Zanim zacznę dwa zdania tytułem wstępu. Nie twierdzę, że Moje Bermudy Stal ma kiepski skład. Wręcz przeciwnie. W Gorzowie mają jednak zespól, który wygląda jak porządny szwajcarski ser, czyli smakowicie, lecz z dużą ilością dziur. W trakcie sezonu te dziury mogą pozostać niezauważalne, ale mogą też strasznie ciążyć. Patrząc na Stal 2021, nie sposób oprzeć się refleksji, że w tej koncepcji maczał palce prezes honorowy Władysław Komarnicki. Jego Stal to były przeważnie dwie gwiazdy i długo, długo nic. Wpierw Tomasz Gollob z Rune Holtą, a potem z Nickim Pedersenem zamiast Norwega z polskim paszportem. Na bogato, ale efekty były zwykle opłakane. W gwiazdorskiej konstelacji Stal nie zdobyła złoto. Jedynie srebro i brąz, ale to też już wtedy, gdy Gollob zaczął być marginalizowany, a trenerzy odprawiali nad torem swoje czary. Teraz też jest z pompą, bo mamy dwie wielkie gwiazdy, a wydane miliony latają w powietrzu. Dla prezesa Marka Grzyba to na pewno dobrze. Ogrzeje się przy blasku Bartosza Zmarzlika, ewentualnie Martina Vaculika. Tajemnicą poliszynela jest, że pan Grzyb w Stali to jest także projekt polityczny, więc skład według szkoły Komarnickiego jest dla niego wyśmienitym rozwiązaniem. O tej Stali będzie się dużo mówić i pisać, bo tam jest największa postać światowego żużla. Pijarowo Stal jest złożona wyśmienicie. Sportowo? Tu mam wątpliwości. Jak wszystko zagra, to może być ciekawie. Znaków zapytania jest jednak sporo. Czy Szymon Woźniak trafi z formą od początku, czy też będzie się dopiero rozkręcał w miarę trwania rozgrywek? Czy Anders Thomsen bez przewagi, która dawały słynne już opony Anlas, może jeździć równie zjawiskowo, co z nimi? Czy juniorzy bez Rafała Karczmarza będą równie mocni. W końcu Mateusz Bartkowiak wraca po ciężkim złamaniu, inni też rok temu nie błyszczeli. Są oczywiście dwie armaty, które mogą to pociągnąć, ale już Jason Doyle mówił na odchodne w Toruniu, że było mu ciężko, bo oczekiwano od niego, że wygra każdy bieg. Zmarzlik też nie jest niezniszczalny i niezatapialny. W tegorocznym finale w Lesznie wypadł blado, choć zespół potrzebował jego punktów jak nigdy dotąd. Przeważnie Zmarzlik nie zawodził, ale ten raz mu się zdarzyło, a to był przecież najważniejszy mecz sezonu. Jak się popatrzy na Fogo Unię, to ta hydra spisuje się znakomicie z tego powodu, że tam jest kilku liderów. Nie ma żadnego wybitnego zawodnika, ale jest kilku świetnych, którzy znakomicie się uzupełniają. Czy Stal 2021 ma kim zastąpić Zmarzlika z Vaculikiem. Myślę, że na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Szansę oceniłbym fifty-fifty. W tym miejscu doprecyzuję, że absolutnie nie neguję przedłużenia kontraktu ze Zmarzlikiem i dołożenia Vaculika. Wskazuję jedynie, że tu nie ma 100-procentowej pewności, że z tego będzie złoto, czy nawet finał. Stal 2021 z racji osłabienia juniorki wydaje się na papierze nieco gorsza od tej z sezonu 2020. Zwłaszcza jeśli założymy, że Vaculik jest zamiast Jacka Holdera. Tu mamy taką wymianę jeden do jednego, a młodzież gorsza. Z uwagą będę przyglądał się Stali w sezonie 2021. Mam nadzieję, że bez względu na to, jak ta drużyna skończy, dostarczy nam tyle samo wrażeń, co w tym roku. Liczę na efektowne podnoszenie się z kolan w chwili, gdy wszyscy zdążą już zwątpić. Zastrzegam jednak, że nie chcę przenosić zdarzeń jeden do jednego. Kolejnego pożaru na stadionie nie życzę.