Janusz Kołodziej tak udanego wejścia w rozgrywki ligowe nie miał od 2010 roku. To wtedy zaliczył swój najlepszy sezon w życiu. Niektórzy mówili, że choć nie jeździł w Grand Prix, to był drugim najszybszym zawodnikiem na świecie - zaraz po mistrzu Tomaszu Gollobie. - Porównania do sezonu 2010 jednak nie widzę. Wtedy jechał na fali takiego entuzjazmu. Może nawet młodzieńczego entuzjazmu. Myślę, że teraz jest równie szybki z innego powodu. Przede wszystkim jest doskonałym żużlowcem. Na pewno jednak praca, którą teraz wkłada w kwestie sprzętowe jest dużo, dużo większa. W 2010 roku bardziej pracował nad sobą, zmienił cały swój tryb życia - mówi Cegielski. Gołym okiem widać, że Kołodziej zimę przepracował bardzo solidnie - zarówno pod względem fizycznym jak i sprzętowym. Gdy idzie o silniki, to jest świetnie dogadany z jednostkami napędowymi, które dostarcza mu Ashley Holloway. Dla mechanika mieszkającego w Bydgoszczy żużlowiec jednym z najważniejszych klientów. Za sukcesami Kołodzieja stoi Holloway - Z Ashleyem współpracujemy od momentu, kiedy Jan Andersson zamknął swój warsztat. Holloway nam zaufał, a współpraca układa się świetnie. Jest na miejscu w Bydgoszczy, co też ułatwia sprawę. Pobocznie współpracujemy też z Peterem Johnsem, którego silników Janusz używa głównie na treningach. Taka kooperacja jest teraz jednak mocno utrudniona przez Brexit. Wysłanie silników zajmuje czas tygodniami, a z u Ashleya robimy wszystko od ręki. Ostatnio Janusz trenował na zgrupowaniu kadry w Bydgoszczy na nowym silniku, a na drugi dzień miał już tą jednostkę gotową po poprawkach. Kołodziej poukładał też sprawy wewnątrz teamu. Zimą wymienił mechaników i to też dało spodziewany efekt. - Nasz zespół jest profesjonalny. Mamy dwóch topowych mechaników - Pawła i Marcina. Są z Leszna i mają ogromne doświadczenie. Paweł współpracował już z Januszem w 2019 roku, kiedy startował w Grand Prix. Wszystko układa się bardzo dobrze. Poza tym mocno Januszowi pomaga jego siostra. Zawsze to robiła, ale teraz wręcz wyprzedza jego menedżera, więc muszę się ostro spinać, żeby jej dorównać - śmieje się Cegielski.Swoją drogą, jeśli Kołodziejowi uda się utrzymać tak wysoką formę, to spokojnie może myśleć o powrocie do cyklu Grand Prix i startach w reprezentacji Polski. Satysfakcję z osiąganych przez niego wyników na pewno czują też działacze Fogo Unii Leszno. Kilka miesięcy temu zawodnik był gotów odejść z drużyny, aby zrobić miejsce dla dwójki wychowanków - Bartosza Smektały i Dominika Kubery. Obaj jednak zdecydowali się zmienić kluby, ale tegoroczne rozgrywki pokazują, że sporo brakuje im do poziomu czterokrotnego Indywidualnego Mistrza Polski. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź