Ekstraliga Żużlowa i prezes Wojciech Stępniewski odnieśli wielki sukces. Z tytułu nowego kontraktu telewizyjnego na lata 2022-2025 telewizja Canal Plus przeleje na konto spółki aż 242 miliony. Władze ligi nie chcą, aby całość kwoty została skonsumowana na przykład na kontrakty zawodników, stąd zamierza duży nacisk położyć na szkolenie młodzieży. Padł nawet pomysł, aby kluby PGE Ekstraligi zostały zobligowane do wystawienia drużyn rezerwowych w II lidze, które miałyby składać się z zawodników do lat 24. - Sam pomysł jest bardzo dobry - ocenia dla nas Wojciech Dankiewicz, komentujący mecze PGE Ekstraligi w Canal Plus. My pytamy jednak, skąd wziąć taką liczbę zawodników. Nie we wszystkich klubach jest bowiem kolorowo, jeśli chodzi o szkolenie młodzieży, względnie wyłapywanie zdolnych talentów z zagranicy. Pewnie problemu nie miałaby Fogo Unia Leszno, czy za chwilę Eltrox Włókniarz Częstochowa, ale z kolei dla klubów z Grudziądza czy Lublina, taka konieczność (przynajmniej na początku) oznaczałaby pójście na zakupy i transfery.- Na pewno dałoby się to jakoś zorganizować. Można byłoby zrobić tak, żeby drużyny liczyły czterech zawodników i do tego dopasować tabelę biegową. Opcją są tutaj też czwórmecze. Zresztą w żużlu to nic nowego, bo takie rzeczy były i są praktykowane. Niemniej dobrze, że działacze myślą o czymś takim. Najważniejsze to zapewnić młodym adeptom jak największą ilość jazdy, bo na przykładzie ostatniego sezonu pandemicznego widzieliśmy, że tych młodzieżówek było trochę mało. - A najlepszym potwierdzeniem tego, że to naprawdę wartościowa idea niech świadczy fakt, że II liga potrafiła wypromować nawet mistrza świata. Może nie wszyscy pamiętają, ale taki Jason Doyle zaczynał w Kolejarzu Rawicz, a dziś jest czołowym zawodnikiem świata i ma na swoim koncie mistrzowski tytuł - dodaje Dankiewicz.Swoją drogą w ciemno można założyć, że niektórzy działacze będą sceptycznie patrzeć na pomysł organizacji drużyn rezerw. To oczywiście będzie wiązało się z kosztami, a dla każdego idealnie byłoby, aby jak największa część tortu wpadła do kieszeni. Na szczęście zapowiedzi władz ligi są jednak zgoła inne, więc przynajmniej na razie nie ma co liczyć na to, że wielka kasa z telewizji zostanie bezproduktywnie skonsumowana.Poza tym przy dobrej organizacji, koszty stworzenia takiej drużyny można sprytnie obniżyć. Wystarczy dogadać się z zawodnikiem, aby raz na rok przeznaczył do szkółki swój stary silnik oraz osprzęt, który byłby wykorzystywany przez adeptów. Gwiazdę - milionera to w żaden sposób nie dotknie, a klubom będzie znacznie prościej. Zresztą w niektórych ośrodkach takie praktyki obowiązują od dawna. Dobrym przykładem jest Fogo Unia Leszno. Tam w ręce młodych trafia sprzęt od Emila Sajfutdinowa czy Janusza Kołodzieja. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sp</a><a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">rawdź</a>