Jason Doyle, Jack Holder, Robert Lambert, Paweł Przedpełski, Tobiasz Musielak, z taką piątką seniorów eWinner Apator mógłby nawet myśleć o czymś więcej niż walka o utrzymanie. Jednak w Toruniu odpuścili Doyle’a mimo ważnego kontraktu z zawodnikiem. Zatrzymano Chrisa Holdera, co na papierze czyni beniaminka o wiele słabszym zespołem niż w konfiguracji z Doylem. W Apatorze nie robię jednak sprawy, że tego, że Doyle’a nie będzie, co tylko pokazuje, że to była świadoma i w pełni przemyślana decyzja. W sezonie 2019, kiedy drużyna spadała z PGE Ekstraligi, jej dużym problemem było to, że brakowało atmosfery. Zespół był wstrząsany wewnętrznymi konfliktami, gwiazdy miały swoje kłopoty i chodziły własnymi drogami. W zasadzie to Apator nie był drużyną, lecz zlepkiem indywidualności. Jeśli dołożyć do tego kiepską jazdę młodzieżowców, to trudno było się spodziewać szczęśliwego końca. Teraz ma być inaczej, ma być zespół, w którym jeden za drugim wskoczyłby w ogień. Dlatego został Chris Holder, a Doyle’a, który ostatni rok spędził na wypożyczeniu we Włókniarzu, postanowiono odpuścić. Holder jest bardziej zżyty z drużyną, bo został po spadku. Poza tym to ogólnie bardzo koleżeński i pomocny człowiek. A Doyle to jednak indywidualista. Poza wszystkim postawienie na team-spirit z pewnością się opłaci. Klub na tym zaoszczędzi, bo Doyle, przy 180 punktach na sezon, kosztowałby 1,7 miliona złotych. Holder jest jednak zdecydowane tańszy. Apator może nie jest biedny, ale jest w tej specyficznej sytuacji, że jako beniaminek dostanie o 1,3 miliona złotych mniej od innych z kasy PGE Ekstraligi. Przy takich ograniczeniach trzeba kalkulować. Widać w Apatorze uznali, że ważniejszą sprawą jest mieć mocnego zawodnika U-24 i zakontraktowano na 2 lata Roberta Lamberta. Około 600 tysięcy za podpis musiał dostać.