Zestawienie "Forbesa" pokazuje, jak wielki progres zanotował w ostatnich latach czarny sport. Kiedyś można było wnioskować, że dla Polaków żużel to po prostu "Tomasz Gollob i reszta". Indywidualnego mistrza świata z 2010 klasyfikowano nawet mimo tego, że coroczne listy zaczęły być tworzone już po zakończeniu przez niego jazdy w cyklu Grand Prix. Doceniano, że mimo to zachował ogromną markę, podpisywał kontrakty reklamowe i - w ramach swojego pożegnania - zapełnił Stadion Narodowy w Warszawie. Wygrał z Lewandowskim Obecność Zmarzlika na tegorocznej liście była pewnikiem, zajął 26. miejsce w zestawieniu. Rok 2020 był dla niego ogromnie ważny nie tylko ze względu na drugie z rzędu zwycięstwo w cyklu Speedway Grand Prix. Już w styczniu gorzowianin znalazł się na ustach całej Polski po sensacyjnym pokonaniu Roberta Lewandowskiego w plebiscycie na Sportowca Roku organizowanym przez "Przegląd Sportowy". Chwilę później podpisał milionowy kontrakt sponsorski z PKN Orlen. Dołączył tym samym do elitarnego grona ambasadorów marki, takich jak choćby Robert Kubica. O tym jak wielką nobilitacją dla sportowca jest umowa z tym paliwowym koncernem, najlepiej świadczy szósta pozycja na liście najbardziej wpływowych ludzi polskiego sportu prezesa Orlenu - Daniela Obajtka. Mistrz zaprasza na hot-doga Sympatyczny żużlowiec przebojem wdarł się do świadomości Polaków, także tych pochodzących z "nieżużlowych" okolic, jak choćby Mazowsza czy Podlasia. Jego podobizna namawia ich do zakupu hot-doga na stacjach benzynowych, a o rozmowy z nim zabiegają najwięksi giganci medialni - gościł między innymi w telewizjach śniadaniowych czy programie Kuby Wojewódzkiego. 1 stycznia Moje Bermudy Stal Gorzów pod jego przewodnictwem zmierzą się z RM Solar Falubazem Zielona Góra... w Familiadzie. Zmarzlik wprowadził żużel "na salony". Polska nie traktuje już speedwaya jako objazdowego cyrku dla małomiasteczkowej gawiedzi, a uważa za ciekawą dyscyplinę sportu w której - co najważniejsze - mamy powody do dumy. Nic dziwnego, że 25-latek przed najbliższym plebiscytem na sportowca roku jest wymieniany w gronie ścisłych faworytów u boku Roberta Lewandowskiego i Igi Świątek. Prezes przyciąga wielką kasę Jednakże, z punktu widzenia dyscypliny, to nie jego pozycja na liście "Forbesa" cieszy najbardziej. 44. miejsce zajął na niej prezes Ekstraligi żużlowej, Wojciech Stępniewski. To dowodzi, że dziś - w przeciwieństwie do czasów Golloba - żużel nie jest już tylko dobudówką do mistrza świata, a bardzo ważną dyscypliną w świadomości Polaków. Kiedy rząd planował powrót pierwszych rozgrywek sportowych po wiosennym lockdownie, tylko PGE Ekstraliga dostała zielone światło na start w tym samym czasie co mecze piłkarskie. Świadczy to nie tylko o ogromnym profesjonalizmie, jaki zapanował w polskim żużlu pod władzą Stępniewskiego, ale także o tym jak ważny dla Polaków stał się czarny sport. Potwierdzają to również statystyki oglądalności telewizyjnej. Tegoroczne mecze PGE Ekstraligi w stacjach Eleven Sports oraz nsport+ śledziło średnio niemalże 132 tysiące widzów. Należy uznać to za świetny wynik, szczególnie że transmisje nie odbywały się w otwartym paśmie. No to teraz będzie 100 milionów Uplasowanie się na liście "Forbesa" to dla Stępniewskiego świetny argument w negocjacjach nowej umowy telewizyjnej. W latach 2019-20 Ekstraliga zainkasowała za prawa do transmisji 60 milionów złotych. To w dużej mierze dzięki tym pieniądzom kluby przetrwały "koronakryzys" - mistrz Polski dostał 2,5 miliona, a pozostałe kluby nie mniej niż 2. Teraz działacze liczą nawet na okrągłe sto milionów, co - przy umiejętnym rozegraniu rozmów z zabiegającymi o prawa stacjami Canal+ i Eurosport - nie jest nierealne nawet w czasach pandemii. Na wysokich pozycjach listy "Forbesa" znaleźli się też przedstawiciele innych dyscyplin, którzy w wolnych chwilach angażują się w czarny sport. Drugie miejsce za Robertem Lewandowskim zajął Zbigniew Boniek - prezes PZPN-u, a prywatnie kibic Polonii Bydgoszcz i przyjaciel jej właściciela, Jerzego Kanclerza. Nieoficjalnie mówi się o tym, że to właśnie on lobbował u premiera Morawieckiego interesy żużla podczas lockdownu oraz pomagał w kilku transferach bydgoskiego klubu. Na piątej pozycji uplasował się Marcin Gortat - była gwiazda koszykarskiej ligi NBA, a obecnie menedżer australijskiego żużlowca, Rohana Tungate’a.