. Automatyczną przepustkę otrzymuje także mistrz Europy, zwycięzca cyklu TAURON SEC. - Nie powiedziałbym, że challenge jest trudniejszy od SEC, jednak mimo wszystko są to zawody jednodniowe. Nic nie może zadziałać nie tak, wszystko musi iść po twojej myśli. Sporo zależy w dużej mierze od szczęścia. Wierzę w siebie i czuję, że jeśli dostanę się do finału, to będę w stanie wykonać swoją robotę - wyznał. Jeśli żadna z tych dwóch ścieżek nie wypali, Duńczyk może jeszcze liczyć na całoroczną dziką kartę. Beneficjentem jednej z nich jest w sezonie 2021 indywidualny mistrz Danii, Anders Thomsen. - Nie pojechał ani w SEC, ani w GP Challenge, ale dobra dyspozycja w lidze polskiej dała mu dziką kartę - ocenił Klindt. - Powinienem go pokonać w finale mistrzostw Danii. Kto wie? Może gdybym to ja wygrał, to też dostałbym dziką kartę? Zasadniczo, jak widać, ścieżek na dostanie się do Grand Prix jest mnóstwo - stwierdził wicemistrz Danii. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a>