Podopieczni Janusza Stachyry ulegli mimo ambitnej postawy i pozostała im już tylko walka o utrzymanie. Zwycięstwo Włókniarza ani przez moment nie podlegało dyskusji, mimo, że słabszy dzień miał lider "Lwów", Greg Hancock. - Najważniejsze, że udało się nam zwyciężyć. Ja dzisiaj zawiodłem i chciałbym przeprosić za mój występ częstochowskich kibiców. Byłem zmęczony po wczorajszym Grand Prix w Lonigo. Na szczęście pozostali koledzy stanęli na wysokości zadania. Cieszę się, że formę odbudował Sławek Drabik, bo jest on bardzo ważnym ogniwem naszego zespołu - powiedział po spotkaniu Greg Hancock. Po raz pierwszy od czasu odejścia z Włókniarza na częstochowskim torze zaprezentował się Norweg Rune Holta. Kibice przyjęli go gwizdami, któremu towarzyszyły mu podczas prezentacji i każdego wyjazdu na tor. Po zakończonym spotkaniu, kiedy Holta chciał się pożegnać z kibicami, w jego kierunku poleciała plastikowa butelka. - Przykro, że kibice tak mnie przywitali, bo w Częstochowie spędziłem siedem fantastycznych lat i mam znakomite zdanie o tutejszych kibicach. Nigdy go nie zmienię - skomentował postawę kibiców Holta. - To był trudny mecz, bo Włókniarz to bardzo silna drużyna, która powinna zdobyć srebrny medal. WTS jest w tym sezonie zespołem z innej ligi - dodał Norweg. Bohaterem spotkania był Ryan Sullivan, który wywalczył komplet punktów. - Tor był znacznie lepiej przygotowany niż w spotkaniu z WTS-em Wrocław. Dzisiaj wszystko przebiegało po mojej myśli i udało się wywalczyć komplet punktów. Myślę, że to efekt pracy mojego teamu. Po meczu w Rybniku dużo pracowaliśmy nad sprzętem. Czy uda mi się awansować do cyklu Grand Prix? Zobaczymy - stwierdził Sullivan. Działacze Marmy Rzeszów deklarowali przed sezonem, że interesuje ich wyłącznie jazda w pierwszej czwórce. Marta Półtorak, prezes rzeszowskiego klubu nie była zawiedziona tym, że nie udało się zrealizować celu. - Dzisiaj bardzo ambitnie walczyliśmy z tak silną drużyną jak Włókniarz, dlatego nie możemy mówić o rozczarowaniu. Myślę, że do awansu zabrakło nam szczęścia. Z powodu operacji w dwóch spotkaniach nie mógł wystąpić Nicki Pedersen. W przekroju całego sezonu zawiedli także rzeszowscy zawodnicy. To złożyło się na naszą porażkę, ale nie uważam tego okresu za stracony, bo to był pierwszy rok w ekstraklasie po kilkuletniej przerwie i wiele się w tym sezonie nauczyliśmy - twierdzi Marta Półtorak. Bartłomiej Romanek, Częstochowa