Wojciech Kulak, Interia: Żyjemy w ciężkich czasach. W związku z tym nie mogę rozpocząć wywiadu od innego pytania. Jak obecnie czuje się pan i cała pańska rodzina? Bartłomiej Kowalski, zawodnik Eltrox Włókniarza Częstochowa: - Czuję się bardzo dobrze. Jestem pełen sił i energii. Ponadto czuję już głód jazdy na motocyklu żużlowym. Na szczęście coraz bardziej poprawia się już pogoda, dzięki czemu odkurzyłem crossówkę i pierwsze treningi w pewnym sensie są już zaliczone. Moja rodzina również czuje się znakomicie. Wszyscy mi pomagają, za co jestem im bardzo wdzięczny. Ostatnio mieliśmy długo wyczekiwane przez wielu święto. Mam tu na myśli oczywiście tłusty czwartek. W takie dni może pan pozwolić sobie na chwilę przyjemności, czy zabrania tego jakaś specjalna dieta? - Oczywiście, że obchodziłem ten wyjątkowy dzień. Tego dnia zjadłem skromną ilość pączków. Uważam, że wszystko jest dla ludzi tylko po prostu konieczny jest umiar i dopasowanie wszystkiego do swoich potrzeb. Wielu, przede wszystkim młodych zawodników w okresie jesienno-zimowym poza przygotowaniem do sezonu skupia się także na dorywczej pracy. Jak to wygląda w pana przypadku? - Moim priorytetem są przygotowania, treningi oraz praca przy sprzęcie. Czasem jednak pomagam rodzicom oraz dziadkom w rodzinnych interesach. Ważny jest również odpoczynek, do którego przywiązuję ogromną wagę. Każdego dnia chcę mieć bowiem sto procent energii, bo to daje pozytywnego kopa do dalszego działania. Minął już ponad rok, a pandemia dalej nas nie opuszcza i komplikuje przygotowania do nadchodzącego sezonu? - Na szczęście jeśli chodzi o treningi i ogólne przygotowania do sezonu, to nie odczuwam za bardzo pandemii i tych wszystkich obostrzeń z nią związanych. Wszystko na razie idzie zgodnie z planem. Jestem również tego świadomy, że przy wszystkim trzeba być po prostu odpowiedzialnym i uważnym. Wrócę jeszcze na moment do tego dziwnego sezonu 2020. Pandemia wówczas dała się we znaki nawet klasowym żużlowcom. Aż strach pomyśleć o młodzieżowcach, takich jak pan. Było ciężko? - Na pewno się z panem zgodzę, ale proszę zauważyć również, że nie tylko dotknęło to wszystko sportowców. Przysłowiowy strzał w kolano dostało także wiele przedsiębiorstw i przede wszystkim gastronomia. Dla niektórych nowy sezon oznacza nowy rozdział i co za tym idzie wiele zmian. Jak wygląda to wszystko u pana? Stawia pan na stabilizację, czy dojdzie do pewnego rodzaju rewolucji w teamie lub sprzęcie? - Jeśli chodzi o mój team, to myślę, że żadnych wielkich zmian nie będzie. Na zawody nadal będzie jeździł ze mną mój tata, a także Sławomir Tronina oraz Mateusz Opioła. Poza tym wielki wkład w moją karierę ma także mama i dziewczyna. W kwestiach sprzętowych nadal będę opierał się na moich najlepszych jednostkach z ubiegłego roku. Poza tym dojdą też nowe silniki, ale najpierw trzeba przejechać parę kółek i dopiero później ustali się, których będziemy trzymać się w przyszłym sezonie. Wielkimi krokami zbliżamy się już do rozpoczęcia sezonu, a co za tym idzie pierwszych wyjazdów na tor. Gdzie planuje pan odbycie pierwszego w tym roku treningu żużlowego? - Mamy już pewien plan, ale na razie kontrolujemy pogodę i aktualną sytuację na świecie. Może nie będzie potrzeby wyjazdu zagranicę. Na szczęście na najbliższe tygodnie pogoda zapowiada się przyjaźnie i pierwsze treningi najprawdopodobniej odbędą się na moim domowym torze w Częstochowie. W nadchodzącym sezonie poza Eltrox Włókniarzem będzie pan także reprezentował barwy OK Bedmet Kolejarza Opole w roli "gościa". Skupia się pan bardziej na występach w drugiej lidze czy jednak jest ten głód walki o skład w PGE Ekstralidze? - Głęboko wierzę w to, że uda mi się wystartować w PGE Ekstralidze. Do tego dążę, mam obrany cel i wszystko układam właśnie po to, żeby ścigać się z najlepszymi. Kadra Eltrox Włókniarza na 2021 rok prezentuje się wyśmienicie. Jak wygląda pański