Krzysztof Mrozek, prezes ROW-u Rybnik mówił nam w grudniu 2020 w Rozmowie Bez Hamulców o wielu oskarżeniach pod jego adresem. Wtedy też przyznał, że najbardziej boli go to, jak jest nazywany złodziejem, bo grosza z klubu nie bierze. Swoją pensję przekazuje na cele charytatywne. Dlatego ROW zaczął wyłapywać w mediach społecznościowych tych, którzy nie liczą się w żaden sposób ze słowami. W klubie przypomnieli sobie, jak dwa lata temu namierzyli i ukarali kibica z Tarnowa, który przed meczem Unii z ROW-em pisał, że Kacper Woryna jest mordercą. Kibic nawiązywał do nieszczęśliwego wypadku na torze z udziałem Woryny i Krystiana Rempały, w którego efekcie ten drugi zmarł po kilku dniach w szpitalu. Żaden prokurator nie stwierdził jednak winy Woryny, który absolutnie nie zasłużył na tak mocny epitet. Wtedy udało się ustalić nazwisko kibica, który nie tylko przeprosił, ale i wpłacił 1 tysiąc złotych na cel charytatywny. Teraz mamy kolejnego delikwenta, który już jednak trafił do sądu i tam spowiadał się z tego, dlaczego nazwał prezesa złodziejem. Kara, jaką wymierzył mu sąd, to 7,5 tysiąca przekazane na szkółkę Rybek Rybnik. Kolejne postępowanie właśnie się toczy. W klubie mówią, że to już grubsza sprawa, ale ponownie chodzi o kogoś, kto oskarżył prezesa o malwersacje finansowe. Działacz ponownie będzie domagał się wpłaty na Rybki. Kolejne sprawy prezes Mrozek ma zamiar opisywać na klubowej stronie w cyklu "Żużel bez pudrowania", tak żeby każdy, kto będzie miał ochotę napisać coś o działaczu w sieci, wpierw się zastanowił, czy aby na pewno chce to zrobić i czy wie, jakimi konsekwencjami to grozi. W ROW-ie tłumaczą, że nie chodzi im o tłumienie krytyki, ale o to, żeby nikt bezpodstawnie nie obrzucał prezesa i klubu błotem. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź