Ostatecznie z 9 punktami zajął odległe, jak dla niego, 6 miejsce. Największym zmartwieniem Skandynawa był słabo spisujący się sprzęt. "Jestem bardzo zły, bo przyjechałem na stadion wygrać te zawody. Jestem pewien, że pracowałem naprawdę ciężko i byłem dobrze przygotowany, a mimo to rzeczy potoczyły się nie tak, jak planowaliśmy" - mówi na łamach swojego serwisu internetowego Jonsson. Szwed rozpoczął od porażki z Krzysztofem Kasprzakiem, potem zainkasował 3 "oczka" zostawiając za plecami Okoniewskiego, Buczkowskiego i Gomólskiego, w kolejnym starcie musiał uznać wyższość Szepaniaka. Do tej pory wydawało się, że choć występ nie będzie rewelacyjny, to ambitny żużlowiec uplasuje się w ścisłej czołówce turnieju. Marzenia zostały rozwiane w dwóch ostatnich pojedynkach, kiedy Jonsson musiał uznawać wyższość Ferjana i Jagusia, a następnie Ułamka i Staszewskiego. "Motocykle nie reagowały na zmianę ustawień i moje manewry na torze praktycznie zupełnie. Cos musi być nie tak w silnikach, bo podczas ostatniego treningu te same silniki były ostre i wyciągały mnie z łuku. Teraz tego zabrakło. Próbowałem różnych manewrów i może do tego wszystkiego nie jechałem w najwłaściwszych miejscach toru" - tłumaczy zirytowany Jonsson na swojej stronie internetowej. Przyczyna takiej, a nie innej postawy Jonssona tkwi jego zdaniem w kłopotach sprzętowych. W związku z tym zawodnik zapowiada, że już dziś wraz z ekipą zajmie się sprawdzeniem silników, co ma służyć znalezieniu i wyeliminowaniu elementu, który zawodzi. Konrad Chudziński