kontakt z kolegami z zespołu? Może pan liczyć na ich wsparcie? - Na szczęście mogę liczyć na pomoc od każdego z nich. Już nawet miałem okazję do bliższego zapoznania się z Bartoszem Smektałą, Kacprem Woryną i Jonasem Jeppesenem, czyli nowymi nabytkami. Wszyscy są super i cieszę się, że jestem z nimi w jednej drużynie. Co do najlepszego kolegi to chyba nie potrafię wybrać tego jednego. Każdy jest świetnym przyjacielem. Jeżeli miałby pan wybór, wybrałby pan regularną jazdę w niższej lidze, czy podpatrywanie takich gwiazd jak Leon Madsen, czy Fredrik Lindgren, ale za to mniejszą ilość startów? - To bardzo trudne pytanie. Naprawdę ciężko wybrać jedną odpowiedź. Dążę po prostu do tego, aby te dwie rzeczy połączyć, czyli regularnie startować i zarazem podpatrywać Leona, Fredrika i pozostałych utytułowanych kolegów z zespołu. Od kilku miesięcy trenerem Eltrox Włókniarza jest Piotr Świderski. Jak ocenia pan dotychczasową współpracę z dotychczasowym szkoleniowcem "Lwów"? - Na razie bardzo dobrze się dogadujemy. Niedługo przejdziemy do wspólnych działań, których już nie mogę się doczekać. Wszystko obecnie oceniam naprawdę bardzo pozytywnie. Przed Piotrem Świderskim, pańskim zespołowym trenerem była prawdziwa legenda polskiego żużla. Mam tu na myśli osobę Marka Cieślaka. Były selekcjoner kadry narodowej na pewno przyczynił się do rozwoju pana kariery. - Zdecydowanie tak. Naprawdę nie potrafię wyrazić słowami, tego co czułem przy trenerze Marku. To od zawsze jest dla mnie jedna z największych postaci w historii żużla. Drugiej tak doświadczonej osoby chyba nie ma w tej dyscyplinie. Cieszę się, że mogłem współpracować z nim przez dwa lata. Przez ten czas czułem ogromny zaszczyt. Coraz bardziej dyskutuje się o przełożeniu inauguracji sezonu 2021. Bardzo chcą tego prezesi, a co z wami, zawodnikami? Wszyscy szykujecie przecież szczyt formy na kwiecień. Odroczenie startu sezonu nie wyszłoby panu na złe? - Ciężko teraz cokolwiek powiedzieć, a tym bardziej zmieniać. Wszyscy nie wiemy co przyniesie przyszłość. Ja ze swojej strony jestem gotowy na kwiecień i plotkami się nie zajmuję. Od sezonu 2021 w polskim żużlu zadebiutuje przepis o obowiązkowym zawodniku do lat 24 w meczowym składzie. Uważam, że ta nowinka regulaminowa jest idealnie skrojona pod pana. - Na razie o tym nie myślę i nie chcę zabiegać aż tak bardzo w przyszłość. W tej chwili myślę tylko i wyłącznie p nadchodzącym sezonie. Co będzie za kilka lat to jeszcze nie wie nikt, ale myślę, że ten przepis może mi w pewnym stopniu pomóc. Obecnie trwający rok będzie wyjątkowy dla pana pod jeszcze jednym względem. Po raz pierwszy w karierze znalazło się dla pana miejsce w kadrze narodowej. Jak dowiedział się pan o powołaniu i jakie są pańskie cele na arenie międzynarodowej? - Szczerze mówiąc, to o powołaniu dowiedziałem się od znajomych, którzy do mnie zadzwonili i poinformowali mnie o wszystkim. Następnie sprawdziłem to wszystko w Internecie i uwierzyłem. To dla mnie wielki zaszczyt i czuję się doceniony. Na pewno będę robił wszystko, żeby w jak największej ilości imprez pokazać swoje możliwości. Chciałbym zawsze prezentować się jak najlepiej, ponieważ Orzełek na piersi zobowiązuje. Jak powszechnie wiadomo, jest pan jednym z wychowanków Janusza Kołodzieja. Jest pan w stałym kontakcie ze swoim mentorem? - Dokładnie. Jestem wychowankiem Janusza Kołodzieja i się z tego faktu niezmiernie cieszę. Gdy mam jakiś problem, to mogę śmiało do niego zadzwonić i zapytać o radę lub po prostu zadać mu jakieś pytanie, które mnie dręczy. Mamy więc w pewnym sensie regularny kontakt. Poza Januszem Kołodziejem ma pan także liczne wsparcie w osób znanych w całym środowisku żużlowym. - Tak. Cały czas ze mną przebywa na przykład Sławomir Tronina. Do tego dochodzi choćby osoba Stanisława Burzy. Cały czas mamy ze sobą kontakt i ostro pracujemy. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź