Antonio Lindbaeck jeszcze nie tak dawno należał do ścisłej czołówki Szwedów jeżdżących na żużlu. Urodzony w Brazylii zawodnik przez wiele lat regularnie ścigał się w PGE Ekstralidze oraz w Grand Prix i to pomimo kilku wpadek wizerunkowych. W 2020 roku coś jednak się wypaliło i 36-latek ogłosił zakończenie kariery, zamieniając speedway na koparkę. Były reprezentant takich klubów jak Falubaz Zielona Góra czy GKM Grudziądz długo nie wytrzymał na sportowej emeryturze i w sezonie 2021 wrócił na motocykl w swojej ojczyźnie, gdzie zdobywał punkty dla Masarny Avesta. Poza samą jazdą pełnił on także funkcję mentora utalentowanego Philipa Hellstroem’a-Baengs’a, który w Polsce przywdziewa barwy Startu Gniezno. Działacze z pierwszej stolicy kraju w listopadzie wykorzystali więc sytuację i sprowadzili do siebie także Antonio Lindbaecka. Przed Antonio Lindbaeckiem sezon o być albo nie być Nie da się ukryć faktu, iż przed 36-latkiem jeden z najważniejszych momentów w karierze. Jeśli za parę miesięcy nie pokaże się on z dobrej strony, w przyszłości zainteresowanie jego osobą może być znikome. Co warto dodać, poważna rywalizacja dla Szweda rozpocznie się już w okolicach marca, ponieważ najpierw musi wywalczyć miejsce w składzie, a konkurentów ma nie byle jakich, bo Michaela Jepsena Jensena i Petera Kildemanda. - Znając trochę Antonio Lindbaecka, to niestety nie mam wielkiej nadziei na to, że ponownie będzie ścigał się na wysokim poziomie. Na pewno chociażby w Niemczech byłoby mu łatwiej o skład, ale tam może są mądrzejsi i dlatego nie zabiegali o niego. Jeżeli chciał powrócić z powrotem do Polski, to powinien jednak najpierw przejść do jakiegoś lepszego klubu drugoligowego, a dopiero potem próbować swoich sił gdzieś wyżej - powiedział nam Leszek Tillinger, czyli człowiek który kilkanaście lat temu sprowadzał Antonio Lindbaecka do Polonii Bydgoszcz. Zdaniem naszego felietonisty, klub z Gniezna powinien działać szybko i posiadać plan "B" w razie gdyby plan na odrodzenie 36-latka nie wypalił. - W takiej sytuacji nie ma co trzymać zawodnika. Jeżeli nie robi on wyniku, to raczej trzeba się go szybko pozbyć. Szkoda przecież pieniędzy na to, by siedział na przysłowiowej ławie w pierwszej lidze. Jeżeli zdarzy się, że Antonio nie będzie domagał sportowo, to klub niemal od razu powinien podjąć decyzję o wypożyczeniu gdzieś niżej - zakończył ekspert Interii.